Minnesota Timberwolves |
14 | 23 | 30 | 27 | 94 |
Houston Rockets |
26 | 34 | 37 | 23 | 120 |
Pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie osiągnęli zawodnicy Houston Rockets. Można powiedzieć, że wręcz rozgromili na własnym parkiecie „Leśne Wilki”.
Główną siłę ofensywną „Rakiet” stanowili Luis Scola, bliżej kosza, oraz trochę dalej od kosza Kevin Martin. Argentyńczyk zdobył 24 punkty i zebrał 8 piłek, a Martin dołożył 21 punktów.
Niecałe 17 minut na parkiecie spędził Yao Ming. Oczy większości fanów Rockets są na pewno skupione właśnie na Chińczyku. Raz gra, a raz odpoczywa i trzeba cały czas czekać na jego powrót do pełnej sprawności. Przeciwko Timberwolves Yao zdołał zdobyć 13 punktów. Trener Rick Adelman przyznał jednak, że muszą skupić się na lepszym odnajdowaniu Minga pod koszem, czyli posyłaniu mu większej ilości piłek.
Houston podchodzili do tego meczu ze sporym osłabieniem. Po doznaniu kontuzji w poprzednim meczu do gdy nie nadawał się Aaron Brooks. Jego miejsce w wyjściowym składzie zajął pierwszoroczniak Ishmael Smith. Tak, to ten sam Smith, który zwrócił moją uwagę jeszcze w trakcie preseason. Teraz spędził na parkiecie aż 41 minut i całkiem nieźle sobie poradził. Dobrze napędzał ataki Houston. Potrafi też bardzo ładnie podać piłkę. Smith skończył ten mecz z dorobkiem 7 pkt, 6 as oraz 4 zb.
Dobrze swoje minuty w tym meczu wykorzystał też Jordan Hill (14 pkt).
W Timberwolves wręcz na głowie stawał Kevin Love (16 pkt i 16 zb), ale to za bardzo nie pomogło. Pomagać starał się również Michael Beasley (15 pkt). Swój najlepszy mecz zagrał rookie Nikola Pekovic. Czarnogórzec zdobył 12 punktów i miał 11 zbiórek, z czego aż 7 w ataku.
Boston Celtics |
28 | 30 | 15 | 19 | 92 |
Oklahoma City Thunder |
21 | 16 | 27 | 19 | 83 |
Zawodnicy Boston Celtics wyrobili sobie przewagę w pierwszej i w szczególności drugiej kwarcie. Po magicznej trójce Nate’a Robinsona kończącej drugą odsłonę prowadzili różnicą 22 punktów, co było ich największą przewagą. W drugiej części meczu Oklahoma City Thunder prowadzona przez Duranta czy Westbrooka za wszelką cenę próbowała odmienić losu meczu. Gonili jednak, ale ostatecznie nie dogonili.
Prawdziwą różnicę stworzyły ławki rezerwowych obydwu zespołów. Zmiennicy Celtics dostarczyli 33 punkty, a dla porównania ich odpowiednicy w Thunder tylko 12 „oczek”. To w dużej mierze przesądziło nad rozstrzygnięciem tej potyczki.
Rajon Rondo dopisał na swoje konto kolejne double-double. Tym razem na poziomie 10 punktów oraz takiej samej liczby asyst. Z jego podań najlepiej korzystali Ray Allen (19 pkt) oraz Paul Pierce (17 pkt).
W Thunder wynik oczywiście głównie trzymał Kevin Durant. Zdobył on 34 punkty, co jest jego najlepszym osiągnięciem w tym sezonie. Drugą opcją OKC był standardowo Russell Westbrook (16 pkt i 10 as). Nawet nieźle poradził sobie Nenad Krstic (13 pkt i 8 zb). Może zadziałało na niego to, że organizacja Thunder przekazała jakieś 10.000$ przecz Międzynarodowy Czerwony Krzyż na rodzinne miasto Krsticia dotknięte trzęsieniem ziemi.
Portland Trail Blazers |
14 | 22 | 28 | 32 | 96 |
Los Angeles Lakers |
27 | 31 | 31 | 32 | 121 |
Los Angeles Lakers nie zwalniają tempa i mają już bilans 7-0. Wyraźnie pokonali, a wręcz rozgromili, Portland Trail Blazers. „Jeziorowcy” grali na luzie i wyglądało, że grają z przyjemnością i bez przemęczania. Szukali ładnych podań i ciekawych rozwiązań akcji. Wynik spotkania otworzył Nicolas Batum (w całym meczu 17 pkt) i… było to najwyższe prowadzenie Portland w tym meczu! Na parkiecie istnieli praktycznie tylko gospodarze. Dominowali w każdym elemencie gry. Przy zbiórkach wręcz zmasakrowali rywali 49:25!
Takie zwycięstwo oczywiście musi mieć swojego ojca. W tym przypadku był nim bez wątpienia Pau Gasol. Hiszpan zaliczył triple-double na poziomie 20 punktów, 14 zbiórek i 10 asyst. To jego czwarte triple-double w karierze. Ponownie świetny mecz zagrał Lamar Odom (21 pkt i 12 zb). Przy tak świetnie dysponowanych kolegach Kobe Bryant nie musiał szaleć (12 pkt na skuteczności 3/11 z gry). Swoje zrobili również niezawodni rezerwowi, Matt Barnes (13 pkt) i Shannon Brown (15 pkt).
W ekipie Portland obok wspomnianego już Batuma najlepszym zawodnikiem okazał się Andre Miller, zdobywca 20 punktów. Wchodząc z ławki oblicze drużyny starali zmienić się Rudy Fernandez (13 pkt) oraz Armon Johnson (12 pkt), ale za bardzo to nie pomogło. Johnson jest pierwszoroczniakiem i jak do tej pory to był jego najlepszy występ na parkietach NBA. Zupełnie zawiódł Brandon Roy. Lider Portland zdobył zaledwie 8 pkt na skuteczności 1/6 z gry. Od takiego zawodnika wymaga się o wiele więcej. Szczególnie liczy się na niego w trudnych meczach.
Gasol jest w wielkiej formie, a sielanka Lakers w preseason to była niezła zasłona dymna