Sporo punktów, dobra skuteczność obydwu zespołów i zacięta walka do ostatnich sekund. To charakteryzowało starcie Orlando Magic vs. Oklahoma City Thunder. Zwycięzca jednak mógł być tylko jeden.
Orlando Magic (25-14) |
27 | 33 | 26 | 38 | 124 |
Oklahoma City Thunder (27-13) |
35 | 29 | 32 | 29 | 125 |
Pierwsza kwarta należała do gospodarzy. Nie oznaczało to jednak ucieczki. Orlando Magic cały czas utrzymywało się w grze. Mimo, że nawet przez chwile nie znajdowali się na prowadzeniu to cały czas zachowywali szansę na końcowy triumf.
Jak przystało na mecz dwóch silnych ekip, wszystko rozstrzygnęło się w ostatnich sekundach. Jeszcze na jakieś 8 sekund przed końcem Oklahoma City Thunder prowadziła zaledwie dwoma punktami, czyli jeszcze wiele mogło się wydarzyć. Od czego jest jednak Kevin Durant? „Durantula” zdobył bardzo ważne punkty i później mieliśmy już tylko taki mały konkurs rzutów wolnych oraz zakończenie spotkania celną trójką Jasona Richardsona, która już jednak niczego nie zmieniła.
świetnie spisał się lider Magic, Dwight Howard. Zdobył 39 punktów i miał 18 zbiórek. To jego rekord punktowy tego sezonu i siódme double-double z rzędu. Howard o dziwo dość pewnie zachowywał się też na linii rzutów wolnych. W poprzednim, przegranym meczu z New Orleans Hornets przestrzelił dwa kluczowe osobiste, a teraz miał 17/20 z linii. Te 17 celnych wolnych to rekord jego kariery.
Dobra gra Howarda nie przyniosła jednak zwycięstwa Orlando ani w całym meczu, ani nawet na deskach. Thunder wygrali zbiórki 42:36. Duży w tym udział ma Nenad Krstic, który całkiem nieźle zagrał na poziomie 16 punktów i 11 zbiórek.
Oprócz Howarda na pochwałę na pewno zasługują Jason Richardson (19 punktów), Ryan Anderson (15 punktów) czy J.J. Redick (18 pkt).
Orlando całkiem nieźle radziło sobie w tym spotkaniu. Grali na dobrej skuteczności – 41/90 z gry (45.6%) oraz 14/28 za trzy (50%). Popełniali też mało strat, bo tylko pięć. Dlaczego więc przegrali? Trener Stan Van Gundy bez mrugnięcia okiem zrzuca wszystko na defensywę. Chyba można się z tym zgodzić, gdyż ekipa gospodarzy też zagrali na bardzo dobrej skuteczności. Wygląda na to, że obydwie ekipy poszły na wymianę ciosów, a okazało się, że Thunder mają w swoich szeregach strzelby większego kalibru.
Kolejny raz kibiców oczarował duet Russell Westbrook i Kevin Durant. Westbrook ugrał swoje czwarte triple-double w karierze. Zdobył 32 punkty, a do tego miał 13 asyst i 10 zbiórek. Miło patrzeć jak ten młody chłopak pnie się na kolejne szczeble swojej kariery. Durant kolejny raz okazał się znakomitym egzekutorem. Zdobył 36 punktów i to na skuteczności 13/17 z gry. Ten duet chyba już nigdy nie przestanie mnie zachwycać.
Orlando przegrało swój drugi mecz wyjazdowy z rzędu. Teraz czekają ich wyjazdy do Minnesoty i Bostonu, więc też może być ciężko.