Koszykarze Los Angeles Clippers pokonali we własnej hali Sacramento Kings 98-91. Było to piąte zwycięstwo koszykarzy z Miasta Aniołów.
W starciu dwóch drużyn z najgorszym bilansem w konferencji zachodniej, lepsi okazali się być Clippers, których do zwycięstwa poprowadził niesamowity Eric Gordon, gromadząc na swoim koncie 29 punktów. Miejscowi koszykarze mając nadzieje na wydostanie się z ostatniego miejsca na zachodzie, musieli wygrać mecz z Kings i choć nie było to łatwe, po ciężkich bojach odparli końcowy atak drużyny z Sacramento i wygrali bardzo ważny dla siebie mecz.
Pierwsza połowa spotkania to gra kosz za kosz, z lekkim wskazaniem na gospodarzy, którzy po rzucie za trzy Bledsoe’a tuż przed końcem drugiej odsłony ustalił wynik po pierwszej połowie 50-44. Prawdziwa gra zaczęła się dopiero po zmianie stron.
Świetnie na początku trzeciej kwarty prezentowali się miejscowi koszykarze i po kolejnej trójce Bledsoe’a i akcji „And 1” Gordona, wyszli na 12-sto punktowe prowadzenie 56-44. Kolejne trafienia Griffina, Gordona oraz Barona Davisa doprowadziły Clippers do przewagi 72-55. W tym fragmencie gospodarze odnotowali run 22-11. Końcem trzeciej odsłony spotkania trójkę oraz rzut za dwa dorzucił jeszcze Gomes i Clippers przed ostatnią częścią spotkania prowadzili 79-63.
Miejscowi kibice zadowoleni z przebiegu sytuacji, uwierzyli że już jest po meczu. Niestety sami koszykarze pomyśleli chyba tak samo, co odbiło się na ich grze. Po serii 12-0 i trójce Omara Casspi początkiem ostatniej odsłony meczu, Kings zmniejszyli straty do 4 „oczek” i już po trzech minutach mieli otwartą drogę do zwycięstwa. Chwila stagnacji w ekipie gospodarzy minęła, lecz to Kings dyktowali teraz warunki. Po akcji „2+1” Casspi’ego wyszli na prowadzenie 86-85, chwile później Evans trafił spod kosza i na 4 minuty przed końcowym gwizdkiem było 88-85 dla gości.
Wtedy jednak do pracy ostro zabrał się Eric Gordon, który w ostatnich 3 minutach meczu rzucił 9 punktów, w tym trójkę na 47 sek. przed końcem, która wyprowadził Clippers na prowadzenie 94-91. Przez ostatnie 2:30 ekipa przyjezdnych nie potrafiła zdobyć ani punktu i przegrała 98-91.
Niestety są i złe wieści dla kibiców ekipy z Los Angeles. Baron Davis opuścił czwartą kwartę spotkania z bólem lewego kolana, i nie wiadomo jak poważna jest to kontuzja. Przypomnijmy że Davis dopiero co wrócił do gry w tamtym tygodniu, i zagrał dopiero swój czwarty mecz od 9 listopada. Nie wystąpił także Kaman, który w niedziele przeciwko Portland skręcił lewą kostkę.
Eric Gordon już po raz dziewiąty z rzędu przekroczył granicę 20 punktów co jest rekordem jego kariery.
Los Angeles Clippers (5-17) |
16 | 34 | 29 | 19 | 98 |
Sacramento Kings (4-15) |
20 | 24 | 18 | 28 | 91 |
Clippers: Gordon 29, Bledsoe 15, Gomes 17, Griffin 13 (11 zb,7 as), Butler 9
Kings: Casspi 21 (10 zb), Landry 15, Cousins 15, Evans 16, Jerer 11, Delambert 6 (11 zb)