Jedna trójka Allena. Bobcats zatrzymali Celtics

Odwiedzający Charlotte, tryumfujący ostatnio nad Orlando Magic, Boston Celtics mierzyli się z tamtejszymi Bobcats i przegrali 89:94. Najlepszym graczem spotkania został Gerald Wallace.

Charlotte Bobcats - Boston Celtics/Fot. Getty Images

Bez swojego najlepszego strzelca – Stephena Jacksona – musieli radzić sobie Bobcats (21-29). Obrońca Charlotte został usunięty z parkietu jeszcze w pierwszej połowie, jednak jego brak świetnie powetował Gerald Wallace – autor double-double na poziomie 19 punktów i 16 zbiórek. Po stronie Celtics (38-13) najlepiej wypadł Ray Allen, który zdobył 25 oczek i jest już tylko jedną trójkę od wyrównania rekordu rzutów dystansowych Reggiego Millera


Charlotte Bobcats 94:89 Boston Celtics (25:29, 26:21, 14:19, 29:20)
Gerald Wallace 19 pkt. 16 zb. 2 as. oraz Rajon Rondo 10 pkt. 14 as. 6 przech.

Jackson, który notuje w tym sezonie średnio 18.8 pkt. na mecz pożegnał się z parkietem Time Warner Cable Arena po tym jak w jednej akcji sfaulował Kevina Garnetta praktycznie poza grą. Punktem wydalenia z boiska była jednak niepotrzebna dyskusja z arbitrem, który podyktował Stephenowi 2 „techniki”. Po 14 minutach gry najskuteczniejszy strzelec Bobcats miał na swoim koncie 11 oczek.

Jak się później okazało Celtowie nie wykorzystali nieobecności Jacksona, a niespodziewanie dobrze zaskoczył występem z ławki Shaun Livingston, zdobywca 18 oczek. Gospodarze pokonali bostończyków ich własną bronią, czyli grą na deskach, wygrywając 50-37 w zbiórkach (11-5 ofensywnych) i 46:30 w punktach z pomalowanego (21:6 drugiej szansy).

Dla Bobcats była to dopiero 6. wygrana w całej historii starć przeciwko Celtics, w 24. grach. Wczorajsze zwycięstwo przerwało także serię sześciu porażek z najbardziej utytułowanym klubem w NBA. Tymczasem długą listę kontuzji Celtics uzupełnił właśnie Semih Erden, który nabawił się urazu przywodziciela. Turecki podkoszowy jest już trzecim po Shaqu i Jermainie O’Nealu środkowym, który w najbliższym czasie nie będzie zdolny do gry. Boston musi polegać więc na Kendricku Perkinsie i Glenie Davisie.