Dzisiaj przed sądem najwyższym dystryktu Columbia stanął Gilber Arenas. Grający dotychczas dla Wizzards gwiazdor narobił sobie problemów wymachując pistoletami w szatni zespołu przed nosem kolegi z drużyny.
Jeżeli chodzi o sam wyrok to najważniejszą informacją dla fanów Agenta 0 jest to, że Gil nie pójdzie do więzienia, ma jedynie spędzić 30 dni w zakładzie pół-otwartym (ang. halfway house). Nie wiem na ile skrucha wyrażana przez Arenasa była prawdziwa, a na ile zabiegiem PR-owskim, w każdym bądź razie podziałało.
Dodatkowe kary to wyznaczenie 400 godzin do odpracowania na cele społeczne, zapłacenie 5000 $ (to jest żart patrząc na zarobki koszykarza) na rzecz ofiar ataków broni i zarejestrowanie jako przestępca skazany za używanie broni palnej w Waszyngtonie.
Podsumowując – bogata gwiazda może więcej i już w sumie może odliczać czas do kiedy znów wystąpi na boiskach NBA. Pytanie tylko kto zdecyduje się na mimo wszystko błyskotliwego rozgrywającego z przeszłością i bardzo kruchym zdrowiem. Nie zdziwiłbym się gdyby to byli Knicks…