Bardzo dobry start i świetna gra Jamala Crawforda, który do spółki z Horfordem potrafili odkoczyć Knicks gdy Ci zmniejszali straty pozwoliły Hawks na wygraną w Nowym Jorku.
Spotkanie w MSG rozpoczęło się o nietypowej jak na sobotę porę, ale dzięki temu zdecydowanie większa ilość kibiców z Europy była w stanie obejrzeć je na żywo. Ta zmiana wpłynęła dużo lepiej na gości, którzy już w pierwszych 12 minutach pokazali, że na dobry wynik Knicks nie mają co liczyć.
Bardzo dobrze zaczął zwłaszcza Marvin Williams (13pkt, 8zb), który potrafił się znaleźć zarówno w kontrze jak i w grze pozycyjnej. To właśnie wyprowadzanie szybkich ataków po bardzo dobrych okresach gry w obronie pozwoliło Hawks na odskoczenie na kilkanaście punktów już w pierwszej połowie. Odpowiadać na ich ataki próbował Ray Felton (18pkt), ale przy słabej postawie kolegów przewaga stale rosła.
Słabo w pierwszej połowie grał Landry Fields, który często spieszył się z rzutami z nieprzygotowanych pozycji, na co świetnie odpowiadał Josh Smith dopóki nie zaczął mieć problemów z faulami (co istotne dwa z nich zostały odgwizdane po czystych blokach, co dodatkowo mogło go frustrować). Do gry włączył się także super-rezerwowy Jamal Crawford (21pkt) – trafiał z każdej pozycji nie wahając się nawet sekundy z piłką w rękach. Dobre 24 minuty przypięczetował J-Smooth trafiając za 3pkt z rogu boiska.
Drugą połowę Knicks rozpoczęli od straty (mieli ich już wtedy 6), ale Amar’e Stoudemire wymuszając przewinienia znalazł sposób na zdobywanie punktów – miał ich w sumie 24 (10/12 za 1pkt). Ponownie o sobie dały znać jednak zbyt szybko forsowane rzuty z trudnych pozycji i Hawks osiągnęli najwyższe 20to punktowe prowadzenie.
Zupełnie niewidoczny był Danilo Gallinari (4pkt, 2/6 z gry). Jego koledzy często nie potrafili wykorzystać gdy po zmianie krycia pilnował go Mike Bibby. Danilo biegał, pokazywał się, ale na nic się to zdało. Zaskakująco dla Knicks włączył się słaby w pierwszej połowie Fields. To po jego punktach po ofensywnej zbiórce rozpoczęła się pogoń gospodarzy. Fields w sumie uzbierał 15pkt i 11zb, ale w Hawks też uaktywnił się cichy bohater. Mo Evans trafił kolejne 3 rzuty (w sumie miał 10pkt) i powiększył przewagę, która stopniała w pewnym momencie do 7 punktów.
Ostatnie 12 minut bardzo dobrze zaczął Wilson Chandler (15pkt, 6zb) i dzięki jego postawie i zacieśnionej obronie różnica zmalała do 4pkt. Wtedy jednak to Jamal Crawford do spółki z Horfordem (17pkt, 9zb) zdobyli kolejne 7 punktów i uciszyli kibiców, a Knicks nie byli już w stanie podjąć kolejnej próby na wyrównanie stanu meczu.
Atlanta Hawks (10-7) |
32 | 24 | 19 | 24 | 99 |
New York Knicks (8-9) | 22 | 16 | 28 | 24 | 90 |
Hawks: Smith 13 (6zb), Williams 13 (8zb), Horford 17 (9zb), Bibby 14, Johnson 7 (10zb, 7ast), a także Jamal Crawford 21, Evans 10, Pachulia 2, Collins 0, Powell 2
Knicks: Gallinari 4, Stoudemire 24 (10zb), Turiaf 2, Felton 18, Fields 15 (11zb), a także Chandler 15 (6zb), Douglas 2, Walker 5, Mozgov 5 (6zb), Randolph 0, Routins 0
sinusoida knicks teraz zmierza w dół?byla seria wygranych,potem porazek,potem znów wygranych..
Sędziowie robili co mogli jednak nie wystarczyło to do zwycięstwa pomimo fatalnej formy strzeleckiej JJa (3/16, 0/6 za 3).
Pełna zgoda plus to że J-Smooth nie wybuchnął po drugim faulu z kapelusza świadczy, że to profesjonalista pełną gębą.