Jeszcze za życia Shaquille O’Neal postanowił sobie sprezentować swój własny pomnik. Niestety, dzieło było widoczne jedynie przez godzinę, przed głównym campusem Harvard University.
Jakiś czas temu O’Neal zapowiedział, że przez godzinę będzie stał nieruchomo niczym pomnik i to w miejscu publicznym. Dlaczego? Nie mam pojęcia, ale nowy środkowy Boston Celtics dotrzymał obietnicy i wczoraj pojawił się przed najsłynniejszym uniwersytetem świata i ubrany jak zwykły przechodzień, przycupnął przed głównym wejściem uczelni. Efekt? Setki ludzi, setki zdjęć i jedyna, niepowtarzalna szansa na fotkę ramię w ramię z żywym pomnikiem, żywej legendy amerykańskiego sportu.
Ten sezon ma być w karierze Shaqa ponoć ostatni. Może absolwent Phoenix University (kierunek: zarządzanie biznesem) chciałby „zrobić” sobie jeszcze jeden fakultet, żeby nie nudzić się na sportowej emeryturze?