„You have to expect things of yourself before you can do them.” Michael Jordan
Mac:
Chicago Bulls – Indiana Pacers
W tej parze wytypowanie faworyta jest niezwykle proste. Chicago Bulls to najlepszy zespół sezonu regularnego. Indiana Pacers ma w sobie zbyt mało mocy, aby zachwiać taką potęgą. Derrick Rose będzie pewnie nie do zatrzymania. W Pacers zapewne dość twarde warunki pod koszem postawią Roy Hibbert oraz Tyler Hansbrough, ale w „Bykach” panowie Boozer i Noah nie będą im ustępować. Ważnym elementem będzie też forma strzelecka Danny’ego Grangera. Mimo wszystko wydaje mi się, że Indiana wyrwie jeden mecz, a to i tak będzie dla nich sukces. Typuję 4:1 dla Bulls.
Miami Heat – Philadelphia 76ers
Philadelphia bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie w sezonie regularnym. Playoffs to jednak zupełnie inna bajka, a Miami Heat to cały czas bardzo poważny kandydat do mistrzostwa. Wielkie trio (LeBron James, Dwyane Wade, Chris Bosh) to siła na jaką „Sixers” nie mają odpowiedzi. Kto z ich szeregów mógłby coś zmienić? Iguodala? Brand? Holiday? Jakoś mnie to nie przekonuje. Miami powinno sobie gładko poradzić. Mój typ to 4:0 dla Heat.
Boston Celtics – New York Knicks
Bardzo ciekawa para. Obydwa zespoły przeszły w trakcie sezonu spore przebudowania. Do NYK dołączył Carmelo Anthony. Bez wątpienia jest to wielki zawodnik, ale cały zespół potrzebuje chyba jeszcze zgrania. Natomiast z Bostonu odszedł Perkins oraz przebudowano ławkę rezerwowych. Według mnie te zmiany C’s nie wyszły im na dobre, co zresztą potwierdzają wyniki. podejrzewam, że Celtics z początku sezonu wygraliby tę konfrontację bez większych problemów. Teraz Boston też pozostaje moim faworytem, ale nie tak zdecydowanym. Większość spotkań w tej serii może być niezwykle wyrównanych. Po stronie „Celtów” przemawia jednak zgranie i doświadczenie. Dzięki temu powinni sobie jakoś poradzić. Typuję 4:2 dla Celtics.
Orlando Magic – Atlanta Hawks
„Jastrzębie” to nie są grzeczne ptaszki i na pewno podrapią swoich rywali.Orlando nie będzie miało łatwej przeprawy. W sezonie regularnym w bezpośrednich pojedynkach zwyciężyli tylko raz, a Atlanta trzykrotnie triumfowała. Mimo to, więcej argumentów widzę cały czas po stronie podopiecznych Stana Van Gundy’ego. Dwight Howard, jak zawsze, będzie tworzył różnicę. W Hawks ważna będzie dyspozycja trójki Joe Johnson, Al Horford oraz Josh Smith. Jeśli ci zawodnicy wejdą na szczyt swoich umiejętności to Orlando czekają jeszcze większe męki. Tylko czy oni są w stanie tego dokonać? A jeśli nawet dokonają to czy to wystarczy, aby sprawić niespodziankę? Ja w to wątpię. Mój typ to 4:2 dla Magic.
„Ask not what your teammates can do for you. Ask what you can do for your teammates.” Magic Johnson
Gladysh:
1. Chicago Bulls (62-20) – 8. Indiana Pacers (37-45)
W sezonie regularnym Pacers wygrali tylko jedno bezpośrednie stracie i prawdopodobnie tylko na tyle pozwolą im Bulls w tej serii. Bulls bronią najlepiej w lidze tracąc zaledwie 97.4 punktów na 100 posiadań (Pacers – 103.4, 12. m.). Po stronie ósmej ekipy Wschodu nie widać nikogo kto byłby w stanie powstrzymać pewnego MVP tego sezonu Derricka Rose’a. Trudno sobie wyobrazić Darrena Collisona zatrzymującego rozgrywającego Bulls na 10 punktach kiedy podczas tego sezonu rzucał przeciwko Pacers średnio 27 „oczek” i rozdawał 6.5 asyst. Ciekawie zapowiada się walka w pomalowanym gdzie przewaga jednak również jest po stronie „Byków”. Noah i Boozer mogą być jednak pewni, że Tyler Hansbrough nie będzie ułatwiał im życia. Stawiam na popisy strzeleckie Danny’ego Grangera i zbilansowany atak Chicago. 4- 1 dla Bulls.
2. Miami Heat (58-24) – 7. Philadelphia 76ers (41-41)
76ers powracają po roku przerwy do PO i już samo to wydaje się być dla tej drużyny sukcesem. Mają pecha trafiając na „Big Three” już pierwszej rundzie. W składzie Philly ciężko znaleźć graczy z wielkim doświadczeniem w playoffs. Owszem Andre Iguodala czy Thaddeus Young będą biegać za dwóch i dadzą z siebie wszystko w defensywie przeciwko D-Wade’owi i LeBronowi, ale to jednak nie wystarczy. Zaczyna się czas weteranów i koszykarzy doświadczonych. Każdy z gwiazdorów Heat ma już kilka lat w lidze za sobą i teraz mogą udowodnić swoją prawdziwą siłę. Jedyną przewagę 76ers mają na jedynce gdzie Jrue Holiday i Lou Williams grają sezony życia. Naprzeciwko nich stanie powolny Mike Bibby co może być pewnym problemem. Kiedy jednak trzeba będzie to rozgrywać powinien Wade. Miami wobec swojej słabości pod koszami może grać small ball z Jamesem na czówrce i Boshem na centrze. Zazwyczaj wtedy grają skutecznie zwłaszcza kiedy po drugiej stronie stoi taki „mocarz” jak Spencer Hawes. W sezonie wszystkie trzy mecze wygrało Miami i tak samo będzie i tym razem. 4-0 dla Heat.
3. Boston Celtics (56-26) – 6. New York Knicks (42-40)
Seria z dwoma zespołami, które od czasu wymian dokonanych przed trade deadline wcale nie grają tak jak się tego od nich oczekuje. Knicks od przyjścia Melo mają bilans 14-14, Celtics po oddaniu Perka 15-12. Co ciekawe w trakcie sezonu cztery spotkania pomiędzy tymi drużynami wygrali C’s. Za każdym jednak razem wynik był na styku, a i często dochodziło do ostrych spięć. Knicks i Celtics są totalnie różnymi zespołami. Knicks fatalnie bronią, ale ze zdobywaniem punktów nie mają problemów. Wynika to oczywiście z taktyki trenera D’Antoniego. Boston natomiast świetnie broni. Rajon Rondo – Chauncey Billups to kluczowy match-up tej serii. Rozgrywający Bostonu znajdował się ostatnio w słabszej dyspozycji na co wpływ na pewno miał brak silnych centrów pomagających mu przy pickach. Billups swoim mistrzowskim doświadczeniem może natchnąć do skutecznej gry Melo i Amar’e. Stoudemire może mieć wielką przewagę pod koszami jeśli nie wykuruje się Shaq. Na miejscu kibiców „Koniczynek” nie obawiałbym się jednak o wynik tej rywalizacji. Boston potrafi bronić przeciwko gwiazdom tej ligi. Jeśli zatrzymają Anthony’ego to sam Amar’e nie zdziała za wiele. Allen, Garnett i Pierce zęby zjedli na playoffach i nie pozwolą na zbyt wiele NYK. 4-0 dla Celtics.
4. Orlando Magic (52-30) – 5. Atlanta Hawks (44-38)
Wiele osób wieszczy łatwa wygraną Magic. Śpieszę jednak przypomnieć, że trzy z czterech meczów w regular season wygrali Hawks. Jedyna wygrana Magic to mecz z początku sezonu jeszcze przed wymianą. Czyżby Atlanta nie leżała Orlando? Nie do końca. Każdy z nich rozstrzygał się w końcówkach, a Magic brakowało kogoś kto wsparłby Dwighta Howarda. Od czasu oddania Marcina Gortata do Suns „Superman” nie ma zmiennika (nie można takim nazwać Ryana Andersona, a tym bardziej Earla Clarka). W przypadku szybkich fauli Howarda – San Van Gundy ma problem – który nie za bardzo jak ma rozwiązać. Owszem Dwight nie popełnia już tak głupich przewinień jak choćby dwa lata temu, ale problem dalej istnieje. Po drugiej stronie mamy Ala Horforda który jednak w post-up z Howardem może co najwyżej patrzeć jak ten wsadza piłkę do kosza. Jest jeszcze Jaron Collins potrafiący grać przeciwko Dwightowi, ale nie wierzę żeby podjął skuteczną walkę przez całą serię. Jeśli jednak trafiać będą Joe Johnson i Jamal Crawford to Magic mogą mieć kłopoty. Hedo, J-Rich czy Nelson są zbyt chimeryczni i uzależnieni od celnych rzutów zza łuku. Jeśli one nie będą wpadały to stawiam na 4-3 dla Magic.
„If you can believe it, the mind can achieve it.” Ronnie Lott
Enbiejowy:
Chicago – Indiana
Danny Granger powiedział ostatnio, że Bulls grają tak jak Derrick Rose – czyli wystarczy go dobrze pobronić i Bulls zaczną grać słabiej. Pytanie – czy Rose’a da się powstrzymać? Da się go tylko ograniczyć – swoje punkty i tak rzuci. Mnie zastanawia jedno – jak spiszą się w tej serii drugie opcje Bulls – Deng i Boozer.
Granger jednak nie wziął pod uwagę jednego – defensywy. Bulls mają najlepszą obronę w lidze i czego nie załatwią atakiem, załatwią obroną. Poza tym, Pacers trudno posądzać o regularność strzelców, Granger, Collison czy Hibbert miewają zbyt duże wahania. Wydaje mi się, że Indianie uda się urwać maksymalnie jeden mecz. Zatem – Bulls w pięciu.
Miami – Philadelphia
Sixers, jak i Pacers, powracają do play-offs, i podobnie jak ekipa z Indianapolis, od razu w pierwszej rundzie natykają się na bardzo mocnego rywala. Miami Heat muszą już w pierwszej rundzie udowodnić, że grają dobrze nie tylko w sezonie regularnym, ale i w play-offs. Właśnie to było zmorą LeBrona Jamesa w ostatnich latach. W zeszłym sezonie Cavs nie dali rady Celtom, a dwa lata temu lepsi od Kawalerzystów okazali się Magicy.
Na szczęście – LeBron nie gra sam. Po to przeniósł się na Florydę, by w decydujących starciach mieć wsparcie lepsze od Mo Williamsa czy Antawna Jamisona. Chodzi o Dwyane’a Wade’a i Chrisa Bosha, którzy także mają coś do udowodnienia. Wade chce zdobyć drugi pierścień, a Bosh chce pozbyć się łatki 'soft’.
Sixers w ogóle są w tym sezonie zaskoczeniem. Po bardzo słabym starcie (3-13) w Filadelfii nastały lepsze czasy, co zaowocowało udziałem w play-offs. Niestety, przygoda Szóstek z PO zakończy się niestety już na pierwszej rundzie, ale Żarom na pewno nie będzie łatwo. Heat w 6.
Boston – New York
Najciekawsza seria w pierwszej rundzie Wschodu. Z jednej strony – weterani Celtics, świetna obrona, poukładana drużyna z mistrzowskimi aspiracjami. Z drugiej – ofensywna koszykówka, dwie gwiazdki – Melo i Amare, zero gry w obronie.
W play-offs obrona jest ważniejsza niż w RS, więc obstawiam gładkie zwycięstwo Celtics. Mówi się o zaciętej serii i taka też na pewno będzie, ale to Celtowie mają większą motywację. Ten sezon jest dla nich 'ostatnim tańcem’, bo w przyszłym sezonie bardzo trudno będzie się przebić przez Bulls, Thunder czy Heat. KG, Ray Allen i Paul Pierce młodsi nie będą, a Rajon Rondo nie nauczy się nagle rzucać. Odejście Kendricka Perkinsa sprawiło, że pod koszem Bostonu zrobiło się trochę luźniej. Shaq ciągle poza grą, JO ma zniszczone kolana, a Nenad Krstic gwiazdą może być na Eurobaskecie, ale nie w play-offs. Dlatego Celtics będą chcieli jak najmniejszym nakładem sił przejść dalej. Ale może nie być to takie łatwe.
Knicks nie wygrają tej serii. Do tego potrzebna byłaby chociaż przyzwoita obrona, ale tych słów nie dopuszcza do siebie Mike D’Antoni. Moim zdaniem sprowadzenie już w tym sezonie Anthony’ego było błędem, można go było przecież pozyskać w off-seasonie, a w tym sezonie Nowojorczycy nie nawojują. Ponadto zatrzymaliby kilku ciekawych graczy, których można byłoby dalej wymieniać (Gallo, Felton, Anthony Randolph). Są jednak dwa powody, dla których Knicks zdecydowali się na wymianę z Nuggets:
a) groźba lokautu
b) to, że Melo mógłby pójść do np. Nets
Knicks mają dziś całkiem dobry skład, są gwiazdy (Melo, Amare), jest bardzo dobry strzelec (Billups), ale brakuje środkowego. Amare środkowym na pewno nie jest (nie wierzcie D’Antoni’emu). Wobec tego uważam, że w tym sezonie NY nie przejdzie pierwszej rundy. Celtics w sześciu.
Orlando – Atlanta
Także ciekawa seria, jednak z każdym dniem staje się ona coraz mniej interesująca. Hawks przegrali 6 spotkań z rzędu, a Orlando zaczyna grać coraz lepiej, nawet bez Dwighta Howarda prawie pokonali Bulls. Właśnie Howard będzie kluczem w tej serii. Nie wiem, czy na przestrzeni całej serii (która może być krótka) Supermana zdoła powstrzymać Al Horford czy Jason Collins. Obstawiam, że średnie DH12 w tej serii będą wynosić 20/10. Gdyby tak się stało, Hawks byliby w stanie urwać max. jeden mecz.
Szanse na sukcesy w play-offs Atlanta straciła już w off-season, przepłacając Joe Johnsona. Przez najbliższe kilka lat Hawks będą właśnie taką drużyną, której nie będzie stać nawet na przejście pierwszej rundy. Chyba, że jakiś głupek weźmie kontrakt JJ’a (może Orlando? właśnie oni gromadzą przepłaconych koszykarzy – wcześniej Lewis, teraz Arenas, Hedo). Myślę, że Magików stać na sweep, ale typuję rozsądnie – Magic w pięciu.
„The difference between the impossible and the possible lies in a man’s determination.” Tommy Lasorda
Woy:
1. Chicago Bulls – Indiana Pacers;
Kluczowa dla losów potyczki będzie defensywa na D. Rose’ie. To może okazać się zbyt wielkie zadanie dla Darrena Collisona, ale trener Vogel może skorzystać z usług znanego wojownika Dahntay’a Jonesa. Byki, mimo, że mają świetny bilans z sezonu regularnego, muszą zapomnieć o tym i skoncentorwać się na każdym następnym spotkaniu. Play off to czas defensywy to również czas o być albo nie być, stąd wnioskuję, iż zespół z Indianapolis nie ma nic do stracenia, a każda pojedyncza wygrana to będzie ich sukces. Bardzo fajnie zapowiada się konfrontacja Tylera Hansbrougha z Carlosem Boozerem, a nie gorzej będzie iskrzyło na linii Danny Granger – Luol Deng! Byki nie mają aż tak wyraźnej przewagi, patrząc na rotację i pierwszą piątkę Pacers. Joakim Noah ma też wiele do udowodnienia z niewygodnym i równie solidnym Roy’em Hibbertem. Mój typ: 4:2 dla Bulls
2. Miami Heat – Philadelphia 76ers;
Wielkiego pecha mają Szóstki trafiając na Żar. Po cichu liczyłem ,że bardzo ciekawie grająca drużyna, udanie wracającego do NBA – Douga Collinsa – pomęczy Celtów.Tymczasem nie mieli oni farta i los rzucił ich na faworyta rozgrywek. Niestety w składzie Sixers widzę mało odpowiedzi na gwiazdy Miami Heat. Uważam, że ta potyczka będzie swego rodzaju spacerkiem dla Wielkiej Trójki. Z jednej strony próbujący się dostać na poziom All Star – Iguodala i Brand (plus solidna paczka z Williamsem, Youngiem czy Holiday’em); z drugiej Bibby-Wade-James-Bosh. Nie mam żadnych wątpliwości – 4:0 dla Ericka Spoelstry.
3. Boston Celtics – New York Knicks;
Test prawdy a zarazem sprawdzian sił dla obu ekip. Gdyby był Shaq i Perk to moglibyśmy mówić o Celtach jako faworytach. Tymczasem do Bostonu przyjedzie Stoudemire’a, który jest tzw fałszywym centrem, ale może narobić sporo kłopotów defensywie C’s.. Zapowiadany jest powrót Shaqa, ale jego forma, dyspozycja będą może pozwalały trenerowi Riversowi na grę legendą przez max 20 minut. Są wprawdzie Krstić, Davis czy młodszy O’Neal, jednak nie będą aż taką wielką siłą (na pewno są do przeskoczenia, ogrania). Jak dla mnie kluczowa para tej potyczki to Rondo i Billups, a od ich gry zależą losy potyczki. To, że Pierce i Anthony będą toczyli zażarte boje to wiemy, ale pytanie jest jak zaprezentują się tzw role players by wspomóc swoich liderów? Myślę tu o nowojorskich Williamsach, Douglasie, Walkerze, Turiafie czy nawet Carterze. Kluczem za pewne będzie defensywa i w tym Zieloni mogą być lepsi. Kto wie czy nie obejrzymy też nieco innych Knicks, pokrzepionych ostatnimi 7.wygranymi w R.S. czy walczącymi bardziej ambitnie w obronie. Chciałbym by wygrał team Big Apple ze względu na efektowny basket, ale rozum mówi o 4:3 dla Celtics.
4. Orlando Magic – Atlanta Hawks;
Spotkania z Magikami to koszmar dla koszykarzy z Atlanty, którzy notorycznie przegrywają konfrontacje z Supermanem i spółką. Nie inaczej, wnioskując na słabej końcówce sezonu Jastrzębi, powinno być w tym roku. Kirk Hinrich musiałby zagrać przysłowiową życiówkę, Joe Johnson przypomnieć sobie najlepsze czasy i trafiać seryjnie z dystansu, a Josh Smith musiałby się wspiąć na wyżyny swoich możliwości – choćby na poziom jaki prezentował przed rokiem. Osobiście, dla mnie, Hawks to ekipa bez wyrazu, taki ligowy średniak, który wybija się na Wschodzie przy okazji R.S. , jednak play off to nie czas dla nich. Same nazwiska jak Horford, Crawford czy Williams nie grają (to nie NBA2K11;) Stawiam na 4:1 dla Magic
Chicago Bulls – Indiana Pacers 4:0 dla Bulls
Miami Heat – Philadelphia 76ers 4:1 dla Heat
Boston Celtics – New York Knicks 4:1 dla Celtics
Orlando Magic – Atlanta Hawks 4:2 dla Magic
Chicago Bulls – Indiana Pacers 4:0 dla Bulls
Miami Heat – Philadelphia 76ers 4:2 dla Heat
Boston Celtics – New York Knicks 4:3 dla Celtics
Orlando Magic – Atlanta Hawks 4:1 dla Magic
Chicago Bulls – Indiana Pacers 4:0 dla Bulls
Miami Heat – Philadelphia 76ers 4:2 dla Heat
Boston Celtics – New York Knicks 4:0 dla Celtics :)
Orlando Magic – Atlanta Hawks 4:2 dla Magic
Chicago – Indiana 4:1 dla Chicago
Heat – 76ers 3:4 dla Philadelphi
Boston – Knicks 0:4 dla Knicks
Magic – Hawks 3:4 dla Hawks
Chicago – Indiana 4-1
Miami – Philadelfia 4-2
Boston – NYK 4-3 (To moim zdaniem będzie najciekawsza rywalizacja na wschodzie).
Orlando – Atlanta 4-2
Chicago – Indiana 0-4
Miami – Philadelfia 0-4
Boston – NYK 0-4
Orlando – Atlanta 0-4
@Dżordan – stawiaj te typy u buka – jak trafisz wszystko w kombinacji to za 2 zł będziesz mógł kupić dom :D
Chicago – Indiana 4-1
Miami – Philadelfia 4-2
Boston – NYK 4-1
Orlando – Atlanta 4-2
Bez sweepow ale i bez wielkiego dramatyzmu
Chicago – Indiana 4-1
Miami – Philadelfia 4-1
Boston – NYK 4-2
Orlando – Atlanta 4-2
Chicago – Indiana 4:0, Pacers mnie nie przekonują mimo awansu do PO, jak chociaż 1 mecz wygrają, będzie to dla nich sukces
Miami – Philadelphia 4:1, Heat pewnie będą chcieli zaprezentować się z jak najlepszej strony, ale Sixers mimo nieciekawej końcówki sezonu zawalczą
Boston – New York 4:1, w sumie widziałbym Knicks w półfinale, ale mam wrażenie, że C’s dopiero od teraz zaczną grać
Orlando – Atlanta 4:1, przeciętnych Hawks nie stać na zbyt wiele, pomimo świetnego bilansu z Magic w RS; chyba, że ich postawa w ostatnim czasie to podpucha, wtedy 3:4^^
Chicago – Indiana – 4-0 zwycięstwo Byków
Miami – Philadelphia – 4-1 dla Żaru
Boston – Nowy Jork – po ciężkim boju gdzieś 4-3 dla Knicks
Orlando – Atlanta – 2-4 dla Jastrzębi