Na zachodzie 2-2 Lakers – Nuggets. Wczoraj pokaz zespołowej gry Nuggets i 120-101 dla nich. Lakers chyba nie zależało tak bardzo na tym spotkaniu – swój cel osiągnęli w meczu nr 3, kiedy odzyskali przewagę własnego parkietu.
Nie zmienia to jednak faktu, że LA grają niesamowicie nierówno. Ciekawe czy gdyby w pierwszym meczu Nuggets lepiej rzucali wolne i Trevor Ariza nie przechwyciłby piłki w samej końcówce to nie mielibyśmy już 3-1, jeżeli nie 4-0. Ale tak to wlaśnie jest w playoff…
Mogli się o tym przekonać Cavaliers, którzy stawali się po pierwszych rundach głównymi faworytami do tytułu. Dzisiaj w meczu nr 4 w Orlando stoją pod ścianą. Porażka da wynik serii 3-1 dla drużyny z Florydy, na tym etapie rywalizacji nikt nie wygrał rywalizacji od takiego stanu.
Mamy też nasz akcenty. Przedwczoraj Gortat dostał owację na stojąco po jednym z bloków na MVP ligi LeBron’ie James’ie. Widać go w grze i z pewnością nie będzie miał problemów z angażem, pytanie jest tylko jak ważne okażą się pieniądze – bo na tym etapie kariery prawdopodobnie większe mógłby dostać w Grecji lub Rosji.
Jeszcze jedna sprawa. Nie wiem jak inni, ale dla mnie niesamowicie frustrujące jest oglądanie Anderson’a Varejao z Cavs. Ten mierzący 208 cm skrzydłowy/center z Brazylii jest częściej na parkiecie niż reszta ligi razem wzięta. Każdy kontakt z nim równa się floopowi – doprowadziło to do odwrotnego skutku, zamiast gwizdać faule ofensywne, sędziowie patrzą na Andersona z politowaniem, a władze ligi zastanawiają się nad wprowadzeniem przewinień technicznych za symulowanie.