Nadszedł koniec niezapomnianej serii, w której mieliśmy siedem dogrywek, niezapomniane występy indywidualne jak pierwszy mecz Derrick’a Rose’a w playoff, pojedynek snajpierski Allen – Gordon w meczu nr 2, czy 51 pkt Ray’a w spotkaniu szóstym. Były akcje, które zostaną zapamiętane i będą pojawiać się w czołówkach przed kolejnymi spotkaniami, jak przechwyt, bieg przez całe boisko i wsad z faulem Joakim’a Noah’a czy kluczowe akcje Pierce’a lub Allen’a, które dawały wygrane w dogrywkach.
Wczoraj, rozpieszczona widownia nie otrzymała aż tak dużej porcji emocji, ale najważniejsze dla nich było to, że mistrzowie są wciąż w grze. Świetnie z ławki zagrał Eddie House, który miał 100 % skuteczności rzutowej (w tym 4/4 za 3 pkt) i skończył mecz z 16 pkt. Równo zagrała cała piątka Celtics, może z wyjątkiem Rondo, który do tej pory miał średnie na poziomie tripple-doulbe. Dziś rozgrywający Bostonu w większym stopniu kreował akcje ze względu na wzmożoną obronę Bulls i niską skuteczność swoich rzutów.
W Bulls szarpał Gordon (33 pkt, 15/15 za 1pkt), ale brakowało mu wsparcia. Próbował zapewnić je Rose, który oddał aż 18 rzutów, ale tylko połowa z nich dotarła do celu i pozwoliło mu to zakończyć mecz z 18 pkt. Warto zauważyć, że Rose nie stanął ani razu na linii rzutów wolnych.
Celtics bezpieczną przewagę osiągnęli w drugiej kwarcie i mimo starań Bulls, którym udawało się zmniejszyć dystans nawet do 3pkt, nie pozwolili wydrzeć sobie zwycięstwa (109-99) i awansu do kolejnej rundy. A w tej czekają już na nich Orlando Magic. Myślę, że to dobra informacja dla nich. Celtics będą zmęczeni, rozegrali najwięcej spotkań w ciągu ostatnich dwóch lat z wszystkich zespołów w NBA, do tego wciąż mają problemy pod koszem. Bardzo dobrze grający Perkins i Davis nie mogą liczyć na zmienników – Garnett i Powe są kontuzjowani, Scalabrine jest typem gracza bardziej obwodowego.
Spotkania Magic – Celtics są też dobre dla naszego jedynaka w lidze – Marcina Gortata. W sezonie zasadniczym, to właśnie przeciwko Celtics Stan van Gundy wystawiał go na boisku razem z Dwight’em Howard’em. Podobnych zagrywek możemy się spodziewać już poniedziałek.