Bez Kevina Martina oraz trzech kontuzjowanych centrów, ale z powracającym Aaronem Brooksem w składzie, Houston Rockets dość niespodziewanie pokonali na wyjeździe Boston Celtics 108:102.
Yao Ming, Brad Miller, Chuck Heys Hayes: to trójka niedysponowanych środkowych drużyny z Teksasu. Do tego doszedł jeszcze najlepszy strzelec zespołu Kevin Martin i jak się wydawało Rockets (17-21) zbierali się w TD Garden do zebrania szóstego z rzędu manta. Stało się jednak inaczej, a wszystko przez powracającego do gry po kontuzji kostki Aarona Brooksa…
Boston Celtics 102:108 Houston Rockets (22:27, 27:23, 25:30, 28:28)
Aaron Brooks 24 pkt. 1 zb. 5 as. oraz Marquis Daniels 19 pkt. 7 zb. 1 as. 2 przech.
Z powodu absencji środkowych teksańczyków, Rockets zdobyli zaledwie 22 pkt. z pomalowanego przy 48 oczkach Celtics (28-9) niemniej jednak wystarczyło to do ogrania bostończyków. Bohaterem meczu został Brooks, który zdobył 24 pkt. a na 18 sekund przed końcem gry, kiedy to C’s zlimitowali stratę z 12 do 4 oczek, trafił dwa bardzo ważne osobiste i 3 minuty wcześniej trójkę. Co ciekawe w tym sezonie Brooks opuścił już 23 spotkania i nie przeszkodziło mu to w poprowadzeniu Houston do trzeciej w ostatnich trzech sezonach wygranej nad Celtics w Bostonie.
W Green Teamie ciągle brakuje Kevina Garnetta, który ma jednak powrócić na środowy mecz z Sacramento Kings. Niemniej trener C’s Doc Rivers twierdzi, iż problem wczorajszej przegranej nie leżał w KG, ale w mentalności zespołu, zaczynając od niego samego. Szkoleniowiec Bostonu zaczyna też z coraz większym niepokojem spoglądać na miejsce jego drużyny w tabeli konferencji, ponieważ jej nowym liderem zostali Miami Heat. – Wobec tego, co stało się tego lata w Miami, bez przewagi parkietu w playoff możesz wracać do domu – powiedział Doc.
Tak jak wspomniałem wyżej, Rockets wygrali w TD Garden trzeci sezon z rzędu i to bez swoich kluczowych graczy. W 2009 roku byli to Tracy McGrady i Yao Ming, w zeszłym i w tym sezonie Kevin Martin, a w tym jeszcze Miller. Niemniej w dostarczaniu punktów dobrze spisali się wczoraj Kyle Lowry – 17 + 8 as. oraz Louis Scola i Jordan Hill – obaj po 12. Po stronie Celtics season high na poziomie 19 oczek wykręcił Marquis Daniels. Tyle samo pkt. dodał Ray Allen, 16 Paul Pierce a 13 asyst rozdał Rajon Rondo.
Chuck Heys ?! a kto to jest ? Żałosny błąd i nikt mi nie powie że wdarła się literówka. Co wy tłumaczycie te recapy ze słuchu czy jak ?
@Gigantozaur
Wiesz przypuszczam, że o 6tej rano w pośpiechu taka literówka (tak, to jest literówka) nie jest niczym karygodnym. Take it easy.
Heys a Hayes to różnica ale ok, sam wstawałem o 6 wiec wiem jaki człowiek potrafi być nieogarnięty. Po prostu na 1 rzut oka pisownia wyglądała jak pisana ze słuchu
miałem właśnie odpisać koledze ,bo poprawiłem błąd Szymona. Dodam ,że nie tłumaczymy recapów a większość z nas ogląda mecze swoich pupili (ja dla przykładu Bulls, Bob – Sixers a Sajmon często ogląda mecze na żywo Celtów) i pisze zaraz po nim. Tak było teraz.. Stąd szacun dla niego!
Pomylić A z E o 6:00 rano? – Kill me.
Mamy juz godzine popołudniową a widze że i tak autor nie wie gdzie zrobił błąd :D
jakbyś nie zauważył to zmieniłeś cały szyk liter w nazwisku ale co tam, przeciez to tylko literówka A na E :D co jak co ale nazwisk nie powinno się przeinaczać bo to nieodpowiednie
Z moich wykładów z zarządzania kadrami pamiętam, że dla każdej osoby dźwięk jego nazwiska jest najważniejszym na świecie. Chucku Hayes! Wybacz! ;)
MASAKRA :-)
Jak byś pomylił nazwisko Kobi Brajanta to bym się zdziwił i też pewnie bym zwrócił uwagę, nawet o 6 rano:-) Ale Czuk Hajs? Kto to wogóle jest ? :-)
I chciałem dodać, iż podobnie jak Pan Gigantozaur, też uważam, że cała redakcja powinna znać wszystkie imiona i nazwiska zawodników NBA na pamięć :-)
Znamy i chętnie staniemy do walki na nazwiska. Na wyrywki o 4tej rano możemy powiedzieć kto jest drugim w sztabie medycznym Charlotte Bobcats ! ;)