Spurs kontynuują swoją świetną passę. Wczoraj kluczem do wygranej były rzuty za 3pkt i wymuszanie strat rywali – wszystko w ostatnich minutach meczu, gdy gospodarze potrafili zbudować 16 punktową przewagę.
Mój ulubiony komentator telewizyjny i była gwiazda ligi – Charles Barkley często powtarza: „You don’t live by threes, You die by threes” czym odnosi się do zespołów, które jako sposób na wygrywanie meczów wybrały rzuty z dystansu (patrz. Orlando Magic). Spurs nie są jedną z takich, ale wczoraj to właśnie rzuty za 3 punkty przesądziły o ich kolejnej – już 19. wygranej.
Przed ostatnimi 12 minutami gry San Antonio miało tylko 2 punkty przewagi, ale dzięki świetnemu dzieleniu się piłką szybko się to zmieniło. Prosta gra inside-outside i rozrzucanie piłki po obwodzie sprawiło, że w pewnym momencie – w czasie ostatnich minut gry – cztery z kolejnych pięciu akcji to były celne rzuty z dystansu.
In the fourth quarter we found so many open 3s. It’s something so basic, and so important on every team, because it makes everyone happy and feel involved in the offense. – Manu Ginobili
Ostatecznie gospodarze wygrali tą odsłonę aż 37-23, by pokonać Hawks różnicą 16 punktów. W ich szeregach trudno jest wskazać, jak to bywa w innych zespołach, jednego lidera. Spurs to kolektyw. Wszyscy gracze pierwszej piątki rzucili minimum 12 punktów, z czego najmniej przyszły członek galerii sław – Tim Duncan. Ginobili i Jefferson byli najskuteczniejsi gromadząc po 18 punktów. Zaraz za nimi dzięki drugiemu z rzędu świetnemu występowi był DeJuan Blair (16pkt, 12zb). Po nim widać, że w końcu znalazł dla siebie miejsce w ataku San Antonio i z gracza do zadań typowo defensywnych przeistacza się w skrzydłowego/centra pełną gębą. Od reszty nie odstawali też rozgrywający Spurs – Tony Parker (17pkt, 6ast) i George Hill (16pkt).
Hawks mają wymówkę że zabrakło ich gwiazdy – Joe Johnsona, ale z ręką na sercu – kto powie, że z nim w składzie goście by ten mecz wygrali? Trener Drew do boju posłał swoją wysoką wersję pierwszej piątki – z walczącym na deskach Collinsem, który zajął miejsce Evansa. Nie zdało się to jednak na nic – wśród Hawks zabrakło po prostu strzelców. Josh Smith po świetnym występie przeciwko Nets musiał się zadowolić jedynie 15 punktami. Dodatkowo w ostatniej odsłonie, gdy ważyły się losy meczu zagrał zaledwie 4 minuty tłumacząc to później skurczami mięśni.
I felt like I could have done something for us to win that game and close that gap. A couple blown coverages when I went out of the game. It’s always frustrating when you know you can help your team but I just wasn’t able to shake those cramps off. – Josh Smith
W tej sytuacji ciężar zdobywania punktów rozłożył się między Horfordem (19pkt, 9zb) i Jamalem Crawfordem (23pkt, 5ast). Na miarę swoich możliwości wspierał ich Marvin Williams (15pkt, 7zb), który jest dla mnie objawieniem sezonu i może się pojawić nawet w okolicach nagrody dla gracza, który poczynił największe postępy.
Na marginesie. Czego nie można robić przeciwko dobremu zespołowi w końcówce spotkania? Tracić piłek! Dobrym przykładem, aby pokazać co się wtedy dzieje są Timberwolves i ich bilans. Tymczasem Hawks 7 ze swoich 15 strat zaliczyli w ostatnich 12 minutach…
Ciekawostki:
Tim Duncan zagra w swoim 1000 spotkaniu na parkietach NBA w niedzielę przeciwko Trail Blazers.
Atlanta Hawks (15-9) |
21 | 27 | 21 | 23 | 92 |
San Antonio Spurs (19-3) |
26 | 27 | 18 | 37 | 108 |
Hawks: Smith 15 (5ast), Horford 19 (9zb), Collins 2 (8zb), Bibby 9 (5zb), Williams 15 (7zb), a także Crawford 23 (5ast), Evans 2, Powell 2, Wilkins 5
Spurs: Duncan 12, Jefferson 18, Blair 16 (12zb), Parker 17 (6ast), Ginobili 18, a także McDyess 1, Bonner 6, Quinn 0, Udoka 0, Hill 16, Neal 4, Splitter 0
Sorki, ale Williams to średniak, który z reguły znika w meczach z dobrymi drużynami, choć akurat w tym coś tam grał. Miał już dwa lepsze sezony niż ten, lecz w poprzednim, po przyjściu Crawforda, jego rola w ataku została zredukowana, z korzyścią dla zespołu. Reasumując: żaden z niego MIP. Na jego korzyść przemawia fakt, że miał niedawno kontuzję kolana i jeszcze nie wrócił do pełni sił.
patrzysz trochę wstecz.ten zespół jest trenera drew,a nie jego poprzednika woodsona.will gra więcej w ataku,jamal mniej za nowego coacha.gra uległa zmianie,co widać również po horfordzie.atak hawks ma się dobrze nawet bez j.j. Ocenimy czy takim średniakiem jest m.will jak pograją już z johnsonem po powrocie.nie skreślałbym hawks,którzy nie muszą już tak pędzić w sezonie.play off ich znów oceni.to zgrany monolit
Moim zdaniem jeśli chodzi o Marvina nic się nie zmieniło, przynajmniej nie na lepsze. Ten koleś potrafi rzucić 22 punkty w meczu by następnym zdobyć zaledwie 5. Jest jednym najbardziej niekonsekwentnych graczy w lidze:
http://sports.yahoo.com/nba/players/3928/gamelog;_ylt=Ao8eh976xJ0bA7ll68SsUgAZPaB4
3-4 sezony temu grał bardziej agresywnie i dzięki rzutom osobistym lepiej punktował.
5 zbiórek na mecz? Marv jest wzrostu Josha a zasięg ramion ma większy niż Al Horford. „Enough said”.
No tak zgadzam się, że jego statystyki falują, ale statystyki to nie wszystko. Ja optycznie patrząc na jego grę widzę progres. A propos statystyk – Blair ostatnio gra statystycznie lepiej niż Duncan, a nikt nie powie, że jest lepszym graczem ;)
obaj macie po trochę racji, ale poczekajmy nieco serio, może ten sezon i nowy trener dadzą coś więcej Marvinowi, nie niskiemu wyborowi w drafcie. stąd wysokie oczekiwania Tremora są zrozumiałe. pozdro. dziś mamy mega komentarzy, weekend służy dyskusji!!