Po przerwie na „Weekend Gwiazd” wróciliśmy do ligowej rzeczywistości. W Staples Center miejscowi Lakers podejmowali zespół Hawks. „Jastrzębie” tego dnia jednak nie stanowili żadnego zagrożenia dla dobrze grających gospodarzy. „Jeziorowcy” pewnie pokonali swoich rywali.
Atlanta Hawks – Los Angeles Lakers 80:104 (15:28, 18:26, 21:26, 26:24)
Spotkanie rozpoczęło się od miłego akcentu, gdyż Josh Powell (5 pkt, 2/10 z gry i 5 zb) odebrał z rąk Kobe’go Bryanta i Dereka Fishera swój mistrzowski pierścień, który zdobył grając jeszcze w Los Angeles Lakers.
Wraz z początkiem meczu uprzejmości jednak się skończyły. „Jeziorowcy” szybko pokazali swoim rywalom, gdzie ich miejsce. Wyszli na prowadzenie 8:0, którego nawet na chwilę nie utracili. Już pierwsza kwarta zakończyła się wysokim prowadzeniem Los Angeles Lakers 28:15. Druga kwarta to tylko powiększanie przewagi. „Jastrzębie” schodziły do szatni przegrywając aż 80:54. Momentami przewaga LAL osiągała 29 punktów. Druga połowa w wykonaniu Atlanty była już lepsza, ale nie na tyle, żeby zmienić losy konfrontacji.
Atlanta Hawks zetknęła się tego dnia z murem jaki stanowiła obrona ekipy z Los Angeles. Goście trafiali na słabiutkiej skuteczności 37% z gry oraz 7% za trzy. Dla porównanie gospodarze mieli odpowiednio 49% i 40%.
Najlepszym zawodnikiem tych zawodów był oczywiście Kobe Bryant. „Black Mamba” może nie zachwycał tak jak podczas niedawnego All-Star Game, ale spisał się naprawdę dobrze. Zdobył 20 punktów oraz miał 5 asyst w zaledwie 26 minut gry. Przy takiej dominacji nie musiał grać dłużej.
Pod koszem Lakers prawdziwe dwie wieże stanowił duet w skład którego wchodzili Pau Gasol oraz Andrew Bynum. Hiszpan zdobył 14 punktów i miał 10 zbiórek. Bynum uzbierał tylko 5 punktów, ale za to zebrał 15 piłek. Jeśli jesteśmy już przy grze podkoszowej to należy wspomnieć o dominacji „Jeziorowców” na deskach. LAL wygrali zbiórki w stosunku 54-32. Masakra…
Jak za najlepszych dni mnóstwo ożywienia do gry wniósł Shannon Brown. Ten dynamiczny obrońca zdobył 15 punktów. Tego Lakers właśnie potrzebują. Na wagę złota są rezerwowi, którzy potrafią wejść z ławki i wnieść sobą bardzo dużo do gry.
Z szeregów Hawks można wspomnieć o niezłym występie trzech zawodników. Joe Johnson zdobył punktów 14, Al Horford punktów 13, a Jamal Crawford punktów 12. Żaden z nich jednak nie był w stanie poderwać zespołu do lepszej gry. To starcie nawet przez chwile nie było wyrównane, a żaden z liderów Atlanty nie potrafił do tego doprowadzić.
Jak wszyscy zapewne pamiętają, Lakers przegrali trzy ostatnie mecze. Teraz wrócili jednak do gry po All-Star Weekend i gładko wygrali. Nie można jednak jeszcze mówić, że Lakers są znowu na fali czy coś w tym stylu. Więcej powie nam ich wyjazdowy mecz z Portland Trail Blazers, który odbędzie się dzisiejszej nocy. „Jeziorowcy” obecnie legitymują się bilansem 39-19 i zajmują trzecie miejsce w Konferencji Zachodniej. Natomiast bilans Hawks wynosi 34-22 i na chwile obecną są piątą siła Wschodu.
You must be logged in to post a comment.