Minionej nocy Oklahoma City Thunder pokonała na własnym parkiecie Los Angeles Clippers 108:112 (31:26, 22:32, 24:29, 31:25). Mecz nie był łatwy, ale „Grzmotom” udało się odnieść końcowy sukces. Poprowadzili ich do tego Kevin Durant (29 pkt i 7 zb), Russell Westbrook (26 pkt, 7 zb i 7 as), Kendrick Perkins (5 pkt i 17 zb) oraz Serge Ibaka (15 pkt i 8 zb). LAC nie pomógł nawet rewelacyjny Blake Griffin, który zanotował 35 punktów i 11 zbiórek. Swoją drogą to gra tego pierwszoroczniaka jest naprawdę miła dla oka.
Po tym zwycięstwie Thunder mają bilans 52-46 i zapewnili sobie zwycięstwo w dywizji Northwest. Tak dobrze w tej ekipie nie było od dawna, a już na pewno nie od czasów „zmiany bandery”. Ostatni raz podobne wyniki osiągali jeszcze jako Seattle Supersonics w 2005 roku. Jako Oklahoma City Thunder wystartowali od sezonu 2008/2009 i najpierw był bilans 23-59. Rok później było już 50-32, a teraz jest jeszcze lepiej.
Dzięki zwycięstwu nad Clippers ekipa Thunder umocniła się również na trzeciej pozycji w Konferencji Zachodniej. Walka jednak cały czas jeszcze trwa. Mają wielką szansę wspiąć się na wyższe miejsce. Dallas Mavericks ma tylko jeden mecz przewagi nad ekipą z OKC. Jeszcze wszystko możliwe.
O Thunder już od dawna mówi się, że to zespól przyszłości. Liderem jest tam wspaniały Kevin Durant, a bardzo dzielnie wspiera go Russell Westbrook. To są jeszcze młode chłopaki. W OKC jest też niezłe zaplecze pozostałych zawodników. Moim zdaniem świetnym ruchem z ich strony było ściągnięcie Kendricka Perkinsa. Ten zawodnik zapewnia raczej stały, pewny poziom pod koszem.
Thunder już teraz bardzo dobrze sobie radzą i stanowią zagrożenie dla czołówki. Myślę jednak, że z czasem będzie jeszcze lepiej. Najlepszy czas dopiero przed nimi. Tylko jak daleko będą w stanie dojść? Czy dotrą kiedyś na sam szczyt?
You must be logged in to post a comment.