20.XII
Urodziny obchodzą m.in.
– Bobby Phills (41lat)
– Trent Tucker (51)
Ciekawostki:
- 1966.NBA zapowiedziało że koncesję na start nowych klubów w NBA dostały Portland i Seattle. Ostatecznie od sezonu 1967/68 rozpoczęła się nowa historia dla Portland Trail Blazers i świętej pamięci Seattle Supersonics. Ci pierwsi przystąpili do rozgrywek od roku 1971, drudzy od 1968.
Rozpoczynając pisanie dzisiejszej Historii zastanawiałem się co zostawić na za rok, by ciut ograniczyć ilość miejsca na temat. I choć wszystkiego nie wrzuciłem, wydaje mi się że na brak wspomnień narzekać dziś nie będziecie. Przypomnę Wam dzisiaj rok 1989, przy okazji przejdziemy przez rywalizację Bryant vs Mavs, będzie o nowym Suns Guy, czyli o Carterze, o „Rakietach” i kolegach z Denver. Zaczynamy podróż do przeszłości mojego autorstwa.
Zaczniemy dziś od Bobby’ego Phillsa ex gracza Hornets i Cavaliers. Choć większość z Nas pamięta tę tragiczną historię i śmierć 31 letniego koszykarza, chciałbym w tym miejscu tylko napomknąć o tym że Bobby był jest i będzie. Zaznaczył swoją obecność w NBA grubymi literami, i osierocił trójkę dzieci prowadzać swoje Porshe z nadmierną prędkością, ścigając się ze swoim kolegom z drużyny Davidem Wesleyem. Nie myślał o tym że jego śmierć przyniesie spustoszenie w sercach tak wielu osób. #13 w którym występował za czasów Hornets, jest od 9 lutego 2000 roku zastrzeżony, a nam pozostaję pamięć o nim i jego 9-letniej karierze. R.I.P.
20.XII 1989 roku Jordan (który na pewno pamięta Bobby’ego Phillsa) i jego Bulls spotkali się w Orlando z Magic. Swoim przedświątecznym zwyczajem MJ zdobył 52 punkty i prowadził swoich kolegów do zwycięstwa. Niestety gracze z Orlando znaleźli kogoś kto zepsuł dzień Jordanowi i w ostatniej akcji wykończył gości z Chicago. Tym katem okazał się być Othis Smith, który z ławki rzucił 28 punktów i oddał najważniejszy rzut w tym meczu. Aż niewiarygodne jak łatwo ograł w ostatniej akcji Pippena :
Jeżeli ktoś zapomniał, dokładnie dekadę temu, w Conseco miejscowi Pacers spotkali się z Toronto Raptors i ich podniebnym sztukmistrzem Vincem Carterem. Finaliści z 2000 roku z Millerem i Rosem w składzie, i nieoczekiwanie to ten drugi prawie został bohaterem. Reggie trafił zaledwie 3 z 9 swoich rzutów i to głównie dzięki Rosowi zawodnicy z Indiany trzymali się przy życiu. Rekord kariery Jalena (42pkt), 45 punktów Vince’a, i ich strzelecki pojedynek był ozdobą spotkania, w którym lepsi okazali się być gracze z Kanady 99-98 (dog).
W roku 2005 do Staples Center przyjechali gracze z Dallas. Nie spodziewali się jednak że będą tylko statystami w przedstawieniu które dał Kobe Bryant. W 32 minuty na parkiecie zaliczył 62 punkty i samodzielnie pogrążył graczy Mavs. O meczu tym krążą legendy i każdy z Was pewnie nie jedną z nich słyszał, a że było to tylko pięć lat temu nawet dziecko w przedszkolu pamięta ten mecz. Po trzech kwartach, kiedy Kobe schodził z parkietu na tablicy widniał wynik 95-61 dla Lakers. Z tym że 62 punkty zdobył sam Kobe i właściwie sam ograł Mavs 62-61. Kto wie co działoby się gdyby Bryant grał kolejne 12 minut, być może zamiast 81 punktów, jego strzelecki rekord wynosiłby 85 czy 90. Właśnie kto wie? :
Rok 2007. Nuggets w Pepsi center goszczą „Rakiety”. W barwach klubu z Denver Turek Iverson oraz oczywiście Melo Anthony. Po przeciwnej stronie Yao i Luther Heat. Dwie dogrywki, popisy strzeleckie dwóch super strzelców (A.I. 36pkt, Melo 37pkt) no i game winner Anthony’ego Cartera. A miało być tak pięknie…. „po górach skalistych trzymając się za ręce spacerowali Anthony z Iversonem , a ich mistrzowskie pierścienie odbijały się w żarzącym słońcu pięknego Colorado…”. Skończyło się na kilku pięknych meczach w sezonie i 0-4 z Lakers w pierwszej rundzie zachodu. Cóż!
Na koniec…. A właściwie zapraszam na jutro.
Bym zapomniał !
20.XII.2006 Charlotte Bobcats – New York Knicks. 109-111 (2OT), David Lee w roli głównej. I nastała ciemność w dzikiej krainie „Rysi” i innych leśnych żyjątek. Naprawdę zrobiłem to, serio dałem radę, można było wyczytać z twarzy Davida Lee po ostatniej akcji:
Dziwne że przed świętami chce im się tak grać i robić wielkie rzeczy…hmm : )