60 punktów zdobyli w sumie Jamal Crawford i Joe Johnson dzięki czemu ich drużyna prowadziła już nawet 22 punktami. Kings próbę odrobienia tej straty podjęli w ostatniej kwarcie gdy rzucili 39 oczka – Hawks odpowiedzieli jednak swoimi 31 i spokojnie doprowadzili mecz do końca.
Atlanta Hawks (23-14) |
27 | 27 | 23 | 31 | 108 |
Sacramento Kings (7-25) |
23 | 17 | 23 | 39 | 102 |
Dalsza część opisu spotkania w rozwinięciu.
Joe Johnson już przed spotkaniem mówił, że z jego łokciem jest zdecydowanie lepiej i trzeba przyznać, że ostatnie mecze to potwierdzają. Średnia Joe z 5ciu poprzednich spotkań (wliczając wczorajsze) wynosi 21 punktów. To jest to czego oczekują fani drużyny z Atlanty.
Joe is Joe. Put the ball in his hands, and he’ll deliver for us. He’s a tremendous weapon on offense and can score at will. He’s been criticized about being in a shooting slump, but once his elbow is 100 percent, he’ll regain his stroke. – Larry Drew
W meczu z Kings Johnson miał bardzo mocne wsparcie innego gracza obwodowego. Jamal Crawford ustanowił swój strzelecki rekord sezonu rzucając 31 punkty i dokładając 7 asyst. Także jego forma po niedawnej przerwie mocno idzie w górę (ostatnie mecze to odpowiednio 26, 24 i wczorajsze 31 punktów).
Trzecim muszkieterem gości był zaś Josh Smith. Dynamiczny skrzydłowy zdobył 14 punktów, zebrał 11 piłek i 6 razy asystował flirtując kolejny raz ze statystykami na poziomie triple-double. Martwić może jedynie obniżka formy Ala Horforda. Center, który potrafił wcześniej bezproblemowo rzucać 20 punktów przeciwko czołowym środkowym ligi ma teraz problemy z graczami pokroju Jasona Thompsona, DaMarcusa Cousinsa czy Samiego Dallemberta…
Fani wspomnianego Cousinsa mogą się czuć trochę pokrzywdzeni postawieniem go w tym towarzystwie. 20 letni skrzydłowy/center w końcu znalazł dla siebie miejsce na boisku (i w wyjściowym składzie). Ograniczył tym samym czas gry bardziej doświadczonego Carla Landry’ego. DaMarcus po 28 punktach i 8 zbiórkach przeciwko Gortatowi i jego Suns wczoraj rzucił 24 oczka i zebrał 7 piłek.
Nie on był jednak najlepszym strzelcem Kings. Tyreke Evans, który wciąż zastanawia się czy nie poddać się operacji kończącej dla niego sezon, zdobył 29 punktów, a także 8 asyst i aż 5 przechwytów. O ile w pojedynczych spotkaniach Evans wciąż potrafi błyszczeć, o tyle trudno u niego zauważyć stabilność formy z debiutanckiego sezonu.
Samo spotkanie było jednostronne i to pomimo niewielkie finalnej różnicy. Hawks potrafili prowadzić nawet 22 punktami, aby w końcówce dać Kings nawiązać walkę. Porażkę zaledwie 6cioma punktami gospodarze zawdzięczają wspomnianemu duetowi Evans – Cousins, którzy w ciągu ostatnich 12 minut zdobyli w sumie 31 punktów (!). Na szczęście gracze z Atlanty utrzymali nerwy na wodzy i trafili 10 ostatnich rzutów wolnych, co ostatecznie pozwoliło im utrzymać przewagę.
Ciekawostki:
- Hawks mieli wczorajszego wieczoru aż 20 strat przy 11 gospodarzy,
- Mike Bibby zebrał 10 piłek przeciwko swojej byłej drużynie, o 1 mniej niż wynosi jego rekord kariery,
Hawks: Collins 2, Smith 14 (11zb, 6ast), Horford 10 (5zb, 8ast), Bibby 9 (10zb), Johnson 29 (5zb), a także Crawford 31 (7zb), Evans 5, Wilkins 2, Pachulia 6 (8zb), Teague 0
Kings: Garcia 12, Thomson 4 (5zb), Cousins 24 (7zb), Udrih 3, Evans 29 (8ast, 5prz), a także Dalembert 8 (6zb), Jackson 0, Casspi 10 (11zb), Landry 8, Jeter 4 (6ast), Greene 0