Wilki lepsze od Mistrzów ligi
W hali O2 w Londynie, gdzie nie raz już gościły zespoły NBA, spotkał się ligowy Kopciuszek – T-Wolves z obecnymi Mistrzami – Lakers. O dziwo, chyba nie taki przebieg spotkania, zwłaszcza w wykonaniu Jeziorowców, wyobrażali sobie fani tej drużyny czy oglądający spotkanie na żywo.
Mecz był wyrównany tylko przez pierwsze 24 minuty. Potem nieoczekiwanie do głosu doszły Wilki, prowadzone przez byłego asystenta Phila Jacksona, a także eks gracza L.A. – Kurta Rambisa.
Być może efektem takiego rozsztrzgnięcia okazał się fakt, krótkiego grania Kobego Bryanta – tylko 6 minut i trzy pudła z gry.
Wiele minut po stronie Kaliforjnijczyków dostali nowi gracze: Ratliff, Barnes, Blake, a nawet znany z występów w polskiej lidze koszykówki – Naymick (13min.).
Bohaterami spotkania okazali się jednak gracze Rambisa i o dziwo na pierwszym planie pokazali się nowopozyskani: z Portland – Webster, z Miami – Beasley i najwyższy wybór w tegorocznym drafcie tego zespołu – Johnson.
Minnesota Timberwolves – Los Angeles Lakers 111:92 (27:27, 28:29, 32:18, 24:18)
Timberwolves: Webster 24, Beasley 21, Love 11 (8zb, 6as), Tolliver 10, Ellington 9, Johnson 9, Milicić 8, Peković 7, Ridnour 6 (7as), Brewer 4, Hayward 2, Koufos 0.
Lakers: Odom 17, Brown 13, Fisher 12, Barnes 9, Johnson 8, Gasol 7, Vujacić 7, Blake 5, Ebanks 5, Ratliff 4, Artest 3, Caracter 2 (9zb), Bryant 0, Naymick 0.
Byłem tam i po wszystkim mogę powiedzieć że fajnie raz być na meczu NBA cała oprawa i klimat super. Jednak wystarczy że główna gwiazda Kobe się nie popisał i u wszystkich pozostał niedosyt że to właśnie tak się skończyło.