21.I
Urodziny obchodzą m.in.
– Hakeem Olajuwon (48lat)
– Detlef Schrempf (48)
– Michael Ruffin (34)
Ciekawostki:
- 1990.Don Nelson z Warriors został 10-tym w historii trenerem NBA który zaliczył minimum 600 zwycięstw. Stało się to podczas wyjazdowej wygranej Golden State nad Celtics.
- 1994.Dallas Mavericks przegrali z Seattle 91-87 i była to ich 19-sta porażka z rzędu we własnej hali co jest rekordem NBA.
- 1998.Jason Kidd z Nets zaliczył 15 asyst w meczu z Dallas, a była to jego 5,000 asysta w karierze w 531 meczach.
Dzisiaj zapraszam na podróż do roku 2001, mistrzowskiego dla Lakers i graczy Sixers, oraz do ich lidera niejakiego A.I.-a, do cudownej końcówki meczu Bulls-Pacers w 1994, a także do popisów Gino w roku 2005. Zapraszam na kolejny odcinek z serii Historia NBA od A do Ą. Aha nie byłbym sobą. Hakeem na dziś urodziny, Wszystkiego Naj….
Zaczynamy od roku 1994 i jednego z najlepszych meczy jakie miałem okazje oglądać z piorunującą końcówką. Jak wszyscy pamiętamy odbijający wówczas baseballówkę Jordan nie występował w barwach Bulls, a jego koledzy radzili sobie nadspodziewanie dobrze. 21.I z bilansem 26-11 zajmowali 2 miejsce na wschodzie sensacyjnie ogrywając wówczas Magic czy Rockets. Nikt nie przypuszczał że Pippen, Grant oraz Armstrong, Kukoc i Kerr będą w stanie wygrać aż tyle meczy.
Dokładnie 15 lat temu spotkali się w Chicago Stadium z Pacers, których prowadził Reggie Miller oraz Rik Smits. Będący na minusie koszykarze z Indiany, jak pamiętamy stoczyli kapitalny siedmio-meczowy bój z Knicks w finale konferencji, z którymi Bulls rundę wcześniej ulegli. Jak zwykle Reggie miał jednak coś do udowodnienia wychodząc na parkiet, tym bardziej że czuł się odpowiedzialny za tak słaby początek swojego zespołu no i czuł zapach potu Michaela w powietrzu.
Po rzucie Armstronga na 24 seuknudy do końca był remis po 93, piłkę wyprowadzali Pacers a McKay długo zwlekał z kończeniem akcji, wyczekując na Millera jak zwykle uwalniającego się po zasłonach. Reggie w swoim stylu choć tylko za dwa, na 0,8 sekundy przed końcem spotkania trafił i było 95-93. Kłaniał się publiczności, to z lewej to z prawej strony, robiąc sobie kolejnych wrogów w kolejnej hali NBA. Mecz był prawie rozstrzygnięty, a Reggie nie przypuszczał że to jeszcze nie koniec :
W roku 2001 pędzący jak burza gracze Sixers z Iversonem na czele, pokonywali rywali jak tyczki, a Allen poprawiał swoje rekordy w każdym kolejnym meczu. 21.I spotkali się jednak z nie byle kim, gdyż do First Union Center zawitał „Half Man Half Amazing” i jego Raptors. Jak skończyła się historia obu panów w sezonie 2000/01 pamiętają wszyscy, wygraną 76-ers w półfinale wschodu 4-3, po kapitalnym pojedynku Cartera z Iversonem praktycznie w każdym spotkaniu.
Kiedy jednak w połowie stycznia obaj spotkali się w Philadelphii nie wiedzieli co ich czeka w PO, ba Raptors z bilansem 22-19 nie byli pewni w ogóle czy zagrają w postseason. Kolejny raz mecz stał pod znakiem pojedynku Vinca z Allenem, który rzucił Raptors 51 punktów. Nie mając właściwie pomocy w pojedynkę rozgrywał spotknie z Kanadyjczykami. Po przeciwnej stronie miał jednak Cartera, który również nie pozostał mu dłużny, zaliczając 39 punktów, 10 zbiórek i 8 asyst, trafiając 5/9 zza łuku. W meczu padła dogrywka w której król strzelców z Pensylwanii nie dał jednak rady, gdyż to VC był górą robiąc między innym to: 110-106 Raptors (OT)
I coś Wam powiem, pamiętacie gościa z najchudszymi łydkami w lidze grającego m.in. w Kings, Nuggets i w tym meczu taż, będąc drugą opcją Raptors z 23 oczkami, 8 zbiórkami i 4 blokami. Keon Clark, bo o nim mowa robił niegdyś w NBA rzeczy wielkie jak choćby paczki nad Pollardem czy Bradleyem (jak każdy w tej lidze): #2?
Na koniec coś dla miłośników pracy nóg, i jednego z najlepszych w tej lidze pod tym względem. Bryant, Pierce i, i Emanuel Ginobili, tak właśnie on. Nie wiem dlaczego ale tak jak mecz 76-ers z Raptors tak i rywalizacja Suns z Spurs w roku 2005 skończyła się dopiero w PO. Jak wiemy w sezonie 2004/05 mistrzami zostali po kapitalnym boju na Pistons gracze San Antonio, po drodze pokonując właśnie „Słońca”.
Do prawdziwego przedsmaku tego co działo się w Playoffs, doszło 21.I w America West Arena. Co z tego że Spurs przed ostatnią kwartą przegrywali 17-stoma punktami jak mieli w swoich szeregach człowieka, który robił cuda. Manu Gino zdobył 48 punktów, 16/22 z gry i 5/7 za trzy, pokonując tymi rękami, właściwie nogami Suns, którzy mimo 37 punktów Mariona i 35 Stat’a byli po prostu bezradni.
Jeżeli nie pamiętacie tego spotkania, to źle bo jest co pamiętać, jeżeli nie widzieliście, musicie zobaczyć, jeżeli w końcu pamiętacie to przypomnijcie sobie trójki Barry’ego i Mariona w regulaminowym czasie gry a także grę za najlepszych lat Manu w dogrywce i nie tylko :
Dzień pozniej był rewanż w Indianie i Bulls wygrali ponownie, oba box scory
1- http://www.basketball-reference.com/boxscores/199401210CHI.html
2- http://www.basketball-reference.com/boxscores/199401220IND.html
Z tego 26-11 było 4-6 gdy pauzował Pippen i zapewne tych dwóch zwycięstw więcej zabrakło do 1 miejsca w sezonie zasadniczym.
55 Bulls przy 57 Hawks, 57 Atlanty.
Dopiero w lutym wrócił Scott Williams, bardzo ważny gracz power forward/center. Jego rola była ważniejsza niż w poprzednie sezony mistrzowskie gdyz sypał się ciągle w trakcie sezonu Bill Cartwright.
Williams zagrał zaledwie w 38 spotkaniach, Cartwright 42.
Także John Paxon posypał się ostatecznie, tylko 27 spotkań.
Również Horace Grant akurat w tym sezonie musiał opuścic najwięcej spotkań bo aż 12.
Szczęście, że przybył w końcu Toni i było to bez związku z decyzją Jordana bo decyzję podjął wiosną 1993. Szkoda jednak, że to byl jego debiutancki sezon i zbyt często okazywał brak doświadczenia w realiach NBA oraz szkoda, że Phil Jackson za mało dawał mu czasu.
23 lutego dokonano wymiany z Minnesotą. Oddano Staceya Kinga a pozyskano Luca Longleya. Ta rozszada w zespole kosztowała 5 kolejnych porażek!
Potem świetna końcówka. Mimo tych przeciwności, mimo tego, że Jordana zastąpił w piątce kompletnie bezproduktywny w ataku Myers (bo nie mozna było nikogo lepszego pozyskać wobec faktu, że Jordan dopiero w pazdzierniku poinformował, że zostawia zespół) Bulls bili sie do końca o to 1 miejsce.
(po latach wiadomo, że gdyby powiadomił szybciej o swoim odejściu zdołano by juz na ten sezon pozyskać prawdopodobnie Rona Harpera, lub kogokolwiek innego co przesądziłoby o 4 tytule pod rząd)
Zdaniem wielu, które podzielam to jednak Chicago było nadal najlepszą drużyną na wschodzie, zwłaszcza gdy wszyscy zawodnicy doszli do zdrowia a Longley złapał chemie z zespołem.
Play offy to udowodniły. W serii z Knicks, którzy wygrali wschód to Chicago było lepszym zespołem. Zapewne juz wiecie o jednym z najsłynniejszych fantom gwizdków sędziego Hou Hollinsa, który zdecydował że spotkanie numer 5 wygra New York. Przyczepić sie można równiez do spotkania numer 1 w Madison Square Garden, gdzie w koncówce gwizdano koncertowo pod Knicks pomagając odrobic im straty. Tak czy siak seria powinna się zakończyć 4-2 dla Chicago.
A jeśli Knicks bili się także 7 meczy z Pacers i Rockets to Bulls tym bardziej uzyskaliby z tymi zespołami lepsze wyniki.
Jestem mocno przekonany, że gdyby nie wypaczenie sędziowskie w serii z Nowym Yorkiem to Chicago ponownie byłoby mistrzem.
Jestem tez przekonany, że w wypadku gdyby Jordan dal szanse Bulls zatrudnić kogoś dobrego w swoje miejsce na pozycje numer 2 to nawet taka pomoc sedziowska jaka miała miejsce nie pozwoliłaby żadnemu rywalowi na pokonanie w serii Chicago Phila Jacksona.
Prosze mi wierzyć, że dla wielu, wielu kibiców Chicago, do dziś ta drużyna z sezonu 1993/94 jest tą ulubioną.
tak sezon 1993/94 dopitnie pokazuje że Bulls później w latach 96-98 to nie tylko Jordan….piękny sezon Chicago