Bohater i antybohater tygodnia (7)

Siódmy tydzień zmagań w lidze NBA już za nami. Niestety tydzień temu z powodu pewnych problemów nie mogłem wrzucić „Bohaterów i antybohaterów” za co przepraszam, ale teraz już wszystko wraca do normy.

BOHATER TYGODNIA

 

Andrew Bogut – na długo w mojej głowie zostają mecze rozstrzygnięte w ostatnich sekundach, a nawet setnych. Tak właśnie było podczas ostatniego pojedynku Indiana Pacers – Milwaukee. Na tablicy widniał remis 95:95, do końca spotkania zostało 0,5 sekundy (słownie – pół sekundy!). Jest to śmiesznie mała jednostka czasu. Nie wiem czy normalny człowiek jest w tym czasie wykonać jakąś ciekawą czynność. Ekipa Milwaukee spróbowała jednak wygrać mecz. Piłkę z boku wznawiał Luc Mbah a Moute i posłał ją w stronę kosza. Tam zdołał ją wręcz tylko musnąć Andrew Bogut nad bezradnym Jeffem Fosterem. Piłka jednak znalazła się w koszu i takim sposobem Bucks wygrali ten mecz 97:95. Coś niesamowitego! W hali Bradley Center wybuchł prawdziwy szał radości. Australijski center został prawdziwym bohaterem.

ANTYBOHATER TYGODNIA

Carmelo Anthony – nie wiem jak Wy, ale ja już mam dość tej szopki ze zmianą drużyny przez „Melo”. Trwa to już zbyt długo i pojawia się zbyt dużo różnych spekulacji. Ostatnio temat wrócił, bo Anthony wraz ze swoim Denver odwiedził New York Knicks, czyli miejsce, gdzie podobno sam zainteresowany chciałby najbardziej grać. Byliśmy świadkami bardzo dobrych zawodów. Anthony był najlepszym zawodnikiem swojej ekipy z 31 punktami i 13 zbiórkami na koncie. W kluczowym momencie popełnił jednak błąd. Na 16 sekund przed końcem NYK prowadzili trzema punktami, a piłka była w rękach graczy Nuggets. Koledzy wyraźnie szukali „Melo”, a gdy ten wreszcie dostał piłkę to zamiast zaprezentować jakąś ciekawą akcje to odepchnął Danilo Gallinariego i sędziowie słusznie gwizdnęli faul w ataku. Losy meczu już nie uległy zmianie. Prawdziwych bohaterów podobno najłatwiej poznać po tym jak zachowują się w kluczowych momentach.