San Antonio Spurs (61-20) |
15 | 30 | 19 | 29 | 93 |
Los Angeles Lakers (56-25) |
24 | 21 | 25 | 32 | 102 |
Los Angeles Lakers wreszcie odnieśli zwycięstwo. Już chyba powoli zapominali jak to smakuje, ale udało im się ponownie poczuć tę słodycz. Pokonali nie byle kogo, bo lidera Konferencji Zachodniej, czyli ekipę San Antonio Spurs. Jest jednak jedno wielki „ale”. „Ostrogi” przystąpiły do tego pojedynku bez swoich czołowych zawodników. Nie grali Tony Parker, Tim Duncan, Manu Ginobili czy Antonio McDyess. Lakers też nie grali w pełnym składzie, bo zabrakło Matta Barnesa oraz Steve’a Blake’a, ale kaliber nieobecnych graczy z obydwu stron jest wręcz nieporównywalny. Jak już przy temacie jesteśmy to wypada zaznaczyć, że Blake zmaga się z niezbyt częstym przypadkiem. Ten rozgrywający zaraził się ospą wietrzną i czeka go dość długa przerwa w grze.
Rywale byli osłabieni, Lakers wygrali, ale to zwycięstwo i tak może odbić im się czkawką. W drugiej kwarcie na stopie DaJuana Blaira poślizgnął się Andrew Bynum (4 pkt i 4 zb) i doznał kontuzji. Nie dokończył już tego meczu. To wszystko nie wyglądało jakoś szczególnie groźnie, ale w przypadku Bynuma każdy, najdrobniejszy uraz powoduje wstrzymanie oddechu fanów LAL. Jeśli zabraknie tego zawodnika w Playoffs to „Jeziorowcy” będą w naprawdę ciężkiej sytuacji. Blair oprócz przypadkowego wyłączenia z gry swojego rywala zagrał naprawdę dobre zawody. Jego dorobek to 12 punktów i 11 zbiórek.
Co do samego meczu to Lakers odnieśli zwycięstwo pewne, ale nie jakieś porażające. Jeszcze w IV kwarcie wynik często oscylował w okolicach remisu. Na 5:56 min przed końcem Matt Bonner trafił z dystansu doprowadzając do remisu. Po nieobecność największych gwiazd Spurs ten rudowłosy gracz podkoszowy naprawdę dobrze się spisał. Zanotował 13 punktów i 3/3 za trzy. Bonner na pewno nie jest zawodnikiem, którego można zostawiać bez opieki na obwodzie. Po doprowadzeniu przez niego do remisu to jednak Lakers zachowali więcej zimnej krwi. Udana akcje Lamara Odoma oraz Rona Artesta (7 pkt) gospodarze trochę odskoczyli i nie zawalili tego do końcowej syreny. Szybkie wypadnięcie ze składu Bynuma oznaczało sporo minut dla Odoma, który bardzo dobrze spożytkował ten czas. Zdobył 23 punkty oraz miał 7 zbiórek.
Najlepszym strzelcem „Jeziorowców” był Kobe Bryant, który w swoim dorobku zapisał 27 punktów, a do tego zebrał 6 piłek. Pod koszem świetną robotę wykonał Pau Gasol. Hiszpan uzyskał double-double na poziomie 17 punktów i tylu samo zbiórek. Rozdał też 5 asyst, więc można powiedzieć, że zagrał naprawdę uniwersalnie.
Warto również pochwalić Dereka Fishera. „Fish” swoje lata ma, ale cały czas potrafi nieźle się zaprezentować. Tym razem zdobył 13 punktów.
W Spurs brak gwiazd najlepiej wykorzystał Gary Neal. Pierwszoroczniak zdobył 16 punktów. Trochę bardziej doświadczony George Hill zdobył punktów 11, ale na słabej skuteczności 2/9 z gry. Taką samą skuteczność z gry miał Richard Jefferson, ale on zdobył 10 punktów. Oprócz Bonnera naprawdę dobre wejście z ławki miał Steve Novak. Zdobył 10 punktów.
Oprócz poważnych problemów z wahanie formy pojawiły się w Los Angeles Lakers jeszcze gorsze problemy ze zdrowiem. Jeśli Andrew Bynum na dłużej wypadnie z gry to sytuacja „Jeziorowców” naprawdę nie będzie ciekawa. To bardzo ważny element układanki Phila Jacksona. Do tego jeszcze choroba Steve’a Blake’a. LAL nie zostaną jednak tylko z jednym rozgrywającym. Podpisano już umowę z Trey’em Johnsonem, który występował tam w meczach przygotowawczych do sezonu.