W końcu wznowiła rozgrywki NBA i od razu zaczęliśmy od meczu Celtics@Cavs. Wygrali goście 95-89, co na to Shaq ?
You can’t win a championship in the first game.
W sumie racja, ale jeśli dzisiaj nie uda się zapisać W po meczu z Raptors to zaczną się pojawiać dziennikarze podważający jego transfer do Cleveland. Ja podchodzę do tego spokojnie, jedyne co mnie zaskoczyło to fakt, że wczoraj jeszcze bardziej było widać jak nierówne zadania mają James i Pierce. LeBron musi zdobywać po 30 pkt, kreować pozycje sobie i partnerom, nakręcać widownię i występować w każdej sportowej reklamie w kraju. Pierce natomiast ma trzech partnerów mogących na siebie wziąć ciężar gry (do wielkiej trójki dodaję już Rondo, mimo że wczoraj zagrał tak sobie i dał się przykleić LBJ do tablicy przy próbie wsadu).
Co martwi bardziej od postawy Shaqa (10pkt, 10 zb wczoraj) to postawa Mo Williamsa. Wygląda na to, że słabsza forma z końcówki playoff znowu daje o sobie znać. Mo wczoraj był 3/8 z gry, dołożył tylko 3 asysty (przy 2-ch stratach) i gdyby nie 6/6 z linii rzutów wolnych jego występ byłby katastrofą.
Słowo jeszcze o rezerwowych Celtics (bo w Cavs poza może Big Z byli niewidoczni). Nowe nabytki Sheed i Daniels spisali się bardzo dobrze rzucając odpowiednio 12 i 7 pkt.