Denver Nuggets znalazło się w bardzo niekorzystnej sytuacji. Oklahoma City Thunder, aby awansować do kolejnej rundy potrzebuje już tylko jednego zwycięstwa. Czy „Samorodki” są w stanie teraz zerwać się i wygrać cztery najbliższe mecze? Na chwilę obecną wydaje się, że to raczej „mission impossible”.
Nazwa drużyny | Stan | I | II | III | IV | Wynik |
Oklahoma City Thunder |
3 | 26 | 30 | 15 | 26 | 97 |
Denver Nuggets |
0 | 31 | 18 | 24 | 21 | 94 |
Denver Nuggets było zespołem, który w pierwszej kwarcie zaprezentował więcej. Chcieli wygrać, a raczej musieli, żeby być jeszcze w grze. Dwie udane akcje Arrona Afflalo wyprowadziły „Samorodki” na pięć punktów przewagi, które już starali się utrzymać. Dla Afflalo był to pierwszy mecz w tegorocznych Playoffs, gdyż leczył kontuzje. W pierwszej kwarcie nawet ciągnął grę swojego zespołu. Zdobył w tej części 9 punktów. W dalszych odsłonach było już jednak trochę słabiej i ostatecznie Afflalo zakończył mecz mając na koncie 13 punktów.
W drugiej kwarcie Oklahoma City Thunder narzuciła jednak wyższy poziom gry. Dość szybko doprowadzili do remisu, a następnie narzucili swoje warunki. Kevin Durant karcił rywali swoimi rzutami, a Serge Ibaka na linii rzutów wolnych był jak cyborg. Do przerwy „Grzmoty” prowadziły 56:49.
W trzeciej kwarcie jednak Denver nie złożyło broni. Dzielnie walczyli i stopniowo niwelowali stratę do przeciwników. W samej końcówce J.R. Smith celnym rzutem za trzy doprowadził do remisu 71:71. Następnie dwa wolne dołożył jeszcze Chris Andersen i to „Samorodki” były na powadzeniu.
W ostatniej odsłonie czekaliśmy ponad dwie minuty na pierwsze punkty. Niemoc przełamał Chris Andersen wykorzystując swojego drugiego osobistego. Oklahoma City Thunder jednak bardzo szybko wyrównała i zaczęła nawet odskakiwać. Na 49 sekund przed końcem „Grzmoty”, po celnych wolnych Kevina Duranta, prowadziły 94:84 i wydawało się, że już po meczu. Nuggets jednak kolejny raz pokazali, że mają charakter i zerwali się do pogoni. Prawdziwym bohaterem mógł zostać J.R. Smith. Na 23 sekundy przed końcową syreną trafił trójkę zmniejszając stratę do czterech punktów. Faulowany Russell Westbrook dwukrotnie pomylił się na linii rzutów wolnych, a w odpowiedzi Smith ponownie trafił z dystansu i Nuggets przegrywali już tylko jednym punktem, a do końca pozostało 14 sekund. „Samorodki” popełniły jednak błąd. Nie zdążyli sfaulować żadnego z graczy Thunder, którzy szybko rozprowadzali piłkę. Ostateczne podanie otrzymał Serge Ibaka, który został zupełnie bez opieki i dołożył łatwe dwa punkty. W ostatniej akcji J.R. Smith ponownie wziął odpowiedzialność na swoje barki. Starał się wyrównać rzutem z dystansu, ale bardzo dobrze i krótko krył James Harden. Ostatecznie rzut Smitha nie doleciał nawet do obręczy. Chciał wymusić faul Hardena, ale nic z tego i to goście z OKC mogli cieszyć się zwycięstwem.
J.R. Smith mógł zostać bohaterem, ale ostatecznie się nie udało. Te dwie jego trójki w samej końcówce ostro podniosły jednak poziom emocji. Smith ogólnie spisał się całkiem nieźle, bo rzucił 15 punktów i jeszcze zebrał 6 piłek.
Gra Thunder opierała się na trójce zawodników. Pierwsza dwójka nikogo nie powinna nikogo zdziwić. Kevin Durant zdobył 26 punktów i miał 6 asyst. Skuteczność na poziomie 7/22 to jednak zbyt mało, żeby był zadowolony ze swojego występu. Russell Westbrook zmierzał w kierunku triple-double. Miał 23 punkty, 9 zbiórek i 8 asyst. Gdy jednak w samej końcówce przestrzelił dwa wolne to złapałem się za głowę. Wcześniej miał 11/11 z linii rzutów wolnych. To mogło źle się skończyć. Trzecim, który naprawdę bardzo dużo wniósł do gry był Serge Ibaka. Nie wiem nawet czy nie był czasem najważniejszym ogniwem w zespole podczas tego meczu. Ibaka zdobył 22 punkty i zebrał 16 piłek. Był bezbłędny na linii rzutów wolnych. Zanotował w tym elemencie 10/10. Jego tak dobry występ trzeba chyba uznać jako zaskoczenie. Jeśli jednak chce się coś osiągnąć nie można opierać się na jednym czy dwóch zawodnikach. Potrzebna jest drużyna, a Thunder pokazują, że mają drużynę.
Swoje z ławki wniósł jeszcze James Harden. Dołożył 10 punktów i 5 zbiórek.
W Denver Nuggets gra rozłożyła się oczywiście na większą liczbę zawodników. Po odejściu „Melo” to tam normalne. Oprócz wspomnianych już Smitha czy Afflalo sporo wnieśli też zawodnicy grający bliżej kosza. Double-double zanotował Nene. Miał 15 punktów oraz 10 zbiórek. Tyle samo punktów co Brazylijczyk rzucił Kenyon Martin, ale on zebrał 7 piłek. Z ławki całkiem dobrze zaprezentował się Chris Andersen, który zanotował 13 punktów i 5 zbiórek.
Denver Nuggets znalazło się pod ścianą. Przegrywają już 0-3 w grze do czterech zwycięstw. Nie wierzę już, żeby w tej parze zdarzyła się jakaś niespodzianka. Nie wiem tylko czy Oklahoma City Thunder zakończy to już w następnym meczu czy może „Samorodki” honorowo coś wyrwą.