Niesamowici niscy skrzydłowi!
1) Dominique Wilkins. Jeden z moich najbadziej lubianych graczy. Obecnie 50-letni i ciągle promujący koszykówkę – zachęcając najmłodszych, do gry, na całym świecie. Znany w kręgach koszykarskich jako projektant mody i znawca win. Mimo, że nie wygrał w NBA tytułu mistrza i tak jest traktowany jak wielki mistrz.
Nique urodził się w Paryżu, stąd jego imię ,a przeszedł do historii dzięki fantastycznym dunkom jakie wykonywał. Jego specjalnością były Windmille (młynki) i Tomahawki. Arcymistrz, który swoją klasę potwierdził w rywalizacji z Michaelem Jordanem. Mimo, że bezpośrednio z przegrał (głosy były podzielone i wiele osób wskazywało Wilkinsa jako lepszego) to potrafił dwukrotnie wygrać Slam Dunk Contest.
Po świetnych notach z Georgia Tech, w 1982 trafił do Utah. Tam nie zagościł na długo, szybko przenosząc się do Atlanty. 'Dom’ nigdy nie zaliczył średniej poniżej 20 oczek.W sezonie 85-86 został najlepszym strzelcem ligi ,tuż przed dominacją MJ’a. Jest on jednym z 14. graczy, którzy przekroczyli barierę 25tys punktów.Ponadto w sezonie tym ustrzelił swój rekord 57 oczek przeciwko Pistons. 9-krotny uczestnik All Star Game tylko raz w karierze zagościł w najlepszej piątce ligi. Jest on posiadaczem rekordu 23 celnych wolnych w meczu na tyle samo prób.Jedna kilka dni później (1991) został kontuzjowany na parkiecie w Philadelphi. Diagnoza – kontuzja ścięgna Achillesa, która ciągnęła się za nim przez dwa następne sezony.
W następnym seoznie (91-92) pobił rekord najlepszego strzelca Hawks – Boba Pettita i został liderem Hawks w całej historii (w sumie 23 292). Kiedy trenerem Hawks był Lenny Wilkens, Jastrzębie odżyły i stały się numer 1 teamem na Wschodzie.Jednak tego samego sezonu nasz bohater został wymieniony na Danny’ego Manninga..zmiana ta wcale nie wyszła Hawks na dobre , gdyż Nique został niezastąpiony ,a Hawks odpali w 2.rundzie PlayOff.
Jako pocieszenie został mu tytuł Mistrza Świata z Dream Teamem II. Po mistrzostwach w Toronto miał pomóc w odbudowie potęgi Celtów..nic z tego nie wyszło ,a Wilkins przełamał stereotyp i ruszył na podbój Europy wygrywając Euroligę z Panathinaikosem.
Karierę zakończył w ’99 roku po epizodach w Spurs, Fortitudo Bolonia i Magic, gdzie jego średnie już nie były takie imponujące. Jego brat – Gerald grał min.w Knicks i Cavs. Ale żadnemu z braci Wilkinsów nie było dane zagrać w finale NBA. Obecnie W NBA ma krewniaka – Damiena.
2)Spree – czyli Latrell Sprewell, wieczny wojownik ,niesforny i charyzmatyczny skrzydłowy, który niejednokrotnie pokazał swój wielki kunszt.Choć jego kariera to wcale nie taki miód i sama słodycz..
Absolwent Alabamy zasłynął niechlubnie w na kartach historii NBA. W 1997 po kłótni z ówczesnym trenerem Golden State ( potem Oklahoma City ThundersJ) P.J. Carlesimo, nie wytrzymał. Rzucił się z pięściami na coacha C, dusząc go. Jako karę ustalono, iż Spree nie zagra w następnym sezonie.Nie tylko to zdarzenie zadziwiło negatywnie opinię publiczną. Wiadomość wcześniejsza z ’94 była też szokująca. Jego czteroletnia córka została pogryziona (poszarpane ucho dziewczynki) przez jednego z pitbulli gracza. Komentarz do tego zajścia, który padł z ust Latrella „ takie rzeczy zawsze się mogą zdarzyć..”Spree podczas swojej kariery zaliczył jeszcze kilka wpadek, min. nielegalne posiadanie broni czy jazda samochodem po pijanemu. Miał też 3- miesięczny nadzór policji.
Jako gracz jednak był niesamowity. Szybkość, atletyzm i dynamika ruchów, w końcu skoczność w połączeniu ze świetną techniką. Na początku kariery, kiedy grał w Oakland występował jako dwójka. 24. wybór draftu świetnie realizował się w taktyce Run&Gun trenera Dona Nelsona. Nie było tygodnia podczas jego drugiego sezonu w NBA (awans do pierwszej piątki NBA) byśmy w tygodniowych najlepszych akcjach nie widzieli Sprewella.Po incydencie z trenerem jego dni w Golden State były policzone i trafił do NY Knicks.
Tam zaczęła się nowa era – skrzydłowego Sprewella – dzięki, któremu drużyna z Big Apple awansowała do Finału 1999. Rosnąca forma Knicks ( z Larrym Johnsonem i Alanem Houstonem, ale bez Pata Ewinga) przypadła na play off. Pokonanie numeru 1 na Wschodzie i Miami to była mała niespodzianka. W samym finale zabrakło nieco centymetrów pod koszem, a Robinson i Duncan prowadzili Spurs do zwycięstwa w skróconym sezonie NBA.
Po czterech latach gry na różnym poziomie w Knicks, Latrell miał być wielkim wzmocnieniem dla Garnetta (obok Cassella)w Minnesocie. 4-krotny All Star musiał uznać wyższość Lakers w finale Konferencji. Właściwie to był ostatni ważny punkt w karierze tego bohatera, bo później to już zasłynął z odrzucenia 3-letniego kontraktu na wartość 21milionów.Oficjalnie kariery jeszcze nie zakończył, a rękę do niego wyciągały ekipy z Dallas czy San Antonio. Średnie gracza, który ustanowił rekord NBA 9 celnych trójek w meczu przy 100% skuteczności to: 18 oczek ,4 asysty i 4 zbiórki.
3) Deps – czyli Detlef Schrempf – były gracz Mavericks, Pacers , Sonics i Blazers. Niemiecki niski skrzydłowy (206cm) rodem z Leverkusen swoją karierę zaczął w USA od College’u Washington. W drafcie został wybrany przez Dallas z wysokim 8 numerem. Zawodnik ten zapoczątkował tzw. modę na Europejczyków w lidze zawodowej i przetarł szlak dla graczy takich jak Kukoć, Sabonis czy w końcu jego rodak (i MVP) Dirk Nowitzki.
'Weisse Magic’ – Biały Magic – jak nazywali do komentatorzy stacji niemieckich słynął z solidności i od początku swojej kariery dał się poznać z wielu dobrych stron. Deps świetnie bronił, był solidnym zadaniowcem i przede wszystkim graczem z dobrze ułożoną ręką (osobiste wykonywał na poziomie 87%,a trójki trafiał z ponad 40% skutecznością). Wyróżnieniem dla Niemca były trzy występy w Meczu Gwiazd, dzięki byciu czołowym rezerwowym ligi (dwukrotnie nagroda Sixth Man Award 1991 i 1992).
W sezonie ‘92-93 Deps został jedynym graczem ligi, który był w pierwszej 25-ce graczy patrząc na 3 różne kategorie (19pkt, 9,5 zb. I 6 as). Jak na lige NBA to niesamowite osiągnięcie.
Ta postawa zaowocowała awansem i wymianą do Sonics. Tam pod skrzydłami George’a Karla, obok duetu Payton-Kemp realizował swoje marzenia (ponownie awansując do All Star i do finału ligi). W 1996 niemiecka telewizja odnotowała najwyższe wskaźniki oglądalności koszykówki. Weisse Magic stanął na drodze Air Jordana. Niestety pocieszeniem dla Niemca pozostał ten finał i dwie wygrane z późniejszymi mistrzami.
Ostatnią swoją szansę miał w Portland. Pod egidą trenera Dunleavy’ego Blazers mieli skład naszpikowany czołowymi graczami ligi. Damon Stoudemire, Rasheed Wallace wsparci Scottie Pippenem ,Stevem Smithem czy Arvydasem Sabonisem mieli sięgnąć po najwyższe laury w lidze. Ówczesny coach Portland nie korzystał zbyt często z usług Detlefa i niewykorzystanie jego potencjału doświadczeń zemściło się w pamiętnym finale Konferencji z Lakers, gdy LA odrobili 20-punktową stratę z 3kwarty wygrywając mecz.
4) Chris Mullin – były generalny menedżer Golden State – często nazywany był „Chalk”. Psudo Kreda wzięło się od bardzo jasnej karnacji Chrisa (prawie jak albinos).Absolwent St.John miał bardzo dobry początek swojej koszykarskiej kariery. 3-krotny gracz roku w barwach swojego uniwerystetu, miał również swoje chwile podczas Olimpiady w Los Angeles, kiedy wraz z Michaelem Jordanem sięgał po złoto. Jak ogólnie wiadomo Mullin dostąpił ponownego zaszczytu grania na Olimpiadzie, w 1992 i znów z MJ-em.
Po pierwszych trzech latach 7-ego wyboru w drafcie’85, wyszło na jaw, iż nasz bohater miał poważne problemy alkoholowe. Golden State nie piali z zachwytu, gdyż mieli problem również z innym swoim wyborem – Chrisem Washburnem.
W 1988 nastąpiła zmiana warty, a szkoleniowcem Wojowników został Don Nelson. Mullin wziął się do ogromnej pracy i walki z nałogiem. Elementem kuracji było oddawanie setek rzutów w ciągu dnia. Dzięki temu Chris obok Larry’ego Birda został nie tylko wybitnym białym strzelcem, ale również potrafił doskonale rzucać z obu nadgarstków! Przy angażu Mitcha Richmonda, Mullin stał się niskim skrzydłowym i wraz z Timem Hardaway’em tworzyli słynne trio „Run TMC” . Stąd później filiozofia gry Nelsona i Warriors – Run&Gun.
Pięciokrotny All Star i zarazem czołowy strzelec ligi nieco obniżył swoje loty gdy w ciągu dwóch następnych lat (1994-5), kiedy Wojownicy pozyskali Webbera i Sprewella.
Nastepnym przystankiem po Oakland został stan Indiana (1997) wraz z trenerem Larrym Birdem.
Zastanawiam się czy Chris i Larry urządzali sobie prywatne konkursy rzutów – bo musiałoby to być imponujące! Kiedy Indiana dotarła do finału Konferencji właściwie niewielu z nas wierzyło, że przejdą Byki. Mark Jackson czy Reggie Miller to było wówczas za mało na Jordana i spółkę. Ale w sezonie 1999-2000 Pacers w końcu dotarli do upragnionego finału i Chris miał swój mały epizod. Wówczas na trójce pewniakiem był, będący w życiowej formie Jalen Rose.
Podczas swoich 16lat gry Mullin uzyskał średnie ponad 18pkt i 4 zb na mecz (blisko 18 000 punktów). Właściwie po dzień dzisiejszy ciężko jest znaleźć gracza podobnego stylem do Chrisa Mullina.