Trener George Karl wypowiedział się ostatnio o ewentualnym powrocie Chrisa Andersena i Kenyona Martina.Jak mówi Carl spodziewa się powrotu tego pierwszego,1 grudnia,natomiast tego drugiego,tuż po nowym roku.
„To bardziej realistyczne niż optymistyczne„-stwierdził Andersen.
Kenyon natomiast zareagował na słowa coacha trochę dziwnie:
„George nie jest moim lekarzem, George nie jest lekarzem, jest wielkim trenerem koszykówki,nie jest lekarzem„-powtarzał w nieskończoność K-Mart
Kenyon nie chce spekulować na temat ewentualnego powrotu na parkiet,gdyż czeka na spotkanie ze swoim lekarzem z którym ma się zobaczyć tuż po święcie dziękczynienia (25 listopada).Chris jest jak widzimy dużo bliżej powrotu na boisko,po operacji rzepki prawego kolana.
„Być może wrócę jeszcze przed 1 grudnia,to wszystko zależy od tego kiedy będę czuł się wystarczająco silny i mocny fizycznie„-mówił „Birdman”
Po wypowiedziach obu zawodników widać że Martin jest dużo bardziej zdenerwowany i sfrustrowany kontuzją.A może nie chodzi tylko i wyłącznie o kontuzję i chodzi trochę o to co dzieję się w samym klubie z Denver.Wiemy że Melo dalej „lubi se” pogadać o ewentualnej zmianie klubu,czego nie ukrywa nawet na parkiecie.Mam na myśli to że czołowy strzelec NBA gra jakby uszło z niego powietrze,nie widać w nim pasji i iskry która pozwalała przed dwoma sezonami dojść Nuggets tak daleko.Widać gołym okiem,że obie strony (Melo i władze klubu z Colorado) szukają jak wybrnąć z tej sytuacji i nie stracić na tym.Nie od dziś wiemy że NBA to przede wszystkim biznes a Denver nie chcą po sezonie zostać z gołymi rękoma,więc szukają wyjścia już dziś.Dla mnie osobiście nie wróży to nic dobrego dla „Bryłek” i nawet nie zbliża się do sukcesu sprzed 2 lat.Myślicie inaczej?
To wszystko nie zmienia jednak faktu, że K-Mart i „Birdman” są niezbędnym ogniwem dla rotacji w klubie i obym się mylił twierdząc,że nie zajdą tak daleko jak niegdyś,gdy byli o krok od spotkania się z Magic w wielkim finale roku 2009.