Dirk Nowitzki i Jason Kidd przechylili szalę zwycięstwa na stronę Mavs mimo kilku słabszych momentów w trakcie meczu.
Stan | I | II | III | IV | Wynik | |
Portland Trail Blazers | 0 | 22 | 15 | 20 | 24 | 81 |
Dallas Mavericks | 1 | 21 | 26 | 14 | 28 | 89 |
Mavericks 11. sezon z rzędu dostali się do playoffs, ale nie potrafią zdobyć tytułu. Zawsze coś stawało na drodze po ostateczny triumf. Dirk Nowitzki zapowiada, że tym razem będzie inaczej i Marc Caban będzie miał powody do zadowolenia. Blazers natomiast przegrali ostatnie pięć serii w PO. Pierwszy raz wygrać chcieliby właśnie teraz kiedy mimo kontuzji czołowych graczy dysponują silnym i wyrównanym składem. Pierwsze spotkanie potwierdziło tezę jak ważni są w decydujących rozgrywkach doświadczeni koszykarze.
Mecz rozpoczął się nieźle dla gospodarzy, którzy po dwóch kolejnych trafieniach za trzy DeShawna Stevensona (18 min., 5 pkt.) i Jasona Kidda objęli prowadzenie 10-5. Przeciwko twardej obronie LaMarcusa Algride’a niewiele mógł zdziałać Dirk Nowitzki, który kiedy tylko dostawał piłkę od razu był podwajany. W ten sposób w pierwsze 12 minut Blazers wymusili na Niemcu trzy straty. Z drugiej strony parkietu przewagę posiadał także silny skrzydłowy z Portland i głównie dzięki jego celnym półhakom na 4:36 przed końcem kwarty 15-14, a na koncie kandydata do nagrody MIP było już 11 punktów.
Ostatecznie przed rozpoczęciem drugiej kwarty Blazers wygrywali 22-21. LA pod tablicami świetnie wspomagał doświadczony Marcus Camby (4 pkt., 18 zb., 5 ast., 2 blk.) i właśnie pod koszem rysowała się największa przewaga PTB.
W drugą odsłonę tego meczu świetnie wszedł Peja Stojakovic trafiając dwie „trójki” przyczynił się do runu Mavs 10-3. Mavs udało się wreszcie przystopować poczynania Aldridge’a dzięki obronie Tysona Chandlera (4 pkt., 9 zb., 2 blk.) i Bandona Haywooda (2 pkt., 6 zb., 1 blk.). Na 3:12 przed końcem kwarty po rzucie wolnym Jasona Terry’ego (10 pkt., 3 ast., 2 prz.) Mavs wyszli na prowadzenie 42-33, które już do końca tej części gry utrzymywali. Po kolejnym rzucie za trzy Jasona Kidda było już 45-35, a na przerwę gracze Ricka Carlisle’a schodzili prowadząc 47-37.
Mavericks ustawili w drugiej kwarcie doskonałą obronę strefową, z którą nie mogli sobie poradzić zupełnie Blazers. Zespół z Oregonu zbyt długo trzymał piłkę w rękach zamiast szybko ją rozrzucać po obwodzie stąd zaledwie ich 15 punktów w tej „ćwiartce”. Całkowicie zniknął Gerald Wallace, który spudłował wszystkie swoje pięć rzutów z gry. Camby zebrał 10 z 17 piłek całego zespołu co nie najlepiej świadczyło o jego kolegach.
Były zawodnik Bobcats na drugą połowę wyszedł bardzo zmotywowany i po jego dwóch trafieniach oraz jednym celnym rzucie również niewidocznego w pierwszej odsłonie Wesleya Matthewsa (2 pkt., 1-3 FG., 10 min., 3 str.) przewaga zmalała do zaledwie czterech punktów (43-47). Genialnie w tym spotkaniu grał jednak Jason Kidd i po jego celnych rzutach zza łuku numer cztery i pięć różnica ponownie wynosiła 10 „oczek”. Problem Mavs w tej kwarcie polegał na tym, że rozgrywający tego zespołu był osamotniony w swoich poczynaniach i po chwili Blazers ponownie zaczęli odrabiać straty. Podwajany Dirk Nowitzki nie mógł trafić swojego rzutu z odejścia, a Portland po piątym już alley-oopie do LaMarcusa Aldride’a (25 pkt., 6 zb., 12-20 FG., 4 str.) traciło już tylko dwa punkty (57-59). Ten okres to run gości 10-2. Wiadomym było, że w ostatniej kwarcie emocji będzie co nie miara ponieważ Dallas prowadziło już tylko 61-57.
Tym razem to gospodarze zanotowali impas strzelecki i zdobyli tylko 14 punktów w dwanaście minut. Blazers zdeklasowali ich w grze podkoszowej ponieważ ograniczyli do zera zdobycze Mavs z pomalowanego gdy sami rzucili stamtąd 16 „oczek”.
Przyjezdni ruszyli do ataku od początku ostatniej odsłony i najpierw po wsadzie Wallace’a wyrównali po 61, a po chwili i stracie Terry’ego oraz akcji 2+1 w kontrataku Rudy’ego Fernandeza (6 pkt., 2 zb.) wygrywali 66-63. Kolejne punkty po akcjach w post-up zdobywał Aldridge, a Mavs na przełomie dwóch ostatnich kwart przez 11 minut powiększali swój dorobek tylko z rzutów wolnych. Pierwsze celne trafienie z gry po takiej przerwie zanotował dopiero Jason Kidd na 68-72.
Jeśli pytacie czy playoffs to czas weteranów to polecam zobaczyć to co działo się w końcówce tego meczu głównie za sprawą Kidda (24 pkt., 5 zb., 4 ast., 2 prz., 6-10 3P) i Dirka Nowitzkiego (28 pkt., 10 zb., 6 str., 7-20 FG, 13-13 FT). Dwaj weterani Dallas poprowadzili swój team do wygranej w zaciętej końcówce. Niemiec mimo, że trafił tylko 7 z 20 rzutów z gry w decydujących momentach nie pudłował z linii, a w ostatniej kwarcie rzucił 18 ze swoich 28 punktów. Na 3:35 przed końcem trafił wielką „trójkę” z prawego narożnika. Był to jego siódmy punkt z rzędu, a Dallas odzyskało prowadzenie (75-74). Kolejne pięć punktów to także jego zasługa. Najpierw celnie egzekwował dwa rzuty wolne by po chwili trafić z faulem kiedy w obronie na plecach miał Andre Millera (18 pkt., 6 ast., 4 zb.). Właśnie rozgrywający Blazers szybko się rewanżuje rzucając dwa punkty po kontrataku. W następnej akcji fauluje jednak Terry’ego, a Jet wykorzystuje oba rzuty wolne (82-78, 1:30).
Swoją szansę na zmniejszenie strat miał LaMarcus Aldridge, ale spudłował bardzo ważny rzut. W odpowiedzi Jason Kidd zamroził ten mecz trafiając swoją szóstą trójkę na 25.4 sekund przed końcem regulaminowego czasu. Trzeba pamiętać, że to trafienie poprzedziła bardzo ważna ofensywna zbiórka Chandlera.
Dla Blazers było to 14 porażka w 16 ostatnich meczach wyjazdowych rozgrywanych w playoffs. Kolejny mecz w Dallas w poniedziałek. Żeby spróbować do wygrać gracze z Portland muszą zacząć trafiać za trzy (2-16 3P w tym meczu) kiedy Mavs ustawiają strefę. Gospodarze trafili tylko 40.9% rzutów z gry (46.1% FG Blazers), ale aż 29 razy stawali na linii skąd trafili 25 rzutów. Goście zdobyli z rzutów wolnych zaledwie 9 „oczek” przy 13 próbach.
You must be logged in to post a comment.