Boston Celtics wygrali kolejny raz z New York Knicks i prowadzą już 3-0 w pierwszej rundzie Playoffs. NYK pod nieobecność Chaunceya Billupsa i przy słabszej dyspozycji Carmelo Anthony’ego oraz Amar’e Stoudamire’a byli skazani na porażkę. Fantastyczną skutecznością w rzutach zza łuku popisali się Ray Allen i Paul Pierce.
Stan | I | II | III | IV | Wynik | |
Boston Celtics | 3 | 27 | 25 | 34 | 27 | 113 |
New York Knicks | 0 | 20 | 24 | 19 | 33 | 96 |
Knicks do meczu przystąpili bez kontuzjowanego Chaunceya Billupsa. Jego miejsce w pierwszej piątce zajął Toney Douglas (15 pkt., 3-4 3P). Gospodarze rozpoczęli to spotkanie wyraźnie stremowani i brakowało im zdecydowanie pierwszego rozgrywającego. Knicks spudłowali pierwsze pięć swoich rzutów i zanim pierwszy raz trafił po trzech i pół minutach Landry Fields (2 pkt., 4 zb., 1-5 FG) Celtics prowadzili już 9-0. Aż siedem z tych punktów zdobytych zostało po stratach NYK. Do tego czasu zupełnie wyłączony z gry był Carmelo Anthony, który spudłował trzy pierwsze rzuty i nie miał na boisku zupełnie miejsca do gry co było spowodowane fantastyczną obroną Paula Pierce’a. Skrzydłowy C’s zdobył 12 „oczek” z pierwszych 18 swojej drużyny.
Najwyższe prowadzenie w tej części meczu Celtowie zanotowali w ósmej minucie kiedy wynik brzmiał już 22-5 po dwóch celnych rzutach wolnych Rajona Rondo (15 pkt., 11 zb., 20 ast.). Mike D’Antoni wziął wtedy czas i obudził tym trochę swój zespół i lidera czyli Carmelo. Były zawodnik Nuggets przyczynił się swoimi punktami do runu 11-1 i zmniejszenia strat (23-16 po rzucie zza łuku Shawne Williamsa). Melo zaczął grać agresywniej stąd między innymi cztery punkty po dobitkach własnych rzutów. Na koniec kwarty Celtics prowadzili już tylko 27-20.
Po kolejnej trójce Shawne Williamsa (17 pkt., 6 zb.) Knicks przegrywali już tylko 29-34 w czwartej minucie drugiej odsłony. Problemem gospodarzy był brak siły podkoszowej. Po rzucie za trzy Raya Allena bostończycy wygrywali 40-30, a w rzeczonej akcji niewielki wzrostem Rondo dwukrotnie zbierał piłkę w ataku po niecelnych rzutach kolegów aż wreszcie asystował Allenowi. Celtics posiadali wyraźną przewagę pod tablicami (22-13 w zbiórkach do przerwy). Z dwoma faulami szybko na ławkę usiadł Ronny Turiaf (5 pkt., 0 zb., 10 min.), Jarred Jeffries (12 pkt., 5 zb., 3 blk.) miewa tylko przebłyski kiedy zaczyna walczyć na deskach, a Amare Stoudemire w 19 minut w trakcie pierwszej połowy trafił jeden z pięciu rzutów i zebrał jedną piłkę…..
Po „trójce” Melo i pick&rollu Williamsa z Jeffriesem Knicks zmniejszyli co prawda straty do pięciu punktów (35-40), ale szybko wynik wrócił do normy tzn. prowadzenia Celtics. Wzięło się to z niedokładności NYK, którzy w trzech kolejnych posiadaniach nie potrafili oddać rzutu i tracili piłkę. W taki sposób po dunku z faulem Paula Pierce’a było 47-37 dla gości. Carmelo Anthony w wielu akcjach był kryty już na połowie boiska przez Rondo co dodatkowo zabierało mu siły tym bardziej, że często to on musiał się wcielać w rolę rozgrywającego i przeprowadzać piłkę na stronę przeciwnika.
Na minutę przed końcem połowy czwarty raz za trzy trafił Ray Allen (50-39). Knicks zmniejszyli jednak straty przed ostatnią syreną w kwarcie po trójce Billa Walkera (9 pkt., 4-9 FG) i kolejnych dwóch punktach Jeffriesa (44-52).
Wręcz nieprawdopodobna była po 24 minutach statystyka strat. 14 na swoim koncie mieli Celtics, a 11 Knicks (w sezonie regularnym C’s tracili średnio 14.6 piłki na mecz). Lepiej potrafili to jednak wykorzystać przyjezdni, którzy zdobyli w tym czasie aż 14 „oczek” kiedy NYK tracili piłkę. 16 punktów zdobył Allen, a 17 Pierce.
Druga połowa rozpoczęła się od kolejnego rzutu zza łuku Allena. Za chwilę następne dwie „trójki” dołożył Pierce, a swój firmowy rzut po wyjściu po zasłonie trafił Ray-Ray i różnica między zespołami urosła (63-50). Nie był to jednak koniec dominacji gości. Celtics zanotowali run 8-0 (77-56) dzięki trafieniom Rondo, O’Neala, Pierce’a i Garnetta. Knicks tracili kolejne piłki i nie byli w stanie zdobyć punktów z gry przez ponad pięć minut. Po punktach Rondo w ostatnich sekundach kwarty Knicks przegrywali już 63-86, a rozgrywający Bostonu miał na swoim koncie triple-double.
Ostatnia kwarta to już luźne granie głównie z rezerwowymi na parkiecie. Nie próżnowali jednak Paul Pierce i Ray Allen, którzy trafiali rzut za rzutem wyniszczając gospodarzy. Patrząc na to co się działo na parkiecie MSG w ostatnich minutach prawdę mówiąc nie wierzyłem. Rondo (rekord asyst Celtics w Playoffs) rozrzucał piłki swoim strzelcom, którzy trafiali, trafiali i trafiali. Skończyli na pięciu „trójkach”, a w sumie ich łupem padło aż 14 celnych prób z dystansu na zaledwie 19 rzutów. WOW. To robi wrażenie, ale każe się zastanowić także nad wyszkoleniem taktycznym graczy z Nowego Jorku. Bo ile razy Ray Allen może wychodzić bezkarnie po tej samej zasłonie i trafiać swoje rzuty? Jak widać w nieskończoność.
Allen zakończył mecz z dorobkiem 32 punktów (11-18 FG, 8-11 3P). Pierce natomiast rzucił 38 „oczek” (14-19 FG, 6-8 3P). Ta dwójka razem z Rondo całkowicie zdominowała grę ofensywną Bostonu. Nie można jednak zapomnieć o roli jaką w tym meczu odegrał w defensywie Kevin Garnett (9 pkt., 12 zb., 4 ast.) wspomagany przez Jermaine’a O’Neala (6 pkt., 3 zb., 3 blk.). Podstawowi zawodnicy zagrali na tyle udane zawody, że nie potrzebowali nawet pomocy rezerwowych, którzy w sumie zdobyli zaledwie 13 punktów.
Goście zebrali 44 piłki przy 33 Knicks. Główną przyczyną tak zdecydowanej porażki była jednak postawa dwóch liderów NYK. Amar’e Stoudamire w 33 minuty na parkiecie zanotował 7 punktów i 3 zbiórki (2-8 FG). On zdecydowanie jednak odczuwał skutki kontuzji z powodu, której jego występ stał pod znakiem zapytania do ostatnich godzin. Postawa Carmelo Anthony’ego to już zupełna klapa. 15 punktów, 11 zbiórek, 6 asyst i 5 strat. Na pierwszy rzut oka nie wygląda to aż tak strasznie. Kiedy jednak dodamy do tego zaledwie 4 celne rzuty z gry na 16 i wskaźnik -27 trudno o pozytywne oceny. Patrząc na to w jaki sposób był pilnowany przez Pierce’a i wypychany jak najdalej na obwód, aby nie mógł grać w izolacjach stwierdzam, że Celtics wzorowo odrobili zadanie domowe po poprzedniej grze kiedy Melo rzucił 42 punkty.
Kolejny (ostatni?) mecz obu drużyn już niedzielę.
Liczyłem że Anthony jednak wyrwie ten mecz Celtics. Jednak Knicks nie są jeszcze gotowi na wygrywanie z takimi rywalami.
Całą podstawowa piątka C’s spisała się na medal, rezerwowi nawet nie mieli jak się pokazać. Takimi meczami wygrywa się finały. Rondo, Pierce, Allen nie trzeba komentować. Garnett, choć może nie widać tego po statystykach, zrobił kawał dobrej roboty w obronie, a jego obecność i umiejętność motywowania kolegów jest już wręcz legendarna. Brakuje mi Shaqa, oby mógł jeszcze zagrać w pełni sił w tych PO.
Garnett byl troche nieskuteczny, nie wpadal mu mid-range, ale swietnie sie spisal w Def. Juz w polowie drugiej kwarty patrzac na statsy RR9, liczylem na triple-double, ale nie spodziewalem sie, ze tak eksploduje z asystami. Milo sie ogladalo jak raz po razie po jego podaniach trafiali raz Pierce raz Allen. Niesamowity mecz. Jermaine- dobra robota, ale potrzeba kogos jeszcze pod ten kosz, bo Glen to za malo, a o Krsticu sie nie bede wypowiadal. Jezeli chca mistrzostwa, potrzebuja Shaqa… Chyba, ze bedzie ciagle tak dobrze grala trojka Rondo,Allen,Pierce, a wysocy skupia sie tylko na D i zaslonach.
Knicks z takim benchem mogą iść na zbieranie ogórków.
Celtowie wracają do formy. Wyniki Rondo to mistrzostwo świata! z taką dyspozycją Celtów to zapowiada nam się mega półfinał konferencji;)