Golden State Warriors pokonali 100-77 Timberwolves, a Kevin Love zakończył trwającą 53 mecze serię spotkań z double-double.
Minnesota Timberwolves (17-51) | 23 | 21 | 15 | 18 | 77 |
Golden State Warriors (30-36) | 26 | 23 | 26 | 25 | 100 |
Love ostatni raz nie zanotował double-double 19. listopada i zakończył najdłuższą taką serię w NBA od czasów Elvina Hayesa (55 DD) w sezonie 1973/74. Skrzydłowy Wolves przystąpił do meczu z bólem uda, który mógł być powodem gorszego występu. Ostatecznie zanotował przeciwko Warriors 6 punktów (1-6 FG), 12 zbiórek i 5 asyst. Do przerwania niesamowitej passy gracza Wolves w dużej mierze przyczynił się David Lee (8 pkt, 6 zb.), który mimo statystycznie słabszego meczu nie dał zdominować tablic drużynie zbierającej najwięcej piłek w lidze. Wypychał Love’a daleko od kosza i odcinał doskonale od piłek. Świetnie wspomagali go Ekpe Udoh (2 pkt., 4 zb., 5 blk.) i Lou Amundson (11 pkt., 7 zb.) dający nadzieję na poprawę gry defensywnej przeciwko wyższym zawodnikom rywali.
Cały zespół „Wojowników” zasługuje zresztą na najwyższe uznanie za obronę w tym meczu. Wystarczy spojrzeć na statystyki. 16 przechwytów, 32 punkty z szybkiego ataku, 10 bloków i 26 strat „Wilków”. Gracze Kurta Rambisa trafili zaledwie 36.6 % swoich rzutów z gry. Był to jeden z tych niewielu meczów w sezonie kiedy GSW bronią przez całe 48 minut wywierając ciągłą presję na przeciwników, a rywale nie mają okazji rzucać z czystych pozycji. Przyjście nowego trenera bardzo powoli, ale jednak daje do myślenia graczom z Oakland, że warto mocniej przykładać się do obrony aby wygrywać częściej niż w poprzednich latach.
Do przerwy podopieczni Keitha Smarta prowadzili tylko pięcioma punktami (49-44), ale o losach meczu przesądziła trzecia kwarta zakończona wygraną gospodarzy 26-15. Po przerwie Warriors rozpoczęli od runu 13-2 i nie dali się już Minnesocie zbliżyć do siebie. Bardzo dobry mecz rozgrywał Stephen Curry, który zdobył 24 punkty przy 15 rzutach oraz dodał do nich jeszcze 9 zbiórek, 6 asyst i 2 przechwyty. Nieco mniejszą pomoc młody rozgrywający uzyskał wczoraj od największej gwiazdy drużyny Monty Ellisa. Siódmy strzelec NBA (24.9 pkt./mecz) zagrał jednak tylko 28 minut podczas, których zdobył 16 punktów i rozdał 5 asyst.
Gorsza dyspozycja Love’a uwidoczniła brak innych graczy mogących decydować o wyniku. Michael Beasley (16 pkt., 5 zb., 5-12 FG) jest tylko cieniem koszykarza z początku sezonu. Jak sam ostatnio wspomniał najwięcej punktów zdobywa grając w NBA 2K11 i szkoda, że tak utalentowany strzelec dalej przechodzi obok wielu meczów. Luke Ridnour (13 pkt., 4 zb.) i Jonny Flynn (4 pkt., 5 zb.) rozdali w sumie sześć asyst przy siedmiu stratach, a o kreowaniu gry w ich wykonaniu ciężko powiedzieć coś pozytywnego.
Timberwolves są obecnie zespołem z jedną wielką gwiazdą, kandydatem na gwiazdę i zbieraniną średniaków. W momencie kiedy dwie pierwsze opcje nie wypalą drużyna przestaje funkcjonować i przegrywa mecz za meczem. Oglądając ich grę czasami wydaje się, że oni nie myślą o bronieniu, a Warriors wczoraj pokazali, że tylko w ten sposób można wygrywać. Agresywna obrona pod koszem i nie dopuszczenie niskich zawodników w pomalowane połączone z ciągłym wymuszaniem strat na obwodzie doprowadziło do zatrzymania Wolves na 77 punktach.
Wolves: M Beasley 16, K. Love 6, D. Milicic 2, L. Ridnour 12, W. Johnson 3 – A. Tooliver 3, M. Webster 16, W. Ellington 4, L. Hayward 2, J. Flynn 4, A. Randolph 8, N. Pekovic 0.
Warriors: D. Lee 8, D. Wright 16, A. Biedrins 0, M. Ellis 16, S. Curry 24 – V. Radmanovic 5, A. Thornton 8, A. Law 6, L. Amundson 11, R. Williams 4, J. Adrien 0, E. Udoh 2.
nie mógł zrobić 2 głupich dunków?? :-/
„Jak sam ostatnio wspomniał najwięcej punktów zdobywa grając w NBA 2K11”
padłem^^
Wielka szkoda, że Love zakończył swoją serię ;/ Wydawało się, że po prostu nie ma możliwości, aby to się kiedykolwiek stało, ale nastąpiło i to z GSW, a to przecież nie są jacyś mocarze !