„Kozły” mają rogi. Te rogi mogą być bardzo niebezpieczne. Przekonali się o tym Los Angeles Lakers. Wysoko ulegli we własnej hali drużynie Milwaukee Bucks. Bez wątpienia ten wyniki trzeba zakwalifikować jako sporą niespodziankę.
Milwaukee Bucks (11-16) |
25 | 25 | 22 | 26 | 98 |
Los Angeles Lakers (21-8) |
22 | 24 | 20 | 13 | 79 |
Skład Milwaukee Bucks od dawna uważam za taki, który może sporo namieszać w całej lidze. Obecnie jednak widać tam spore braki. Lista kontuzjowanych tego zespołu jest naprawdę długa. Nie grają Drew Gooden, Michael Redd, Carlos Delfino, Corey Maggette czy ostatnio kontuzjowany Brandon Jennings. Jakby nie patrzeć, pokaźne grono naprawdę solidnych zawodników. Okazuje się jednak, że nawet bez nich Milwaukee może być bardzo groźne.
Spotkanie Bucks vs. Lakers było bardzo wyrównane. Tzn. było takie przez pierwsze trzy kwarty. Później nadeszła jednak czwarta kwarta wyraźnie przegrana przez LAL. Już początek meczu zwiastował wyrównany i ofensywny pojedynek. Obydwie drużyny trafiły 11/12 pierwszych rzutów. Przez te pierwsze trzy odsłony wynik tego meczu był sprawą otwartą, ale w ostatniej Lakers zupełnie nie dawali rady. Byli wręcz nieporadni.
Bucks zostali poprowadzeni do tego zwycięstwa przez dwójkę obrońców. Pierwszy to John Salmons, który zdobył 20 punktów i rozdał 6 asyst. Na koniec trzeciej kwarty trafił nawet równo z syreną, co chyba można uznać jako swego rodzaju sygnał do odjazdu dla Milwaukee. O ile dobry występ Salmonsa nie zaskoczył mnie jakoś szczególnie, to drugi bohater zrobił na mnie ogromne wrażenie. Został nim Earl Boykins. Ten malutki człowiek (mierzy tylko 165 cm) wręcz ośmieszył Lakers. W samej tylko czwartej kwarcie zdobył 13 punktów, czyli tyle co cały zespół „Jeziorowców”. W całym meczu Boykins w 26 minut gry zdobył 22 punkty.
Oprócz tej dwójki dobre zawody rozegrał inny duet, który gra bliżej kosza. Ersan Ilyasova zanotował 17 punktów i 11 zbiórek. Natomiast Andrew Bogut 15 punktów i 8 zbiórek. Dzięki nim Bucks wygrali deskę 39:35.
Po stronie Lakers najlepszym strzelcem był Kobe Bryant, który zdobył 21 punktów. W pewnym momencie jednak nawet on nie wytrzymał nerwowo. Na dwie minuty przed końcem po kolejnej nieudanej akcji w ataku Lakers (Kobe sfaulował Boguta) „Black Mamba” wdał się w niepotrzebną dyskusję z sędziami i został ukarany dwoma faulami technicznymi, przez co musiał opuścić boisko. Mecz był już jednak wtedy rozstrzygnięty.
Pod koszem nieźle sobie radzili Pau Gasol i Lamar Odom. Hiszpan zdobył 15 punktów i zebrał 11 piłek. Odom zakończył spotkanie z 12 punktami, 10 zbiórkami i 6 asystami. To naprawdę bardzo uniwersalny zawodnik. Potrafi punktować, zbierać, a niektóre jego podania robią naprawdę duże wrażenie. Tylko co z tego jak Lakers przegrali z Bucks?
Teraz przed „Jeziorowcami” ciężka, świąteczna potyczka z Miami Heat. Jeśli zagrają tak jak przeciwko Milwaukee to ciężki ich los. Odom jednak uspokajał po meczu, że wszyscy cały czas myślą o tej prestiżowej konfrontacji.