Love prowadzi Wilki do zwycięstwa nad Rockets

38. double-double z rzędu Kevina Love’a (rekord organizacji) przyczyniło się do 13. zwycięstwa Wolves w tym sezonie. Dziś pokonali Rockets 112:108.


Minnesota Timberwolves (13-39) 112:108 Houston Rockets (25-29)

(27:29, 29:24, 27:32, 29:23)

Kevin Love – 20 pkt, 14 zb, Wayne Ellington – 18 pkt, Jonny Flynn – 15 pkt, 7 ast, Wes Johnson – 13 pkt, 6 zb, 4 blk

Luis Scola – 22 pkt, 2 zb, 7 ast, Kevin Martin – 23 pkt, Courtney Lee – 23 pkt, Chuck Hayes – 10 pkt, 13 zb, 5 stl

Pierwsze dwie minuty meczu należały do 2 zawodników: Shane Battiera i Corey’a Brewera. Ten pierwszy trafił w tym czasie 2 trójki, a drugi skończył 2 layupy. Te punkty były jedynymi do tej pory w meczu, toteż łatwo wywnioskować, że Rakiety prowadził po 2 minutach 6:4. Kevin Love trójką dał Wilkom pierwsze prowadzenie w meczu. Rockets odpowiedzieli kolejną trójką, tym razem Kyle’a Lowry’ego i na 9:15 do końca odsłony Rakiety prowadziły 9:7. Wolves odzyskali prowadzenie dopiero po 3 minutach po wsadzie Nikoli Pekovica (15:13, 6:05 do końca). Na to zareagował Kevin Martin, który zdobył 4 punkty z rzędu i odebrał gościom prowadzenie (15:17, 5:07 do końca odsłony). Potem drużyny nawzajem odbierały sobie prowadzenie, jednak zwycięsko po pierwszych 12 minutach wyszli Rockets, prowadząc 29:27.

6 punktów z rzędu zdobyte przez graczy Wolves na starcie drugiej kwarty pozwoliło Wilkom wyrównać, a następnie objąć prowadzenie zapewniając sobie 4-punktową przewagę. Następnie Courtney Lee zdobył 4 punkty z rzędu i tym samym wyrównał stan meczu (33:33). Rakietom nie udawało się jednak wyjść na prowadzenie. Dokonali tego dopiero na 3:41 do końca pierwszej połowy po 'slam-dunku’ Courtney’a Lee. (47:45). Udało się powiększyć przewagę nawet do 4 oczek po layupie Luisa Scoli (51:47, 2:21 do końca), lecz Wilki zakończyły kwartę runem 9-2 i tym samym po dwóch kwartach prowadziły 56:53.

Trzy minuty trzeciej kwarty wystarczyły, by Rockets przejęli prowadzenie. Po layupie Luisa Scoli wynik brzmiał 61:60 dla Rakiet. Gra znów była bardzo wyrównana, obydwie drużyny odbierały sobie prowadzenie bądź wyrównywały i na większe prowadzenie (choć tylko 4-punktowe) Rockets wyszli na 6:18 do końca kwarty (70:66) po trójce Kevina Martina. Następna minuta meczu została przez graczy z Houston wykorzystana na powiększenie przewagi do 6 punktów (74:68). Była to największa przewaga w tym meczu. Widać więc, jak wyrównany był to mecz. Wracając do samego meczu – Wilki po 5 punktach z rzędu zmniejszyły stratę do tylko jednego oczka (74:73, 4 minuty do końca). W pozostałym czasie kwarty Rockets zdołali utrzymać prowadzenie, które po trzech kwartach było dwupunktowe (85:83).

W pierwsze 8 minut ostatniej odsłony Wolves zdołali odzyskać prowadzenie, lecz wynik oscylował cały czas wokół remisu. Na 4:20 do końca Kevin Martin trafionym rzutem za dwa odebrał Wilkom prowadzenie (98:99), jednak to się zmieniło po wsadzie Love’a. Na minutę do końca meczu Wolves prowadzili jednym punktem (105:104), ale na 54 sek. do końca Wayne Ellington trafił trójkę, która poniekąd zadecydowała. Rockets nie mieli dużo czasu. Martin wymusił faul i trafił obydwa wolne, ale na 35 sekund do końca Love trafił trójkę, która de facto dała Wilkom zwycięstwo (111:106). Na 28 sekund do końca Martin znów wymusił faul i znów trafił wolne (111:108). Rockets dostali swoją szansę, gdyż na 17 sekund do końca layupa spudłował Flynn i była szansa na wyrównanie. Lee na 7 sekund do końca rzucał za dwa, ale nie trafił. Wobec tego Rakiety musiały faulować, padło na Love’a, który trafił 1 z 2 rzutó wolnych. (112:108). Lowry nie trafił rzutu rozpaczy i tym samym Wolves zwyciężyli 112:108.

Spośród Wilków najlepszy dziś był Kevin Love (20 pkt, 14 zb). Zaliczył 38. double-double z rzędu i tym samym pobił rekord swojej organizacji. Jego seria jest najdłuższą od czasów serii Mosesa Malone’a (44, 82/83). Po raz kolejny świetnie spisywał się na deskach, co pozwoliło Wilkom na zdominowanie tablic (51-31). Poza tym Timberwolves trafiali ze skutecznością 51.1% z gry. (44% za trzy). Wayne Ellington (18 pkt) trafił w końcówce za trzy, co świetnie podsumowało jego dzisiejszy świetny występ. Dwójka rozgrywających: Jonny Flynn (15 pkt, 7 ast) i Sebastian Telfair (14 pkt) także przyczyniła się do wygranej. Zawodnicy zastępujący kontuzjowanych Darko Milicica i Michaela Beasley’a, a mianowicie Nikola Pekovic (6 pkt, 7 zb) i Wes Johnson (13 pkt, 6 zb, 4 blk) godnie zastąpili swoich kolegów, szczególnie ten drugi. W meczu nie zagrał także Luke Ridnour (problemy osobiste).

Rockets przegrali pomimo posiadania w swoich szeregach aż 3 graczy z min. 20 punktami. Byli to Kevin Martin (23 pkt), Courtney Lee (23 pkt) i Luis Scola (22 pkt, 7 ast). Poza nimi double-digits mieli jeszcze Kyle Lowry (14 pkt, 4 ast) i Chuck Hayes (10 pkt, 13 zb, 5 stl). Dwie trójki Shane Battiera (6 pkt, 5 zb) dobrze otworzyły spotkanie. Niestety, niedużo dobrego można powiedzieć o Aaronie Brooksie (5 pkt, 1-8 FG, 0-5 3pt), który nie zaprezentował się dzisiaj dobrze.