Pierwsza dekada XXI wieku właśnie dobiega końca. Przez ten czas w świecie NBA bardzo wiele się wydarzyło. Były wielkie mecze, wielcy zawodnicy, wielcy zwycięzcy oraz wielcy przegrani. Z tej okazji cała ekipa „Enbiej Akszyn” postanowiła w swoim gronie zorganizować wybory zawodnika oraz drużyny całej dekady.
DRUŻYNA DEKADY:
- Los Angeles Lakers
- San Antonio Spurs
- Boston Celtics
- Detroit Pistons
- Miami Heat
- Phoenix Suns oraz New Jersey Nets
Muszę przyznać, że w wyborze najlepszej drużyny dekady zapanowała zgodność. Wszyscy na pierwszym miejscu stawiali „Jeziorwców”, a tuż za nimi Spurs. Nie można się chyba temu dziwić. Lakers przez ostatnią dekadę czterokrotnie zdobywali mistrzostwo. Ekipa z San Antonio tylko o jeden raz mniej. Za ich plecami wywiązała się bardzo wyrównana walka między Celtics oraz Pistons. Ostatecznie minimalnie wyżej znalazł się Boston. Ta dekada dzięki świetnym transferom stała się powrotem C’s do wielkiej koszykówki. Dzięki temu wywalczyli mistrzostwo, zagościli w finale oraz cały czas utrzymują się w ścisłej czołówce. Detroit obecnie trochę dołuje, ale jeszcze w 2004 roku byli mistrzami NBA, a rok później też walczyli w wielkim finale. Na pewno Pistons również zasłużyli na duże wyróżnienie. Na piąte miejsce w naszym rankingu trafiła załoga Miami Heat. Trochę ten zespól namieszał w ostatniej dekadzie. W 2006 roku znalazł się na samym szczycie, a nie tak dawno zszokował wszystkich niesamowitymi transferami. Ranking zamykają Phoenix Suns i New Jersey Nets. Dwa zespoły, które w ostatnich latach bardzo dobrze się prezentowały, ale ostatecznie nie sięgnęły po najważniejsze trofeum.
ZAWODNIK DEKADY:
- Tim Duncan
- Shaquille O’Neal
- Kevin Garnett
- Kobe Bryant
- LeBron James
- Steve Nash
W przeciwieństwie do wyboru drużyny dekady tutaj stoczyła się zażarta walka o palmę pierwszeństwa. Minimalnie wygrał Tim Duncan. Bardzo ważna postać ostatnich dziesięciu lat w świecie NBA. Bez niego nie byłoby licznych sukcesów Spurs. Dalej znalazł się „Shaq”. Główny autor tytułów dla Lakers z początku dekady. Później odszedł do Heat i to również zakończyło się mistrzostwem. W kolejnych zespołach już nie szło mu aż tak dobrze, ale teraz, mimo wielu lat na karku, dzielnie wspiera Boston, który przecież walczy o najwyższe cele. Trzecie miejsce naszego rankingu to Kevin Garnett. Przez lata niemal sam ciągnął wózek z napisem Minnesotta Timberwolves. Następnie przyszedł jednak złoty czas przenosin do Bostonu i „The Big Ticket” został mistrzowskim ogniwem. Za Garnettem znalazł się Kobe Bryant. Na początku dekady zdobywał tytuły „jako ten drugi”, ale w ostatnich latach już jako samodzielny lider poprowadził Lakers do tytułów. W międzyczasie zaliczył jeszcze mnóstwo świetnych występów i rekordów z pamiętnymi 81 punktami na czele. Piąta pozycja naszego rankingu to LeBron James. Gdy już przychodził do NBA było wiadomo, że będzie gwiazdą i tak też się stało. Mam za sobą wiele rewelacyjnych występów, tytuły MVP, ale cały czas czeka na mistrzowski pierścień. Nie udało się przez lata w Cleveland Cavaliers to może uda się teraz w Miami Heat? Mimo, że LeBron nie ma na koncie mistrzostwa to bez wątpienia jest koszykarzem wybitnym. Ranking zamyka Steve Nash. Kanadyjczyk też nie zdobył mistrzostwa, ale swoimi wieloma rewelacyjnymi zagraniami i występami na pewno wręcz wrył się w głowy wielu kibiców.
Duncan moze i ma o jeden tytuł mniej niż Shaq, ale grał również, cały czas na wysokim poziomie, czego nie można powiedzieć o Big Daddy. Dałem mu 1 miejsce właśnie za to. Z kolejnymi pozycjami (3-5, bo nr. to Shaq) był już problem, ale trzeba było jakoś wybrać.