Rzuty za 3pkt okazały się kluczem do wygrania siódmego meczu pomiędzy Atlanta Hawks i Miami Heat. Hawks, którzy trafili 11 razy przy 19 próbach potrafili dzięki nim utrzymywać Heat na dystans przez całe spotkanie. Świetnie w tym elemencie zagrał zwłaszcza Joe Johnson (6/8) i zakończył spotkanie z 27 punktami. Johnson miał solidne wsparcie Josh’a Smith’a (21 pkt, 9 zb) i Flip’a Murray’a (15 pkt) i to wystarczyło by pokonać nierównych Heat.
W Miami tradycyjnie gra opierała się na indywidualnych akcjach Dwyan’a Wade’a. Ten nie miał jednak najlepszego dnia i trafił zaledwie 10 razy na 25 prób (w tym 2/9 za 3 pkt). W ich grze widać było brak Jarmain’e O’Neala, który pojawiał się tylko na epizody, głównie po to, żeby łapać faule. Jedynymi jaśniejszymi punktami obok Wade’a byli Udonis Haslem – świetny początek spotkania, w sumie 14 pkt i 13 zb – wyrzucony pod koniec spotkania z boiska za niesportowy faul na Pachulii i Michael Beasley, który jednak większość ze swoich 17 pkt zdobył gdy na parkiecie byli już rezerwowi.
Na Hawks w kolejnej rundzie czekają już Cleveland Cavaliers, pierwszy mecz tej serii już jutro.