Po przegranej rywalizacji w pierwszej rundzie playoff drugi rok z rzędu wszyscy związani z Philladelphia 76ers zadają sobie pytanie dokąd zmierza ta drużyna.
A wszystko wydawało się iść w dobrym kierunku. W zeszłym roku, Sixers wygrali mecz na trudnym terenie w Pistons (jeszcze z Billups’em w składzie) i wydawało się, że drużyna prowadzona przez dwóch panów Andre – Miller’a i Iguodala’ę ma przed sobą wielką przyszłość. Tymczasem, 76ers nie byli w stanie obronić przewagi własnego parkietu i odpadli z całej rywalizacji 4-2.
Mimo to chwalony był trener Mo Cheeks, wielką karierę wróżono Thadeus’owi Young’owi, dobrze swoją rolę pod koszem spełniał Dalambert i drużyna miała dużą część limitu płacowego wolnego przed nowym sezonem.
Manager Sixers – Ed Stefanski (polskobrzmiące nawisko nie jest przypadkiem) zapowiadał spektakularny transfer. Wiadomo było, że poszukiwany będzie gracz na pozycję silnego skrzydłowego. W orbicie zaintersowań pozostało dwóch graczy Josh Smith z Atlanty i Elton Brand z Clippers. Wybrano Brand’a – kiedyś wybranego z nr 1 w drafcie przez Chicago Bulls, gracza, którego niezaprzeczalny talent był jednak blokowany przez kontuzje. Niestety dla 76ers problem z urazami Elton’a nie skończył się po przybyciu do Philladelphi – podkoszowy zagrał w zaledwie 37 spotkaniach zanim zdecydował się na kończącą sezon serię zabiegów na obolałym barku.
Wysokich wymagań niezwykle wymagających kibiców Sixers nie był w stanie spełnić trener Cheeks i wkrótce został zwolniony. Jego miejsce zajął Tony DiLeo, od wielu lat związany z organizacją. DiLeo jest nazywany przez swoich zawodników „najmilszym facetem na świecie” jednak nie jest tym czego potrzebują Sixers.
Ostatecznie sezon zasadniczy 76ers zakończyli z bilansem 41-41 i w kolejnej rundzie mieli zmierzyć się z Orlando Magic. Jak przebiegała ta seria doskonale pamiętamy – nie jest trudno znaleźć analogie z ubiegłorocznych spotkań z Pistons.
Aktualnie sytuacja w mieście braterskiej miłości wygląda tak : Andre Miller i Theo Ratliff są po sezonie wolnymi graczami. Sixers chcieliby zatrzymać tego pierwszego, jednak prawdopodobnie będzie on chciał zarabiać więcej niż dotychczas, co przy rozdmuchanych finansach i kryzysie finansowym może być zaporą nie do przeskoczenia. Obaj ww. gracze nie zjawili się wczoraj na kończącym sezon spotkaniu drużyny, co rozsłościło zarząd klubu i może tylko utrudnić negocjacje kontraktowe.
Dalambert już w czasie sezonu zasadniczego żądał transferu do klubu, w którym mógłby być bardziej wykorzystywany – chętnych jednak brakowało i prawdopodobnie pozostanie w klubie, co szczególnie nie cieszy ani jego ani klubu.
Nie wiadomo jak po powrocie do gry spisywał się będzie Brand, czy będzie graczem, który regularnie notował double-double i nawet ze stosunkowo słabych drużyn był wybierany do meczów gwiazd, czy stanie się podkoszową zapchajdziurą, której nikt nie chce ze względu na wielkie zarobki i ciągłe urazy.
Dodatkowo rekord 41-41 może się okazać problemem z jeszcze jednego powodu – braku perspektyw na dobry wybór w drafcie po raz kolejny, a właśnie świeżej krwi 76ers potrzebują jak powietrza.