Orlando Magic pokonali najgorszą drużynę ligi, Cleveland Cavaliers, a Indiana Pacers nie bez problemów uporała się z New Jersey Nets. Właśnie te dwa spotkania są tematami dzisiejszych 'Liczb i nagród’.
20
Tyle razy tracili piłkę gracze Magic w starciu z Cleveland Cavaliers. Jest to fakt dość niepokojący dla Magików, tym bardziej, że w czterech ostatnich spotkaniach min. 16-krotnie tracili piłkę. W tym sezonie już raz przeciwko Cavs mieli 20 strat, co jest wynikiem mniejszym o jeden od ich season-highu. Symbolem zbyt częstego tracenia piłek przez koszykarzy z Florydy jest Gilbert Arenas i jego 4 straty w 18 minut.
Magic wygrali, bo po raz kolejny dominował Dwight Howard. Najlepszy środkowy w lidze zdobył dziś aż 28 punktów (9-11 FG), 18 zbiórek, 4 przechwyty i 4 bloki. Ostatni raz takimi statystykami pochwalić się mógł Hakeem Olajuwon. Niestety, także on często tracił piłki (4).
'DH12′ szczególnie mocny był w pierwszej połowie spotkania. Razem z Brandonem Bassem (22 pkt, 6 zb, 9-10 FG) stworzył niesamowity front-court, obaj panowie w pierwszych dwóch kwartach zdobyli razem 30 punktów i 15 zbiórek, trafiając wszystkie 12 rzutów. To dobry znak dla Magików, którzy w play-offach będą musieli liczyć na świetne serie w wykonaniu Howarda i Bassa – problem w tym, że w PO napotkają lepszych defensorów niż JJ Hickson (18 pkt, 6 zb) czy Samardo Samuels (7 pkt, 5 TO). Poza tym, po odejściu MG1+3 na ławce Magików próżno szukać back-upu dla Howarda w postaci klasycznego centra, góry mięsa, która pobroni i pozwoli 'Supermanowi’ na chwilę odpoczynku. Ryan Anderson (11 pkt, 5 zb) jest dobrym, młodym, perspektywicznym silnym skrzydłowym, ale – no właśnie – silnym skrzydłowym. Otis Smith przespał trade-deadline, więc teraz Magicy muszą grać tym, co mają, a pod względem wzrostu mają niewiele.
Magic potrzebują solidnej dyspozycji swojego back-courtu, jednak nie wiadomo, czy Jameer Nelson (8 pkt, 8 ast, 3-9 FG, 6 ast), Jason Richardson (11 pkt, 4-12 FG), Hedo Turkoglu (8 pkt 3-10 FG, 9 ast) czy wspomniany wcześniej Arenas sprostają temu zadaniu. O ile Nelson dość regularnie miewa dobre występy, to pozostali mają tendencję do oddawania zbyt wielu rzutów, które zbyt często nie wpadają do kosza. Czasem zdarza się, że J-Rich czy Hedo mają 'dzień konia’, jednak nie wolno na takich właśnie 'dniach konia’ opierać ofensywy zespołu, który liczy na mistrzostwo. Magic muszą celować w najwyższy cel, bo inaczej nie uda im się zatrzymać Dwighta Howarda, który decyduje o obliczu tego zespołu. Bez niego Orlando najpewniej pójdzie drogą Cavaliers – czyli będą się modlić o jak najwyższy wybór w Drafcie i jak najlepszy młody talent, na którym będzie można budować zespół z aspiracjami mistrzowskimi.
Najlepsi gracze Kawalerzystów to dwójka rezerwowych – Boobie Gibson i Christian Eyenga. Pierwszy z nich zdobył 16 punktów, trafiając 7 z 11 rzutów, zaś drugi zdobył 12 punktów. Dobry występ zaliczył też JJ Hickson, a także Ramon Sessions (9 pkt, 6 zb, 6 ast).
Magicy w tym meczu prowadzili już 26 punktami, jednak Cavaliers walczyli do końca i po czwartej kwarcie wygranej przez Kawalerzystów 28:17, zmniejszyli straty do 11 oczek. Właśnie Gibson (12 pkt w czwartej kwarcie) i Eyenga (10) mieli w tym pół-come-backu duży udział.
Ciekawostka: Orlando Magic wygrali w tym sezonie wszystkie cztery spotkania rozegrane przeciwko Cavaliers. Ostatnim sezonem regularnym, w którym Magic wygrali rywalizację z Kawalerzystami, był sezon 2002-03, w którym Cavaliers nie mieli jeszcze w swoich szeregach LeBrona Jamesa. Jeśli chodzi o play-offs, w 2009 roku w Finale Konferencji Magic w sześciomeczowej serii wywalczyli sobie przepustkę do Wielkiego Finału, w którym ostatecznie polegli.
17
Tyle punktów w drugiej połowie spotkania Indiany Pacers z New Jersey Nets zdobył Danny Granger, który po dość nieudanej pierwszej połowie przekształcił swój występ w całkiem udany (20 pkt). Roy Hibbert dodał 24 punkty i Pacers cieszyć się mogą zwycięstwem, które umacnia ich na ósmej, ostatniej gwarantującej udział w PO, pozycji w Konferencji Wschodniej. Ten mecz nie należał jednak do najlepszych w ich wykonaniu – piłkę tracili aż 18-krotnie, niemal roztrwonili 11-punktową przewagę. Trzeba jednak przyznać, że indywidualnie niektórzy gracze naprawdę dobrze wyglądali – Darren Collison zanotował double-double ocierające się nieco o triple-double (15 pkt, 12 ast, 6 zb), Josh McRoberts (14 pkt, 6-7 FG) i Brandon Rush (10 pkt, 7 ast) okazali się najlepszymi rezerwowymi. Tyler Hansbrough dziś spisał się nieco słabiej niż ostatnio – w ostatnim tygodniu był jednym z najlepszych zawodników – co nie oznacza, że nie zanotował solidnego występu (7 pkt, 9 zb). 8 punktów dodał Dahntay Jones.
W szeregach Nets brakowało znów Derona Williamsa (kontuzja lewego nadgarstka), więc Brook Lopez musiał być efektywny bez jego podań. I był. Zdobył 20 punktów i 3 bloki, jednak to Sundiata Gaines według wielu był dziś najlepszym graczem Siatek. Zanotował career-high 18 punktów i 6 zbiórek, jednak nie wykorzystał idealnej szansy na podkreślenie jego świetnej dyspozycji, ponieważ spudłował trójkę, która w decydującym momencie spotkania mogła wyrównać jego stan. Później przed takim samym wyzwaniem stanął Sasha Vujacic (14 pkt), który także nie podołał.
Jak widać, rezerwowi Nets potrafią rozgrywać dobre mecze, a starterzy także się nie skompromitowali. Jordan Farmar zdobył 14 punktów, Anthony Morrow do dorobku swojego teamu dodał 12 oczek i 6 zbiórek, a bliski osiągnięcia double-double był Kris Humphries (9 pkt, 14 zb). Jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że z Deronem Williamsem Nets wygraliby to spotkanie. Zdarzają się jednak mecze, w których trzeba sobie radzić bez lidera.
Nets przegrali czwarty mecz z rzędu, a ciekawe jest to, że tę niechlubną serię poprzedziła inna – dająca powody do dumy – pięciomeczowa seria wygranych.
Nagrody dnia
MVP: Dwight Howard (ORL) – 28 pkt, 18 zb, 4 stl, 4 blk, 9-11 FG
Drugie miejsce: Kevin Garnett (BOS) – 24 pkt, 11 zb, 4 stl
honorable mention: Ty Lawson, Brandon Bass, Manu Ginobili, Zach Randolph
Najlepszy występ w przegranym meczu: Marcus Thornton (SAC) – 25 pkt
Drugie miejsce: Sundiata Gaines (NJN) – 18 pkt, 6 zb
Rookie of the Day: Tiago Splitter (SAS) – 10 pkt, 14 zb
Drugie miejsce: Omer Asik (CHI) – 14 pkt, 6-6 FG
Sixth Man of the Day: Sundiata Gaines (NJN) – 18 pkt, 6 zb
Drugie miejsce: Al Harrington (DEN) – 15 pkt, 6 zb, 6 ast, JR Smith – 13 pkt, 10 zb, 8 ast
Piątka dnia: Dwight Howard – Kevin Garnett – Brandon Bass – Manu Ginobili – Ty Lawson
Najlepsi
Najlepszy punktujący: Manu Ginobili, Dwight Howard (28)
Najlepszy zbierający: Dwight Howard (18)
Najlepszy asystujący: Tony Parker (15)
Najlepszy przechwytujący: Kevin Garnett, Dwight Howard (4)
Najlepszy blokujący: Chris Andersen (5)