Po ostatniej konfrontacji Los Angeles Lakers – New Orleans Hornets podejrzewałem, że długo nie zobaczymy Chrisa Paula w fenomenalnej formie. Myliłem się. „CP3” ponownie wspiął się na szczyt swoich umiejętności i poprowadził armię „Szerszeni” do zwycięstwa. Po czterech meczach mamy remis w tej serii. Przewaga parkietu jest po stronie Lakers, ale to nic nie oznacza.
Nazwa drużyny | Stan | I | II | III | IV | Wynik |
Los Angeles Lakers |
2 | 25 | 20 | 22 | 21 | 88 |
New Orleans Hornets |
2 | 22 | 27 | 20 | 24 | 93 |
Emocji w tym spotkaniu nie brakowało. gra przez cały mecz była niezwykle wyrównana. Zarówno Los Angeles Lakers jak i New Orleans Hornets maksymalnie zdołali odskoczyć tylko na 9 punktów. Wszystko rozstrzygnęło się w samej końcówce. Na 33 sekundy przed końcem po celnych rzutach wolnych Lamara Odoma goście z L.A. przegrywali tylko dwoma punktami. „Szerszenie” rozegrały jednak kluczową akcję w odpowiedzi. Chris Paul skupił na sobie uwagę defensywy, ale w ostatnim momencie oddał do Jarretta Jacka, który zdobył punkty i przewaga NOH urosła do czterech „oczek”, a do końcowej syreny pozostało 9 sekund. To było zagranie kończące po którym LAL już się nie podnieśli. Pau Gasol wprawdzie szybko zdobył dwa punkty spod kosza, ale Jack dobrze spisywał się z linii rzutów wolnych i nic nie dało się już zmienić.
Pierwsza połowa była ciekawa w wykonaniu obydwu ekip. Kobe Bryant schodząc do szatni nie niał na koncie żadnego punktu! W przypadku „Black Mamby” to coś naprawdę niezwykłego. Do przerwy miał 0/7 z gry. Skupił się bardziej na podawaniu i zanotował w tym czasie 7 asyst. W drugiej połowie już się trochę bardziej uaktywnił ofensywnie i mecz zakończył mając na koncie 17 punktów (5/18 z gry), 8 asyst i 6 zbiórek.
Chris Paul miał podobnie. Do przerwy zdobył zaledwie 4 punkty. Skrzydła rozwinął w drugiej części z gry. Rozwinął w taki sposób, że poderwał cały zespól w stronę zwycięstwa. „CP3” znowu był fenomenalny. Osiągnął triple-double. Zanotował 27 punktów, 15 asyst i 13 zbiórek. W każdym z tych elementów był nie tylko najlepszy w swojej drużynie, ale nawet po stronie Lakers nikt mu w niczym nie zagroził. Paul to prawdziwy człowiek orkiestra.
Paul zebrał 13 piłek. Dla porównania, podkoszowy duet LAL łącznie tyle zebrał. Andrew Bynum zanotował 11 punktów i 9 zbiórek, a Pau Gasol miał 16 punktów i 4 zbiórki. Goscie przegrali walkę na tablicach 32:39.
Gdy liderzy obydwu zespołów nie kwapili się do seryjnego zdobywania punktów musiał ich wyręczyć ktoś inny. W Lakers do przerwy świetnie wywiązywał się z tego zadania Ron Artest. Już do przerwy zdobył 16 punktów. W drugiej odsłonie jednak zupełnie zgasł i nie dorzucił żadnego punktu. Nieźle spisał się również Derek Fisher, który miał 10 punktów.
W New Orleans Hornets znowu dobrą robotę wykonał Trevor Ariza. Osiągnął 19 punktów i 6 zbiórek. Kolejny raz swoje zrobił także Carl Landry. Tym razem zanotował 16 punktów i zebrał 7 piłek. Mam wrażenie, że „Szerszenie” niemal zawsze w tej rywalizacji mogą liczyć na trójcę Paul, Landry i Ariza.
Rywalizacja ponownie przenosi się do Los Angeles. Na pewno obejrzymy przynajmniej sześć spotkań w tej parze. Kto jednak wygra najbliższe starcie będzie tylko o krok od kolejnej rundy. Dodam jeszcze, że New Orleans Hornets, gdy musi w serii Playoffs grać przynajmniej sześć spotkań to zawsze ostatecznie przegrywa.
Słabiutkie to Lakers, oj słabiutkie.
patrzcie, gdyby grał West to kto wie
jak dla mnie to w półfinale faworyt z Lakers żaden
Btw.Kobe skręcił kostkę i opuścił halę o kulach
nie takie słabiutkie wg mnie. play off to czas walki i prawdy, każdy się moblizuje i spina na najlepszych. przykłady Grizzlies i Hawks dobitnie o tym świadczą. Poza tym jest tylko 2-2 i następny mecz w Staples Center. pogadamy jak NOH wygrają go. Bo dwa mecze to nie cztery i nie oznaczają końcowej wygranej Szerszenii. gramy do 4;) ja ciagle stawiam na Lakers w finale NBA i doskonale pamiętam ostatni rok pracy Jacksona w Chicago , gdzie było więcej wpadek a zakończyło się tytułem numer 6!!