Jedną z ciekawszych wymian tuż przed zamknięciem transferów było na pewno ściągnięcie Kendricka Perkinsa do ekipy Thunder.
Były już center Boston Celtics od dawna negocjował swój nowy kontrakt. Nie mógł jednak dojść do porozumienia z C’s. Odrzucił ofertę czteroletniego kontraktu od Bostonu za 22 mln $. Chciał zarabiać więcej. Przejście do OKC otworzyło dla Perkinsa nową furtkę w tej sprawie.
Od dawna głośno mówiło się, że Oklahoma City Thunder potrzebuje większej siły podkoszowej. Ściągnięcie Perkinsa miało właśnie na celu załatać tę dziurę. Istniało jednak ryzyko, że nowa twarz odejdzie już po sezonie jako niezastrzeżony wolny agent. Dlatego szybko rozpoczęto rozmowy nad nowym kontraktem. Ostatecznie obydwie strony doszły do porozumienia. To co nie udało się w Bostonie udało się w Oklahomie. Nowa umowa Perkinsa trwać będzie przez najbliższe cztery lata i zapewni mu w tym czasie jakieś 34.8 mln $.
W Thunder naprawdę wszyscy bardzo liczą na Perkinsa. Wierzą, że to będzie ich niezwykle ważny podkoszowy element. Podpisanie nowej umowy traktują jako zapewnienie sobie jasnej przyszłości.
Przypomnę, że Perkins został wybrany z 27 numerem w drafcie 2003 przez Boston Celtic. Od tamtej pory rozegrał łącznie 454 mecze notując w nich 6.4 pkt, 6.1 zb oraz 1.4 bl średnio na mecz. Cały czas czeka na swój debiut w nowym zespole.
Jak już pisałem zaraz po transferze. Z punktu widzenia OKC jest to bardzo udany ruch. Ogromne wzmocnienie tam gdzie tego potrzebowali, czyli twardość i obrona w trumnie. Jeśli utrzymają skład, a na to się zanosi, to za sezon, dwa będą głównymi kandydatami na pierwsze miejsce na zachodzie i mistrzostwo całej ligi.