Słychać wieści, że w Utah Jazz może dojść do prawdziwego wstrząsu. Trener Jerry Sloan i jego asystent Phil Johnson chcą złożyć rezygnacje!
Co by nie mówić, Utah ostatnio ostro zawodzi. Mają bilans 31-23, ale ostatnie czternaście spotkań to już tylko cztery zwycięstwa i aż 10 porażek. Nie brzmi to ciekawie, ale nie sądziłem, że przez to ktoś taki jak Sloan odpuści. Mam wrażenie, że on trenuje Jazz od początku świata i, że będzie tam aż do końca świata (i jeszcze jeden dzień dłużej). To zespół Sloana. Gdy ktoś mnie obudzi w środku nocy i zapyta o trzy nazwiska, które kojarzą mi się z Jazz to bez zająknięcia wyrecytuję: Karl Malone, John Stockton oraz właśnie Jerry Sloan. Ciężko mi sobie wyobrazić, że Gerald Eugene Sloan nie będzie już zasiadał na ławce trenerskiej ekipy z Salt Lake City…
Sloan trenuje Jazz od sezonu 1988/1989. To już 23 lata. Szmat czasu. Wcześniej, w latach 1979-1982, dowodził Chicago Bulls. Łącznie jako trener ma aktualnie na koncie 2024 spotkań (bilans 1221-803). Największy sukces to bez wątpienia dotarcie do finałów NBA 1997 oraz 1998. Wygrać jednak się nie udało, ale można to w pełni zrozumieć, bo przecież po drugiej stronie grał Michael Jordan i reszta wspaniałych „Byków”. Nie zmienia to jednak faktu, że Sloana należy traktować jako żywą legendę.
Może nie wszyscy kojarzą, ale Sloan biegał też po parkietach NBA jako zawodnik. Został wybrany z czwartym numerem w drafcie 1965 przez Baltimore Bullets. W kolejnym sezonie grał już jednak w Chicago Bulls. W ekipie „Byków” spędził dziesięć sezonów. Łącznie przez całą karierę rozegrał 755 spotkań i zdobył 10.571 punktów, co daje średnią 14 na mecz.
Cały czas ciężko mi uwierzyć, że Sloana może zabraknąć w Utah Jazz… Niedawno przecież przedłużył kontrakt, ale wygląda na to, że go nie wypełni…
Patrząc na historię Sloana ciężko nie zauważyć pewnego związku z Chicago Bulls. Pochodzi ze stanu Illionis, czyli stanu gdzie leży Chicago. Przez znaczną większość kariery zawodniczej występował w Bulls. Dotarł z Utah dwukrotnie do finału, ale dwukrotnie lepsze okazały się „Byki”. Minionej nocy Jazz przegrali z Bulls i właśnie to prawdopodobnie spowodowało taką decyzję Sloana.
Sloan pod koniec przyszłego miesiąca skończy 69 lat. Myślicie, że jeszcze będzie aktywnie działał w koszykówce? Ja podejrzewam, że już raczej uda się na zasłużoną emeryturę…
Jeżeli to by była prawda to byłby dla mnie szok. Szczególnie po niedawnym przedłużeniu kontraktu przez Sloana. Z drugiej strony jego czas na trenerskiej ławce chyba dobiega już końca niestety.
dla mnie też , a chciałem o tym napisać;) i co nieco o Sloanie też. Drugi najdłużej pracujący coach z jednym teamem w światowym sporcie. pierwszym jest legendarny już Sir Alex z ManUtd. szkoda i wielki szacun. może wróci gdzieś za parę miesięcy..
Jazz bez Sloana, ciężko to sobie wyobrazić. Jestem ciekaw co tak naprawdę było przyczyną odejścia, no bo przecież nie zwalnia się takiej legendy i tak wielkiego gracza, bo ostatnio przegrał kilka spotkań. To musi być głębszego.
A co do długowiecznych trenerów to #1 jest zdecydowanie Guy Roux – szkoleniowiec Auxerre w latach 1961 – 2005. 44 lata na ławce trenerskiej, od piątej ligi po mistrzostwo Francji!
ponoć kłótnia (nie pierwsza) z D-Willem. Williams ma swoje pomysły na prowadzenie gry, a ponoć Sloan sztywno trzyma się swego. na przerwach w grze z Bykami atmosfera na ławce Jazz była mocno napięta. Pointa taka, iż Boozer wiedział ,że tam coś się kroi?
Taki coach nie powinien odchodzić w ten sposób, to wręcz poniżające i uwłaczające jego osobie. W tym momencie jestem wściekły na Williamsa, nikomu prze tyle lat nie udało się to, co jemu, wykopać jednego z najlepszych trenerów w historii tej ligi. Moje zdanie jest takie, jesteś zawodnikiem grasz co Ci trener karze, kiedy będziesz na jego miejscu, będziesz mógł się mądrować. Dzisiejsza młodzież nie ma za grosz szacunku, tym bardziej, że to żywa legenda. Brak słów.
No to już oficjalnie Sloan odszedł. Damn, szkoda. Podobno decyzję podjął już w przerwie meczu z Chicago. Zupełnie nie rozumiem zachowania Williamsa – komu jak komu, ale trenerowi z takim stażem szacunek się zwyczajnie należy.