Dla Houston Rockets najważniejszą wiadomością jest powrót do gry Yao Minga. Chiński gigant ze względu na kontuzję opuścił cały ubiegły sezon. Teraz jednak wraca i napełnia serca kibiców „Rakiet” nadzieją. Wiadomo, że sporo czasu minie nim osiągnie optymalną formę. Szczerze, to wątpię, żeby jeszcze kiedykolwiek wskoczył na poziom, gdy nas wszystkich czarował. Mimo to i tak będzie ogromnym wzmocnieniem dla Houston. Siła podkoszowa Rockets nie jest tylko wyższa o 229 cm, ale po prostu o wiele potężniejsza.
W zespole pojawiło się również kilka nowych twarzy. Z New Jersey Nets został ściągnięty Courtney Lee. To jest młody chłopak, więc powinien być z niego pożytek. W Houston zabezpieczono się na wypadek ponownych problemów pod koszem. Drużynę zasilił Brad Miller z Chicago Bulls. To z kolei bardzo doświadczona postać, która najlepsze lata ma już za sobą. Miller zapewne nie będzie szalał jak za dawnych dni, ale wraz ze swoim doświadczeniem zapewne choć trochę odciąży podkoszowych Rockets, co będzie potrzebne szczególnie w ważnych częściach (np. jakaś kontuzja) długiego sezonu. Z 14 numerem w drafcie „Rakiety” sięgnęły po Patricka Pattersona. „Z tej maki może być chleb”. Potrzeba jednak czasu i przede wszystkim ogrania. W chwili obecnej nie zanosi się, żeby Patterson stanowił o sile Houston.
Do New Orleans Hornets odszedł Trevor Ariza. W Houston nie grał źle, ale mam wrażenia, że wymagania wobec niego i tak były większe. Odszedł również David Andersen (do Toronto Raptors). Australijczyk nie mógł liczyć na jakąś pokaźną ilość minut. Teraz do zespołu doszedł jeszcze Miller, więc pewnie byłoby jeszcze gorzej. Utrata Andersena została raczej przyjęta wśród kibiców bez większego żalu.
W ubiegłym sezonie Aaron Brooks został nagrodzony za największy postęp. Rozgrywający Houston grał naprawdę bardzo dobrze, więc to wyróżnienie nie może dziwić. Nie zdziwię się jeśli podczas sezonu 2010/2011 zrobi kolejny krok do przodu i wejdzie na jeszcze wyższy poziom. O pierwszego PG Rockets nie muszą się martwić. Brooks będzie bardzo ważnym ogniwem Houston. Obok Yao pewnie najważniejszym. Na kolejnych pozycjach w hierarchii znajdzie się pewnie Kevin Martin. Sprowadzenie w ogóle tego zawodnika w trakcie ubiegłych rozgrywek było bardzo dobrą decyzją. Martin udowodnił niejednokrotnie, że jest nieprzeciętnym strzelcem. Największym wsparciem dla Yao pod koszem będzie Luis Scola. Argentyńczyk pokazał, że potrafi wywiązywać się ze swoich zadań, walczyć na deskach i punktowanie też nie jest mu obce. Pierwszą piątkę powinien uzupełnić Shane Battier. Doświadczony skrzydłowy raczej nie będzie zaskakiwał jakimiś wspaniałymi akcjami, ale powinien być przydatny.
Z rezerwowych najbardziej liczę na Chase’a Budingera. Drugoroczniak jest dość uniwersalny i ma opanowane kilka elementów koszykarskiego rzemiosła. Potrafi wejść do gry i przechylić szalę zwycięstwa na stronę swojego zespołu.
Ubiegły sezon Houston Rockets, mimo kontuzji, zakończyli z bilansem 40-42. Teraz nie wyobrażam sobie, żeby było gorzej. Faza Playoffs powinna być dla nich absolutnym minimum.
Kadra Houston Rockets na sezon 2010/2011:
#31 Shane Battier
#0 Aaron Brooks
#10 Chase Budinger
#44 Chuck Hayes
#27 Jordan Hill
#20 Jared Jeffries
#5 Courtney Lee
#7 kyle Lowry
#12 Kevin Martin
#52 Brad Miller
#54 Patrick Patterson
#4 Luis Scola
#13 Ishmael Smith
#8 Jarmaine Taylor
#11 Yao Ming
Houston to mój ulubiony klub i bardzo liczę, że w koncu nawiążą do sukcesów z połowy lat 90-tych. Mam nadzieję Yao będzie zdrowy i pokaże, że cały czas można na niego liczyć. Uważam że pierwsza piątka Rockets ze zdrowym i w pełni sprawnym Yao jest jedną z silniejszych w lidze. SZybki jak wiatr rozgrywający, bezlitosny strzelec na dwójce, na skrzydłach wszechstronna dwójka(Scola oby podtrzymał formę z MŚ i Battier, którego uważam za jednego z najlepszych obrońców w lidze) na środku Chińska Wieża. Do tego całkiem silna ławka rezerwowych Millera cały czas stać na dobre 10-15 minut w meczu, a przecież to jeden z najinteligentniej grających centrów w lidze(pod tym względem zawsze przypominał mi Divaca), wnoszący dużo energii Budinger i Hays. I Lee który ciągle się rozwija, a kiedy ma dobry dzień potrafi być znaczącym zawodnikiem zarówno w ataku jak i obronie. Tempo kontr prowadzonych przez Brooska i Lee powinna być zabójcza.
Liczę na udany sezon Hosuton. Nie mają może składu na mistrzostwo, ale napewno w serii mogą napsuć sporo krwi faworytom. Tak jak dwa lata temu Lakersom.