Byki z Chicago umocniły się na prowadzeniu w Konferencji Wschodniej, odnosząc 57.wygraną w sezonie. Pomimo tego faktu trener Tom Thibodeau nie był zadowolony z postawy swoich podopiecznych, gdyż jego drużyna roztrwoniła pokaźną przewagę w konfrontacji z najbardziej polskim teamem w NBA.
W trzeciej kwarcie, a dokładnie na niewiele ponad trzy i pół minuty przed jej zakończeniem po trójce Luola Denga gospodarze prowadzili 76:54 i nic nie zapowiadało emocji w końcówce spotkania.
– Jeśli w trzeciej kwarcie przegrywasz różnicą dwudziestu punktów, to później nie można się mylić. Nam się prawie to udało – powiedział Grant Hill.
Suns systematycznie odrabiali straty i w ostatniej odsłonie kilkakrotnie udało się im dojść Bulls na dwa punkty. Po raz ostatni miało to miejsce na 26.7 sekundy przed końcem za sprawą Vince’a Cartera (94:96).
Faulowany Kyle Korver wykorzystał jeden rzut wolny, co dawało Phoenix nadzieję na doprowadzenie przynajmniej do dogrywki. Przyjezdni mieli na to niewiele ponad trzynaście sekund. Najważniejszy rzut meczu miał oddać Channing Frye, ale akcja została wykonana inaczej.
Steve Nash podał piłkę do Marcina Gortata, który spudłował spod kosza. Dobijać próbował jeszcze Carter, ale również był nieskuteczny i Byki mogły cieszyć się z kolejnego ligowego zwycięstwa.
19 punktów i 4 asysty to dorobek Derricka Rose’a, który trafił tylko 6 z 15 prób z gry.. Joakim Noah czyli wracający po kontuzji stawu skokowego podkoszowy Byków, zanotował 12pkt i tylko 4zb. 12 oczek/9zbiórek/7asyst miał swoim dorobku Carlos Boozer, który odpuścił poniedziałkowy trening z powodu przeziębienia.
Natomiast po stronie przegranych najwięcej punktował Vince Carter, który uzyskał 23 oczka i zebrał 5 piłek. Steve Nash rozdał aż 16 asyst!
Ponownie w pierwszej piątce rozpoczął Gortat. Polski środkowy na parkiecie spędził 36 minut. W tym czasie zaliczył double-double, na które złożyło się 10 rzuconych punktów (4/9 z gry) oraz 13 zbiórek. Oprócz tego trzykrotnie blokował rywali. Polak dość niespodziewanie poprowadził przyjezdnych do wygranej walki na tablicach (43-41).
Dla Suns przegrana, oznaczała 40.porażkę w sezonie. Bulls mają 3. mecze przewagi nad Heat i Celtics (z którymi spotkają się w czwartek).
Wynik; Chicago Bulls – Phoenix Suns 97:94 (25:24, 28:16, 28:30, 16:24)
Punktowali: Rose 19, Deng 18, Boozer 12 (9zb, 7as), Noah 12 oraz Carter 23 (5zb), Hill 13, Frye 13 (9zb)
Najlepszy występ: Carlos Boozer (12pkt/9zb/7as)
Najsłabszy występ: Aaron Brooks (1/4 z gry i 1.strata w 13 min)
Info za: Sportowe Fakty.pl
w ostatnich 3 akcjach suns Carter trafił tylko raz… przy lepszej skuteczności w ostatnich 2minutach mecz mógłby się ciut inaczej potoczyć.
Na pewno.Vince to juz nie ten sam shooter
zaraz zaraz panowie
ile można trafiać?
To dzięki Carterowi suns podeszli tak blisko (na 2 pkt) a wiadomo że passa nie trwa wiecznie.
Inna sprawa że za przegraną trzeba winić Nasha
Nie rozumiem jego ostatniego zagrania
Jest pare sekund do końca a twoja drużyna przegrywa 3 punktami – co robisz?
Oczywiście nie szukasz nikogo na obwodzie tylko podajesz pod kosz. SIC!
Czemu?liczyl na and1.
ja nikogo nie winię za porażkę… stwierdzam jak było. w tej grze potrzeba zimnej krwi do końca ;) Rose także ostatnie punkty dla Chicago nie zdobywał rzutem spod kosza a decydował się na półdystans. mimo wielkiej sympatii do Vince’a, poleganie na nim w decydującym momencie gry bywa z różnorakim efektem.