W Los Angeles miejscowa ekipa Clippers przedłużyła sobie dobry humor przed świątami i pokonała na własnym terenie „Leśne Wilki” z Minnesoty 113-90.
Po kilku spotkaniach gdzie oprócz Blake’a Griffina i Erica Gordona nikt nie potrafił wspomóc drużyny, w końcu drużyna z Miasta Aniołów zaczęła grać drużynowo i skutecznie i są tego efekty. Dla Del Negro i jego koszykarzy był to trzeci wygrany mecz z rzędu po wyjazdowych z Pistons i Bulls.
Los Angeles Clippers (8-21) |
34 | 34 | 26 | 19 | 113 |
Minnesota Timberwolves (6-23) | 31 | 27 | 21 | 11 | 90 |
Początek spotkania nie zapowiadał tak wysokiego zwycięstwa Clippers. Zarówno pierwsza jak i początek drugiej kwarty to wyrównany mecz, w którym żadnej z drużyn nie udało się odskoczyć rywalowi na większą ilość punktów. Dopiero przed przerwą za sprawą Davisa i Gomesa gospodarze wyszli na prowadzenie 68-58, zaliczając run 15-4.
Po zmianie stron Clippers stopniowo powiększali przewagę która po 4 minutach gry dała mi 14-sto punktową przewagą 78-64, a po kolejnych trzech minutach było już 88-69. Za sprawą dwójki Gordon (26pkt 5/7 za trzy) i Griffin ( 22pkt,10zb,7as) mecz stał się jednostronnym widowiskiem, co wcale nie oznaczało braku emocji. Kibice zgromadzeni w Staples Center raz po raz oglądali fruwających nad koszami Jordana i Griffina, co skutecznie zniechęcało graczy Wolves do gry.
Choć Beasley i Webster próbowali jeszcze końcem trzeciej kwarty ratować wynik i zmniejszać straty, wystarczyło to tylko na otarcie łez, a ostatnia część spotkania to słabe widowisko stojące pod znakiem słabej skuteczności i strat z obu stron.
Na pochwałę w tym meczy zasługuje głównie Ryan Gomes (22pkt,10zb) i DeAndre Jordan (9pkt i 9zb), który w ostatnich meczach spisuje się pod koszami bardzo dobrze, dzielnie zastępując Chrisa Kamana.
T’Wolves natomiast przegrali wszystkie sześć ostatnich spotkań podczas serii wyjazdów. Była to szósta taka seria w 22-letniej historii klubu z Minnesoty z sześcioma lub więcej meczami i dopiero druga która zakończyła się bez choćby jednego zwycięstwa.
Choć w ekipie gości jest kilku wyborowych zbierających a Timberwolves prowadzą w lidze pod względem liczby zbiórek w meczu (45,8), tym razem przegrali walkę pod tablicami aż 56-33. Raziła głównie nieskuteczność na tablicy atakowanej gdzie Wolves w sezonie zdobywają prawie 17 punktów drugiej szansy. Tym razem zdobyli ich tylko 9 podczas gdy ich rywale 15.
Griffin zaliczył 15 mecz z rzędu, a 22 w sezonie, w którym zdobywał double-double. W tej kategorii w lidze najlepszy jest Kevin Love, który zakończył spotkanie z podwójną zdobyczą w 24 meczach w tegorocznych rozgrywkach.
Clippers: Gordon 36, Griffin 22 (10azb), Gomes 22 (10zb), Jordan 9 (9zb), Davis 8 (12as), Aminu 9
Wolves: Beasley 20, Wesbster 18, Love 12 (10zb), Ridnour 10, Johnson 7, Brewer 7
Z wielką uwagą śledzę występy Clippersów i przyznam, że ich gra może się naprawdę podobać! Mimo kiepskiego bilansu to każdy mecz dostarcza wielu wrażen! Wiem, że to mało realne, ale w 2011 życzyłbym im awansu wiadomo gdzie!
trzeci z rzędu po niespodziankach i przełamaniu niemocy na wyjazdach!!oby tak dalej. Padło Chicago, padło Detroit i teraz Minnesota