Rywalizacja przeniosła się do hal underdogów, jednak tylko Portland Trail Blazers wykorzystali przewagę własnego parkietu. Mało brakowało, a do tego grona dołączyliby Indiana Pacers, który po raz trzeci 'przycisnęli’ Bulls, jednak znowu przegrali, podobnie jak Philadelphia 76ers, którzy również zmusili Heat do dużego wysiłku.
Miami Heat 100:94 Philadelphia 76ers
Dla underdogów, którzy przegrali pierwsze dwa mecze w serii, mecz trzeci zawsze daje dodatkową nadzieję. Nie inaczej było z Philadelphią Sixers, która w dzisiejszym meczu chciała jeszcze przywrócić jakąś zaciętość tej serii. Niestety dla nich, a na szczęście dla Heat, Dwyane Wade (32 pkt, 10 zb, 8 ast), LeBron James (24 pkt, 15 zb, 6 ast) i Chris Bosh (19 pkt, 6 zb) nie chcą zużywać dodatkowych sił na pierwszorundowe starcie i, podobnie jak cała ekipa Heat, chce zakończyć tę serię już w niedzielę.
Dzisiaj, gdy pojawiła się nadzieja dla gospodarzy na wygraną, Heat wytrzymali. Wytrzymali nawet 10-punktową stratę już w pierwszej kwarcie, jednak można powiedzieć, że w pewnym stopniu powtórzyła się historia z meczu pierwszego, gdzie po pierwszych 12 minutach Heat przegrywali już 14 punktami, co nie przeszkodziło im w późniejszym wypracowaniu 16-punktowej zaliczki. Dzisiaj było nieco inaczej, bo choć Heat w pewnym momencie mieli 10-punktową przewagę, to było to dopiero w czwartej kwarcie – wcześniej, w trzeciej odsłonie, tracili do 76ers nawet 8 punktów.
76ers po przegraniu 3 meczów mają już tylko matematyczne szanse na wygraną w tej serii, ale nie oznacza to, że podopieczni Douga Collinsa są słabi. Dzisiaj zaprezentowali się naprawdę nieźle, Elton Brand (21 pkt, 11 zb) zdobył dziś więcej punktów, niż łącznie w dwóch poprzednich meczach, Jrue Holiday (20 pkt) dobrze wykorzystał przewagę na match-upie z Mike’m Bibby’m (1-5 FG, 3 pkt), Lou Williams (15 pkt) spisał się dobrze, choć miał bardzo słaby wskaźnik +/- (-15), Spencer Hawes (12 pkt, 6 zb) tworzył z Brandem dobry front-court. Andre Iguodala nadal nie zachwyca w ataku (3-10 FG). Miał dziś double-double (10 pkt, 10 ast, 5 zb), ale przecież dużo czasu grał jako point-forward. Thaddeus Young (4 pkt, 1-8 FG) miał być moim dzisiejszym typem w zabawie 'Drive to the Finals’, ale na szczęście zmieniłem go. Na szczęście, bo Young nie grał dziś nawet w połowie tak dobrze, jak wcześniej.
Podsumowanie spotkania Heat – Sixers
Chicago Bulls 88:84 Indiana Pacers
Nie dajcie się zwieść temu, że Bulls prowadzą w tej serii 3-0. W każdym meczu Pacers psuli sporo byczej krwi, żadne starcie nie było jednostronne. Nie inaczej było dzisiaj, chociaż, w przeciwieństwie do pierwszych dwóch meczów, Derrick Rose (23 pkt, 4-18 FG) miał po prostu słabą noc strzelecką. Nie przeszkodziło mu to jednak w trafieniu gamewinnerowego lay-upa. Być może słaba dyspozycja Rose’a wynikała z uważniejszego pilnowania go przez Pacers. Wszak skarcona przez Derricka w dwóch poprzednich meczach Indiana z pewnością nie chciała być po raz kolejny pogrążona przez Rose’a.
Ten mecz pokazał, na kogo mogą liczyć Bulls, jeśli ich lider nie domaga. Carlos Boozer (2-10 FG, 4 pkt, 11 zb) swoją grą znów obudził dyskusje o wytrade’owaniu go za jakąś dobrą 'dwójkę’, zaś Luol Deng (21 pkt, 6 zb, 6 ast) zagrał bardzo dobrze. Joakim Noah zanotował double-double (11/10), a Kyle Korver (10 z 12 punktów w czwartej kwarcie) robił to, co najlepiej umie – rzucał. I trafiał. Korver może okazać się bardzo przydatny w tych play-offs, jego braki w obronie są jakoś zakrywane przez system Thibsa, a w ataku sieje popłoch swoimi trójkami, dzisiaj trafił dwie, obydwie bardzo ważne.
Nie atakiem Bulls wygrali ten mecz, lecz obroną. Rose czy Boozer spudłowali łącznie 22 z 28 rzutów, ale Pacers nie byli lepsi. Roy Hibbert (3-12 FG) i Tyler Hansbrough (10 pkt, 3-12 FG) walczą o tytuł najgorszej trafiającego frontcourtu w lidze, Danny Granger (21 pkt) nie był zły, ale zza łuku mógł być lepszy (1-5 3pt). Za to Dahntay Jones (11 pkt w 16 min) znakomicie spożytkował swój krótki czas gry.
Znów wracamy do punktu wyjścia – Pacers nie porywali w ataku, ale w obronie wręcz zachwycali. Skądś już to znacie? Tak, i Bulls i Pacers skupili się na obronie. Byki zdobyły tylko 16 punktów z pomalowanego (!!), byłoby ich więcej, gdyby nie defensywa Pacers na Derricku Rosie. Paul George (1-9 FG, 12 zb) popisał się niesamowitym blokiem na nim, oczywiście w pomalowanym.
Podsumowanie spotkania Bulls – Pacers
Dallas Mavericks 92:97 Portland Trail Blazers
Jak już na początku wspomniałem, tylko Blazers wygrali dziś na własnym parkiecie. Rose Garden nie jest łatwym terenem do zdobycia, a zwłaszcza przez Dallas, którzy nie najlepiej radzą sobie w seriach, w których są faworytami. Ba, oni w ogóle sobie nie radzą w play-offs. Chociaż może coś się zmieni.. Który rok z rzędu już to słyszę..
Lamarcus Aldridge (20 pkt) i Dirk Nowitzki (25 pkt, 9 zb) pomimo dość dobrych linijek w box-score dzisiaj wcale nie zachwycili. Obaj mieli problemy w ofensywie, LMA nie mógł uporać się z Dirkiem, a Dirk z… samym sobą i ze swoją niemocą strzelecką.
Obydwie ekipy nic sobie ze słabości liderów nie robiły, z tym, że Blazers byli spokojniejsi – wszak wielkie mecze rozgrywali Wes Matthews (25 pkt, 8-12 FG) i Brandon Roy (16 pkt, 6-10 FG). Problemy Aldridge’a ze zbieraniem zatuszowali Gerald Wallace (11 zb) i Marcus Camby (10 zb). Po stronie Mavericks błyszczał Jason Terry (29 pkt, 10-13 FG).
Powracając do Brandona Roy’a – potrzebował własnej publiki, by 'wrócić’. W Dallas grał źle, narzekali na niego kibice, narzekał sam Roy. W Rose Garden jest szansa na odbudowanie Roy’a, co może być ważne, jeśli Portland chcą przejść dalej, a chcą. Przecież jest szansa – wystarczy wygrać mecz czwarty i wszystko zaczyna się od nowa. A to jest możliwe. W Portland wszystko jest możliwe.
Podsumowanie spotkania Mavs – Blazers
Nagrody dnia
MVP: Dwyane Wade (MIA) – 32 pkt, 10 zb, 8 ast
Drugie miejsce: LeBron James (MIA) – 24 pkt, 15 zb, 6 ast
Najlepszy występ w przegranym meczu: Jason Terry (DAL) – 29 pkt
Drugie miejsce: Elton Brand (PHI) – 21 pkt, 11 zb
Najlepszy rezerwowy: Jason Terry (DAL) – 29 pkt
Drugie miejsce: Brandon Roy (POR) – 16 pkt
Piątka dnia: Jason Terry – Dwyane Wade – LeBron James – Elton Brand – Joakim Noah
Najlepsi
punkty: Dwyane Wade (32)
zbiórki: LeBron James (15)
asysty: Andre Iguodala (10)
przechwyty: Derrick Rose (4)
bloki: Joakim Noah (4)