Wpis trochę nawiązuje do wyczyny strzeleckiego Paula Millsapa i chciałbym Wam nieco przedstawić gracza, którego jakiś czas temu zaliczylem do grona Niespełnione talenty z draftu 1990.
Osobiście miałem okazję oglądać spotkanie w którym Burton zaszokował koszykarski świat.
Numer 9. draftu z Uniwerystetu w Minnesocie – wybrany przez Miami – zasłynął z 53 pkt rzuconych w hali Spectrum w Philadelphii w barwach Sixers …przeciwko Heat!
Tym samym poprawił osiągnięcie Michaela Jordana na tym parkiecie.
Był to najjaśniejszy punkt kariery gracza z dużą łatwością rzutu i sporą dynamiką. Później stać go wyłącznie było na epizody w Hawks i Spurs oraz kilkudniowe kontrakty min.w barwach Hornets.
Podczas 9 sezonów w lidze zaliczył średnie na poziomie 10 oczek i niespełna 2 zbiórek.Można powiedzieć nieźle – jednak Burton miał być graczem większego kalibru. Często był zawodnikiem pierwszopiątkowym ,a i trenerzy pokładali w nim duże nadzieje.
Swego czasu w gazetach amerykańskich stanowił ścisłą czołówkę jako najbardziej niespełniony talent. Nikt z ludzi (znajomych i trenerów), którzy mieli z nim styczność nie potrafił ocenić co zaważyło na tym ,iż nie został graczem wielkiego formatu..Bo jak się potocznie mówi – papiery na granie ten chłopak miał..
Swoje zawodowe granie kończył w słabszych i niższych ligach jak CBA czy nawet Liban!