W Bradley Center drużyna Milwaukee Bucks podejmowała Miami Heat.”Żary” już w pierwszej kwarcie wypracowały sobie przewagę i kontrolując wydarzenia na boisku ograły gospodarzy 88-78.
Drużyna z Florydy od początku narzuciła wysokie tempo spotkania i już po czterech minutach spotkania prowadził 10-2. Później nie było inaczej, gdyż wysoką formę utrzymywała wielka trójka po stronie gości. Po rzucie zza łuku Jamesa Jonesa na minutę do końca pierwszej części spotkania było 24-15. Po słabym początku miejscowych koszykarzy, publiczność zgromadzona w hali miała nadzieję na lepszą grę swoich pupili. Niestety nic takiego nie miało miejsce, gdyż na starcie drugiej kwarty Maggette i Sanders doprowadzili jeszcze do remisu lecz później było już tylko gorzej.
Przez 9 minut gry „Kozły” potrafiły zdobyć tylko dwa punkty przy aż 17 ekipy gości, i przewaga Heat po rzucie Wade’a wynosiła aż 15 punktów 42-27. Chwilowy zryw koszykarzy Bucks pozwolił tylko na zmniejszenie strat przed przerwą, a wynik 46-35 nie wskazywał na tak znaczącą przewagę jaka widoczna była na parkiecie
Po zmianie stron sytuacja nie uległa poprawie, a Heat całkowicie kontrolowali sytuację na boisku. Nie pozwalali miejscowym na rozwinięcie skrzydeł, sami zachowując siły na następne spotkanie. Wydawało się że Wade i spółka nie chcą upokorzyć rywali przed własną publicznością i zależało im tylko na odniesieniu kolejnego jakże ważnego zwycięstwa.
Choć „Kozły” próbowały odmienić losy spotkania, co jakiś czas zniechęcał ich do tego czy to Wade ( 25pkt) czy Bosh (16) czy też James (17). Z dobrej strony pokazał się także Portorykańczyk Arroyo, który w całym spotkaniu rzucił 18 punktów, nie myląc się ani razu (6/6 z gry,2/2 za trzy i 4/4 z linii). To jego dwa trafienia w trzeciej części spotkania skutecznie zniechęcały gospodarzy do gry.
W połowie ostatniej odsłony meczy po rzucie Jenningsa, koszykarze Bucks zbliżyli się na 3 „oczka” do gości, lecz decydujące ciosy zadali James, Wade i Bosh i po rzucie tego ostatniego, wynik na 3 minuty przed końcowym gwizdkiem brzmiał 80-71.
Heat odnieśli piąte zwycięstwo z rzędu, co jest ich rekordem w tym sezonie. Przed ekipą z Florydy jednak bardzo ciężkie tygodnie, w których aż 14 z 20 meczu rozgrywać będą na wyjeździe. Najbliższe dni to wyjazd do Utah potem Warriors i Kings. Zobaczymy czy trzej muszkieterowie i spółka będą w stanie podtrzymać dobrą passę. Ciężko będzie głównie w Salt Lake City, gdzie Heat muszą w końcu uruchomić swoich centrów. Dziś czwórka Ilgauskas, Howard, Dampier i Anthony znów rzuciła łącznie tylko 4 punkty. Czas pokaże. Watro nadmienić że Wade uzyskując w tym meczu 14 desek poprawił swój rekord kariery w tym względzie.
Bucks mają niesamowity problem z trafieniem do kosza w tym sezonie. Dziś już po raz kolejny trafili tylko 34% swoich rzutów z gry oraz 26% za trzy. Jak zwykle w tym elemencie brylował głównie Jennings i Salmons, lącznie trafiając 7/27 swoich rzutów.
Milwaukee Bucks (13-7) |
21 | 14 | 24 | 19 | 78 |
Miami Heat (14-8) |
25 | 21 | 23 | 19 | 88 |
Bucks: Maggette 20, Jennings 13, Bogut 11 (13 zb), Sanders 10, Douglas-Roberts 7, Salmons 7
Heat: Wade 25 (14 zb), James 17, Bosh 16 (12 zb), Arroyo 18, Jones 6