W szeregach dumy stanu Ohio doszło minionego lata do jednej z największych rewolucji kadrowych w NBA. Wszystko przez spektakularne odejście do Miami Heat największej gwiazdy Cleveland Cavaliers LeBrona Jamesa. Jak po takim tsunami prezentuje się pierwszy zespół poprzedniego sezonu zasadniczego?
„Cavs to od dziś team Antawna Jamisona” – pisał tuż po ogłoszeniu „The Decision” LeBrona Jamesa Dan Gilbert – generalny menedżer Cleveland Cavaliers. W Ohio działo się tego lata bardzo dużo. Kibice, klub – cały stan musiał „posprzątać” po tym kiedy ich najjaśniejsza gwiazda postanowiła, że przeniesie swoje talenty na odległą Florydę. Jak się okazało, porządki po wielkim, społecznym paleniu koszulek (czyt. pamięci po LBJ’u) Jamesa wypadło całkiem przyzwoicie.
Kwestią przewodnią w debacie na temat nowych Clevelands jest to kto przejmie schedę pierwszego strzelca po wyklętym LeBronie. Nadzieje Cavs ulokowane zostały przede wszystkim w Antawnie Jamisonie, ale także w bohaterze tegorocznej Summer League, a więc J.J Hicksonie. Jeżeli spojrzeć na poprzedni sezon, to z obecnych zawodników najlepszą statystykę jeżeli chodzi o punkty miał Mo Williams (15.8). To właśnie ci zawodnicy powinni wziąć w swoje ręce losy drużyny w przyszłym sezonie. Osobiście, liczę także na dobrą postawę podkoszową Andersona Varejao.
To właśnie Brazylijczyk może mieć najwięcej roboty po tym, gdy latem Cleveland opuścili główni środkowi, a więc Shaquille O’Neal, a także Zydrunas Ilgauskas. Dodatkową, potrzebną wieżą pod koszem jest na pewno Ryan Hollins. Ciekawym zawodnikiem wydaje się być także Ramon Session, który moim zdaniem okaże się solidnymi plecami Mo Williamsa.
Na co możemy liczyć w wykonaniu Cavaliers w rozpoczynającym się niebawem sezonie? No cóż, niestety (albo stety) może być tak, że Dan Gilbert ustawi limit wygranych swojej drużyny na około 25, by w przyszłorocznym drafcie wyłowić jakąś błyszczącą perełkę. Jeżeli jednak to się nie stanie, to Ohio ma spore szanse na kolejne playoffy, ale wobec potężnie wzmocnionego wschodu, taki ruch może okazać się bezsensowny.
Skład: 8 Christian Eyenga (G-F), 1 Daniel Gibson (G), 12 Joey Graham (F-G), 14 Daniel Green (G-F), 6 Manny Harris (G), 21 J.J. Hickson (F), 5 Ray Hollins (C), 9 Cedric Jackson (G), 4 Antawn Jamison (F), 10 Tasmin Mitchell (F), 15 Jamario Moon (F), 18 Anthony Parker (G-F), 44 Leon Powe (F), 24 Samardo Samuels (F), 3 Ramon Sessions (G), 17 Anderson Varejao (F-C), 31 Jawad Williams (F), 2 Mo Williams (G), 33 Loren Woods (C)
Trener: Byron Scott
Cavs tego lata stracili baaardzo dużo…
wydaje mi się jednak ,że ciągle mają sporo talentu w drużynie i stać ich na play off. Powód – gracze którzy zostali – sporo się nauczyli przy LBJ’u. Mają dobrego PG w osobie Mo Williamsa , na zmianę Gibson. Dwójka też nie jest biedna solidny defensor Anthony Parker i zmiennik Ramon Session (spokojnie zastąpi Delonte i może stanowić o szybkości akcji z Mo). Trójka też całkiem przyzwoita. Moon zaczął w play off rzucać za trzy, do nich Williams i Eyenga i mamy całkiem całkiem pozycję numer trzy. Jamison to nowy lider i musi podołać zadaniu. Pod koszem walczą Varejao, Hickson i może trochę Hollins. Naprawdę do szczęscia brakuje takiego gracza pokroju rasowego shootera. Może kogoś pozyskają w trakcie sezonu?
Chicago w 1994 roku powinno grać minimum w wielkim finale. Grali tak dobrze pomimo odejścia Jordana. Tylko pomyłka sędziowska w pojedynku z New York sprawiła iz tak sie nie stało. Może Cleveland również zaskoczy pozytywnie.