Bohater tygodnia:
Jason Richardson – co można zrobić w 0.4 sekundy (słownie – cztery dziesiąte sekundy)? To może trochę więcej niż trwa mrugnięcie. Okazuj się, że w tym czasie można doprowadzić do dogrywki i to w bardzo efektowny sposób. Tego właśnie dokonał Jason Richardson w meczu z Memphis Grizzlies. Phoenix Suns przegrywali dwoma punktami na 0.4s przed końcem meczu. Grant Hill wznawiał zza linii bocznej i wspaniale podał do Richardsona, który uwolnił się spod opieki obrońcy i w ładny sposób umieścił piłkę w koszu. Dla Hilla też należą się ogromne brawa, ale to Richardson został prawdziwym bohaterem. Oprócz tej jednej, jedynej akcji zagrał po prostu świetne zawody. Zdobył 38 punktów, miał 8 zbiórek, 4 przechwyty oraz 3 asysty.
Antybohater tygodnia:
Kevin Garnett – różne słowne docinki w czasie meczu były, są i będą rzeczą normalną. To wręcz element rywalizacji. Trzeba jednak uważać, żeby nie przekroczyć pewnej granicy. Wydaje mi się, że taką właśnie granicę przekroczył ostatnio Kevin Garnett. Zawodnik Boston Celtics podczas spotkania z Detroit Pistons wyzywał Charlie’go Villanueva’e od chorych na raka. „Charlie V” nie choruje na tą chorobę, ale uważam, że obojętnie jakie niepotrzebne zahaczanie o tego typu problemy zdrowotne to jak cios poniżej pasa. Są rzeczy, których nawet w ostrej kłótni nie wypada komuś wyrzucać. Garnett zachował się źle…
Garnett przegiął – racja. Ale jako antybohatera uznałbym w równym, a nawet większym stopniu Villanuevę. Charlie skomentował sprawę, powiedział że czuje się urażony – ok. Ale wtf?! z tą propozycją walki? Wybaczcie, ale jakim trzeba być kretynem, żeby na tle tak strasznej choroby jaką jest rak wyzywać kogoś na ring i ciągnąć tę aferę dalej? Żałosne.
Masz racje, że Charlie też w późniejszych wypowiedziach nie zachował się dobrze. Całą aferę rozpoczął jednak Garnett i to on jest dla mnie większym antybohaterem.
Pozdrawiam!