Na zakończenie wyprawy na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych,Blazers pokonali Bucks 90-76.Po trzech pierwszych wygranych spotkaniach,ostatnio spotkali się z Bulls i chyba każdy kto widział ten mecz mógł zobaczyć że gracze z Portland chcieli jak najszybciej wrócić już do Rose Garden i zagrać w końcu przed własną publicznością.Widać było również że byli już zmęczeni,aż tu nagle podróż do Milwaukee i dość wysokie zwycięstwo nad „Kozłami”.Sam Bogut po meczu mówił że widział jak zespół grał dużo lepiej w meczach back-to-back,tym bardziej na początku sezonu.
Mecz zaczął się od prowadzenia Bucks 16-4,później 23-13 i kibicom zgromadzonych w Bradley Center mogło się już wydawać że mecz zakończy się ich zwycięstwem.Na początku 2 kwarty ostro jednak do pracy wziął się sprowadzony z Utah Wesley Matthews i szybko zrobiło się już tylko 35-30 dla gospodarzy.Na 4 minuty do końca pierwszej połowy świetny jump shot trafił Roy i wyprowadził swój zespół na prowadzenie 40-39.Wydawało się wtedy że mecz będzie wyrównany do końca gdyż schodząc do szatni na tablicy widniał wynik 45-47.Trzecia kwarta toczyła się jednak pod dyktando gości,do tego doszła też fatalna skuteczność z gry graczy z Milwaukee i przed ostatnią częścią spotkania było już 73-62.Szybka trójka debiutanta Johnsona i rzut Matthewsa doprowadziły do stanu 80-64 na początku ostatniej odsłony meczu.Było wtedy wiadomo że by osiągnąć godny rezultat zawodnicy gospodarzy będą się musieli nieźle napocić.To pocenie niestety na nic się zdało,gdyż wypracowana kilkunastopunktowa przewaga graczy Portland utrzymała się do końca spotkania.
Jednym z elementów który z pewnością pomógł graczom Blazers w wygraniu meczu były bloki. LaMarcus Aldridge zaliczył 5 z ośmiu całej drużyny i większość tych „czap” miała miejsce gdy rozstrzygały się losy spotkania. Tym samym gracze Portland wracają do domu z tarczą ponieważ wygrali 3 z ostatnich 4 meczy wyjazdowych.Bilans 4-1 jest ich najlepszym rozpoczęciem rozgrywek od sezonu 1999/00.Po powrocie na własne podwórko czeka ich jednak ostra przeprawa z Thunder,i możemy być pewni że będzie to szlagier w czwartkową noc.
Podczas meczu uhonorowano chwilą ciszy zmarłą w niedzielę legendę TrailBlazers Maurice’a Lucasa.Były gracz Blazers występował u boku Billa Waltona i doprowadził zespół do jedynego w historii klubu Mistrzostwa NBA w sezonie 1976/77 (słynna Blazermania!!!).Był również mistrzem NCAA z uczelnią Marquette w roku 1974.Przegrał długoletnią walkę z rakiem pęcherza moczowego.Miał 58 lat. R.I.P.
Milwaukee Bucks |
27 | 18 | 26 | 17 | 76 |
Portland TrailBlazers |
21 | 26 | 17 | 14 | 90 |
Bucks: Maggette 16,Delfino 14,Bogut 12,Jennings 8,Gooden 5,Salmons 5,Mbah a Moute 6
Blazers: Roy 17,Miller 12,Aldridge 14,Cunningham 12,Matthews 18,Johnson 10,Camby 2 (13zb),Fernandez 3