Przed spotkaniem Milwaukee Bucks z Washington Wizards można było śmiało stawiać na zwycięstwo gospodarzy, i to duże pieniądze, bo chyba nie ma większego pewniaka na przegrywanie na wyjazdach w tej lidze niż „Czarodzieje”. „Kozły” zrobiły co trzeba i spokojnie zaliczyły 15-ste zwycięstwo, pokonując przybyszów ze stolicy 100-87.
Skazany na banicję Rashard Lewis chyba ma już dość grania w Wizards. Większość spodziewała się że na spółkę z Wallem, ex-Magic będzie prowadził ekipę z Washingtonu od zwycięstwa do zwycięstwa, lub choć da kolegom z drużyny przyjemność poczucia smaku zwycięstwa na wyjeździe. Ekipa „Czarodziei” bowiem w tym sezonie w meczach wyjazdowych może pochwalić się bilansem 0-20, co z pewnością chluby im nie przynosi.
Milwaukee Bucks (15-24) |
19 | 28 | 28 | 25 | 100 |
Minnesota Timberwolves (12-28) |
27 | 22 | 17 | 21 | 87 |
Bardzo dużo kłopotów zdrowotnych ma drużyna z Milwaukee. Od samego początku rozgrywek z kontuzjami borykają się to Gooden to Delfino czy wcześniej Ilyasova, a to przeszkadza w skompletowaniu składu i ruszeniem naprzód po miejsce nr. 5 czy 6 na wschodzie, które przez wielu było w zasięgu ekipy Bucks przed sezonem. Zawodnicy wymieniają się w rotacji a trener Skiles ma ciężki orzech do zgryzienia, jak poukładać drużynę. W dzisiejszym spotkaniu nie wystąpili Brandon Jennings ( lewa noga), Carlos Delfino ( kłopoty z kręgosłupem) oraz John Salmons ( stłuczone biodro).
Od początku spotkania to przyjezdni narzucili ostre tempo, a cała pierwsza kwarta toczyła się pod ich dyktando. Po rzucie Thorntona na minutę przed końcem pierwszej odsłony spotkania prowadzili już 26-17, a początkiem drugiej kwarty, nawet 31-19. To jednak nic nie znaczyło gdyż Maggette, Dooling oraz Boykins wchodzący z ławki szybko złapali rytm i już na 4 minuty przed przerwą było 39-39. W odpowiedzi dobrą końcówkę zaliczył McGee, Blatche oraz Wall, który już do przerwy miał na swoim koncie 10 asyst, a goście nieznacznie prowadzili 49-47.
Po zmianie stron od runu 8-0 zaczęli Bucks lecz już po chwili przyszła odpowiedz gości i w kolejnych dwóch minutach meczu to Wizards odnotowali aż 8 punktów przy tylko 2 miejscowych koszykarzy. Dooling najlepszy gracz Milwaukee (23pkt w meczu) trafił wtedy dwie trójki, swoje dorzucił rozgrywający świetne spotkanie Boykins i przed ostatnią kwartą Bucks prowadzili 75-66. Nic nie zapowiadało tak przekonywującego zwycięstwa gospodarzy lecz, na samym początku kwarty numer 4, kolejny świetny fragment zagrały „Kozły” i przy osamotnionym Youngu, odskoczyli gościom na 88-72, a na 4 minuty przed końcem meczu nawet 90-74. Przez pierwsze 7 minut ostatniej kwarty tylko Nick Young punktował po stronie Wizards , a to było za mało na zespołowo grających Bucks. Przewaga 15-8 jaką wypracowali sobie gospodarze, w tym okresie przesądziła o końcowym wyniku, gdyż Boykins (19pkt) i Maggette (21) cały czas trzymali rękę na pulsie.
W pojedynku najlepiej blokujących w lidze Boguta (2,8bpg) i McGee (2,6) wygrł ten drugi 3-1, przy okazji zaliczając setną czapę w tym sezonie. Po meczu Lewis przyznał że nie umie doczekać się już meczu u siebie a Wall dodał :
“You don’t want to go 0-41”
Wizards czekają bardzo cięzkie mecze przed własną publicznością z Suns i Celtics a także trzy wyjazdy do Oklahomy, Memphis i Dallas gdzie znowu o zwycięstwo będzie bardzo ciężko. Cóż kibicom obu drużyn pozostaje czekać, na wygraną na wyjeździe graczy z Washingtonu i na wyleczenie kontuzji wszystkich graczy Bucks. Być może wtedy Milwaukee zacznie wygrywać i spełnią pokładane w nich nadzieje. Zajmujący ostatnie miejsce w lidze pod względem skuteczności z gry Bucks (41,9%) tym razem zaliczyli dobre spotkanie w tym względzie, trafiając 35 na 73 rzuty (48%).
Bucks: Maggette 21, Dooling 23, Boykins 19, Ilyasova 9 (9zb), Gooden 8, Bogut 6
Wizards: Blatche 23, Young 21, Wall 10 (13as), McGee 7, Lewis 8
Popełniliście błąd w środku artykułu.
Grali wizards z bucks a napisaliscie ze :
Minnesota Timberwolves (12-28)
27 22 17 21 87
Ładny byk :)