Gdy w czwartek kwarcie LeBron James siadał na ławce przy 29punktowej przewadze Cleveland Cavaliers myślał, że będzie już tylko w spokoju wyczekiwał końcowego gwizdka. Jednak rezerwowi Detroit Pistons (Bynum, Affalo, Johnson, Maxiell, Brown) postanowili, że mu na to nie pozwolą.
Na 3:51 sekundy przed końcem Antonio McDyess trafił rzut z wyskoku i przewaga wynosiła już tylko 7punktów. Tego było za dużo dla trenera roku Mike’a Brown’a i postawnowił wpuścić ponownie swoje gwiazdy (James, Williams i West) do gry. Ci dzięki rzutom wolnym i poprawie gry obronnej spokojnie dokończyli spotkanie, mają jednak w głowie wrażenie, że ich ławka rezerwowych została zmieciona na własnym parkiecie.
Ostateczny wynik to 92-84. LeBron James zdobył 29 pkt, miał też 13 zb i 6 ast, mocno wspierali go gracze obwodowi Delonte West (20 pkt) i Mo Williams (21 pkt, 7 ast). W drużynie gości najwięcej punktów zdobyli Richard Hamilton (17, 7/16 z gry), Rodney Stuckey (13 pkt, 6 ast) i Will Bynum (13 pkt).
Kolejne spotkanie w piątek w Detroit.
Utah Jazz w końcu zagrali lepiej w spotkaniu z LA Lakers. Nie pomogło im to jednak uniknąć 11stej porażki z rzędu w Staples Center (119-109). Tym razem to Deron Williams wziął na siebie ciężar zdobywania punktów (35 pkt), wspierał go Carlos Boozer (20 pkt, 10 zb), ale widać było ponownie jak drużynie Jazz brakuje wysokich graczy, którzy mogliby walczyć z jedną z najwyższych drużyn NBA. Tymbardziej było to widoczne przy ponownym braku Mehmet’a Okur’a (o którego kontuzji pisaliśmy wcześniej).
Podobnie jak w pierwszym meczu tej serii Utah wysoko przegrała pierwszą kwartę (Lakers rzucali w niej ze skutecznością 86 % (!)), tym razem jednak nie pozwolili na dalsze pogłębianie różnicy punktowej, grając wyrównane spotkanie przez resztę meczu. W końcówce głównie za sprawą Williams’a i Boozer’a goście mieli nawet szansę powalczenia o zwycięstwo (109-106 na 3:18 pozostające do końca), najpierw jednak Odom zdobył punkty z kontrataku a później dwa rzuty z dystansu dołożyli Bryant i Ariza.
Najlepiej w drużynie ubiegłorocznych mistrzów konferencji zachodniej grali : Kobe Bryant (26 pkt, 6 zb, 9 ast), Pau Gasol (22 pkt, 6 zb) i Lamar Odom (19 pkt).
Kolejny mecz tej serii już w czwartek w Utah.
Portland wygrało swój pierwszy mecz w playoff od 6ciu lat. Wyrównanie serii na 1-1 z Houston Rockets nie przyszło im jednak łatwo. Bohater wieczoru Brandon Roy (42 pkt, 7 zb) powiedział po meczu :
We kind of laughed about it, 'Man, it’s hard winning games in the playoffs. It takes a lot of work
Mimo fantastycznej postawy Roy’a i bardzo dobrej gry Aldrige’a (27 pkt, 12 zb) zwycięstwo Blazers nie przyszło łatwo. W końcówce głównie za sprawą młodego rozgrywającego Aaron’a Brooks’a goście potrafili dotrzymywać kroku i liczyć na potknięcie niedoświadczonych gospodarzy. Jednak Roy, Outlaw i Fernandez nie pozwolili żeby do tego doszło i doprowadzili swój zespół do wygranej 107-103.
Najlepiej w zespole gości grali : Aaron Brooks (23 pkt), Ron Artest (19 pkt) i Von Wafer (21 pkt).
Weteran NBA Dikembe Mutombo doznał kontuzji lewej nogi w czasie pierwszej kwarty i ze łzami w oczach opuścił mecz. Później już o kulach mówił, że prawdopodobnie ten uraz kończy jego 18letnią karierę w lidze. Mutombo wystąpił w meczu gwiazd 8 razy, 4 razy był najlepszym obrońcą ligi, zajmuje drugie miejsce wśród najlepiej blokujących graczy NBA w historii.
Mecz nr 3 tej serii odbędzie się w Houston w w piątek.