Wczoraj w przedsezonowym spotkaniu Dallas Mavericks przegrali u siebie z Orlando Magic 110 – 105. W barwach Magic przez 16 minut grał Marcin Gortat, który zaliczył 5 zb, 1 blk, 2 faule i spudłował swój jedyny rzut. Najlepiej w Mavs grał tradycyjnie Dirk Nowitzki, który jednak aż 17 ze swoich 23 pkt zdobył na linii rzutów wolnych. Poza nim należy pochwalić rezerwowych Dallas – Drew Goodena 18pkt, 6zb, JJ Barea dołożył 17 pkt, Jason Terry 13pkt i Kris Humphries 10 pkt.
Magic zagrali piątką Howard – Lewis – Pietrus – Carter – Nelson i poza Pietrusem wszyscy starterzy zdobyli 10 lub więcej punktów. Najwięcej rzucił debiutujący w oficjalnym meczu Carter – 21, ale trzeba zauważyć że potrzebował do tego aż 18 rzutów (szczególnie słabo wychodziły mu rzuty za 3pkt – tylko 3/12 prób). Słabszą dyspozycję Pietrusa wykorzystał inny debiutant w Magic – Matt Barnes (poprzednio Suns). Skrzydłowy rzucił 16 pkt. Swoje dorzucił również inny nowy gracz – Brandon Bass – 13 pkt, 6 zb.
Patrząc na grę obu zespołów łatwo można było zauważyć dominację Magic pod koszem. W Mavs jest tam po prostu dziura – Nowitzki nie lubi się przepychać w trumnie i ucieka dalej od obręczy, ewentualnie wymusza faule na mniej mobilnych skrzydłowych. Dampier nie jest graczem, który może zapewnić dostatecznie dobrą grę w meczach z silnymi rywalami, a tym bardziej Jake Voskuhl. Biorąc to pod uwagę trzeba przyznać, że Gortat zespołowi Mark Cuban by się bardzo przydał – zobaczymy może dojdzie do jakiejś wymiany w trakcie startującego niedługo sezonu, ale bardziej prawdopodobne jest że Marcin zostanie do końca tych rozgrywek w Orlando.