I wszystko jasne! Po ostatnim dniu sezonu regularnego wiemy już, jak wyglądają tabele obu konferencji i to, kto z kim zagra w pierwszej rundzie. Zajrzymy także do Orlando, gdzie Magic pewnie pokonali Pacers.
To już koniec!
Po 1230 meczach sezonu regularnego wreszcie nadszedł decydujący czas. Czas play-offs. Dzisiejszej nocy każda drużyna rozegrała swój ostatni mecz w RS, dla większości był to mecz odpoczynku, ale kilka drużyn miało jeszcze o co walczyć. Wczoraj pisałem o ewentualnych zmianach w play-offowej drabince Konferencji Zachodniej. Po dzisiejszej nocy, co jest małym zaskoczeniem, nic się nie zmieniło – pierwsza ósemka Zachodu wygląda tak:
1. San Antonio
2. LA Lakers
3. Dallas
4. Oklahoma City
5. Denver
6. Portland
7. New Orleans
8. Memphis
Z kolei pary pierwszej rundy to:
San Antonio – Memphis
Los Angeles – New Orleans
Dallas – Portland
Oklahoma City – Denver
Najciekawsza seria to z pewnością ta ostatnia. Nuggets od wymiany są jednym z najgorętszych drużyn w NBA, a Thunder chcą zawalczyć już w tym sezonie. Wygrana z Samorodkami nie będzie jednak taka łatwa – Denver ma bardzo szeroki skład z wieloma strzelbami. Po drugiej stronie jest jednak Kevin Durant z Russellem Westbrookiem, do tego świetny front-court (Perkins, Ibaka). Czy to wystarczy, by łatwo pokonać Nuggets? Łatwo na pewno nie będzie, być może będziemy świadkami nawet siedmiomeczowej serii. Póki co można tylko przypuszczać i właśnie dlatego ta seria jest tak ciekawa, w przeciwieństwie do serii Lakers-Hornets, w której odbędzie się według mnie maksymalnie pięć spotkań. Z Andrew Bynumem jest wszystko dobrze (stłuczona kość), a i bez niego Hornets nie mają zbyt dużych szans na przejście pierwszej rundy. Jeziorowcy to najgorszy rywal dla Szerszeni, zdecydowanie lepiej grałoby się im z Dallas, a nawet z San Antonio.
Te dwie ekipy również nie będą miały łatwo – szczególnie Mavericks. Blazers są bardzo mocni i niektórzy typują, że to właśnie Portland wyjdzie zwycięsko z tej serii. Biorąc pod uwagę szybko kończące się przygody Mavs z play-offami, rzeczywiście wydawać się może, że Dallas nie przejdą do drugiej rundy. Ja, szczerze mówiąc, stawiam na Dallas, ale prędzej, niż w sześciu meczach, ta seria się nie skończy. Najciekawszym match-upem będzie pojedynek Nowitzki-Aldridge – z jednej strony niemłody, ale nadal świetny strzelec z Niemiec, z drugiej młody atleta, który rozgrywa najlepszy sezon w karierze.
Z kolei Spurs zmierzą się z Grizzlies i tutaj również zapowiada się ciekawa rywalizacja. Niedźwiadki dostały się do play-offs pomimo braku Gay’a, a poza tym w bezpośrednich starciach jest remis 2-2. Zach Randolph powinien sprawiać dużo problemów na tablicach, Allen i Conley będą przechwytywać, z punktowaniem w Memphis także nie ma problemu. Nie wiadomo, czy gotowy do gry będzie Manu Ginobili, ale i bez niego Spurs poradzą sobie z Grizzlies.
Przechodzimy do Wschodu, jak wygląda pierwsza ósemka:
1. Chicago
2. Miami
3. Boston
4. Orlando
5. Atlanta
6. New York
7. Philadelphia
8. Indiana
Serie w pierwszej rundzie:
Chicago – Indiana
Miami – Philadelphia
Boston – NY
Orlando – Atlanta
Pierwsze dwie pary budzą najmniej wątpliwości, jeśli chodzi o postawę faworytów. Bulls powinni uporać się z Indianą dość łatwo, wystarczy, by Derrick Rose grał na swoim poziomie. Sprawa rozbija się jednak o obronę – Byki tworzą najlepszy 'defense’ w lidze, a Pacers nie najlepiej grają przeciwko dobrym obronom. Indiana ma dopiero 23. offensive rating w lidze. W dzisiejszym meczu Pacers z Magic ci pierwsi również byli bezsilni. Przegrali 74:92 i tylko w jednym meczu zdobyli mniej punktów. Czy zaskoczy kogoś to, że miało to miejsce w starciu z Bulls?
A propos tego meczu z Orlando – nie należał on do najciekawszych, ale powiedział nieco o dyspozycji obydwu ekip przed PO. Orlando zagrało w podstawowym składzie, nie oszczędzając Dwighta Howarda (13 pkt, 13 zb). Z kolei Pacers pozwolili Danny’emu Grangerowi na odpoczynek. Pozostali gracze trzonu zespołu – Roy Hibbert (10 min, 5 fauli) i Darren Collison (12 min, 4 pkt, 3 stl) również się nie przemęczali. Zdobywanie punktów wzięła na siebie dwójka rezerwowych – Mike Dunleavy (16 pkt, 5 zb) i Brandon Rush (16 pkt). U pozostałych scoring wyglądał bardzo przeciętnie, czego efektem jest mała liczba punktów i skuteczność z gry (30,7%). Przeciwko obronie Bulls wady w zdobywaniu punktów będą jeszcze bardziej i częściej wytykane, więc jeśli Pacers chcą milej wspominać powrót do play-offs, muszą wierzyć, że ich liderzy podołają temu zadaniu. Pamiętajmy przecież, że nie grał Granger, mało grali Collison i Hibbert. Ta trójka dostarcza średnio ponad 46 punktów!
Oczywiście Magic celują wyżej niż w przejście pierwszej rundy i myślami są już w starciu z Hawks. Ryan Anderson (14 pkt, 7 zb) znów udowadnia, że jest solidną 'czwórką’, również inni skrzydłowi – Hedo Turkoglu (13 pkt, 5 zb) i Brandon Bass (12 pkt, 6 zb) – mają powody do zadowolenia. Wszyscy ci gracze będą bardzo ważni już w serii z Hawks, ale im dalej, tym oni i obrońcy (Nelson, J-Rich) bedą musieli grać coraz lepiej. Sam Howard nie pociągnie tej drużyny do finału konferencji, a co dopiero do finału. Nie w systemie Stana van Gundy’ego, który może i dał efekty w 2009 roku, ale nie ma przyszłości – Howard zrobił zbyt duży postęp, by nie ufać mu w kwestii dogrywania piłek. Ale co zrobić – w tej drużynie nie ma typowego rozgrywającego – Nelson jest dobrym strzelcem i całkiem dobrym penetratorem, ale tylko ze względu na wzrost gra na jedynce. Duży niepokój powoduje też zbyt duża liczba strat – dziś aż 28!
Sezon regularny Magicy kończą w dobrym stylu. Po raz czwarty z rzędu wygrali min. 50 spotkań, a poza tym okazali się lepsi w czterech z pięciu ostatnich starć.
Nagrody dnia
MVP: Blake Griffin (LAC) – 31 pkt, 10 zb, 10 ast
Drugie miejsce: Kobe Bryant (LAL) – 36 pkt, 9 zb, 6 ast
Najlepszy występ w przegranym meczu: Marcus Thornton (SAC) – 33 pkt, 6 zb
Drugie miejsce: Michael Beasley (MIN) – 34 pkt, 7 zb
Rookie of the Day: Blake Griffin (LAC) – 31 pkt, 10 zb, 10 ast
Drugie miejsce: Gordon Hayward (UTAH) – 34 pkt
Sixth Man of the Day: Pat Mills (POR) – 23 pkt, 5 zb
Drugie miejsce: Jarrett Jack (NOH) – 22 pkt, 7 zb
Zaskoczenie dnia: Eddie House (MIA) – 35 pkt!!
Piątka dnia: Rodney Stuckey – Kobe Bryant – Chase Budinger – Blake Griffin – Dirk Nowitzki
Najlepsi
punkty: Kobe Bryant (36)
zbiórki: Jamal Magloire (19)
asysty: Mario Chalmers (13)
przechwyty: Salmons, Jennings (5)
bloki: Noah, E.Thomas (5)
No juz nie przesadzaj. Niedźwiadki nie będą rozszarpywać tylko zostaną rozszarpane przez ostrogi. I jak dla mnie nie ulega to najmniejszej wątpliwości.
Duncan,Grinobili i spółka po prostu z końcem sezonu oszczędzali się na playoffy. W końcu najmłodszego składu nie mają.
Gino nie pewny występu
Blake w Lakers nie zagra.objawieniem dnia bylo TD Dragica i trzy jedenastki.34 oczka Haywarda robi wrażenie
Z Haywarda będzie naprawdę solidny zawodnik ;)
@GPR sweepa nie będzie :)
WoW ! House 35pkt?!! Czy to nie jest jego CH ? sie chlopak wstrzelil ostatniego dnia ;)