Drużyna z Oakland mimo wielkiego potencjału i wygrania dziesięciu spotkań więcej niż w poprzednich rozgrywkach kolejny raz nie awansowała do Playoffs. Po epoce Dona Nelsona nadchodzi czas Keitha Smarta, który bardzo spokojnie wprowadza zmiany w Warriors.
Golden State Warriors (36-46, 26-15 u siebie, 10-31 na wyjeździe)
Pace: 97.3 (6. miejsce w lidze)
Defensive Efficiency: 107.6 (26)
Offensive Eficiency: 105.5 (13)
PPG: 103.4 (7)
RPG: 40.5 (19)
APG: 22.5 (7)
Pts Allowed: 105.7 (27)
Fastbreak Pts.: 18.8 (1)
Pts in Paint: 42.6 (9)
FG%: 46.1% (14)
Opp. FG%: 46.7% (20)
3 P%: 39.2% (2)
Opp. 3 P%: 35.8% (14)
Turnovers: 14.6 (23)
Steals: 9.0 (2)
Blocks: 5.0 (12)
MVP: Monta Ellis – 40.3 min., 24.1 pkt., 5.6 ast., 3.5 zb., 2.1 prz., 45% FG, 36.1% 3P
ROY: Ekpe Udoh
MIP: Dorrell Wright
Rozczarowanie: Andris Biedrins
Niespodzianka: Świetna postawa Dorrella Wrighta
Przed sezonem z klubem pożegnał się legendarny trener Don Nelson, a na jego miejsce zatrudniony został debiutant na trenerskiej ławce Keith Smart. Zmiany domagali się nowi właściciele Warriors Joe Lacob i Peter Gruber, którzy przejęli klub z rąk Chrisa Cohena. Nowy szkoleniowiec zapowiedział od razu zerwanie z tradycyjnym stylem gry Warriors w ostatnich latach polegającym na jak najszybszym bieganiu i zdobywaniu jak największej ilości punktów. Nie miało to jednak żadnego przełożenia na wyniki drużyny ponieważ poprzednie rozgrywki GSW zakończyli bilansem 26-56.
Do składu „Wojowników” dołączył specjalista od double-double w sezonie 2009/10 David Lee z Knicks. W zamian do Nowego Jorku powędrowali Ronny Turiaf, Kelenna Azubuike i Anthony Randolph. Dla Warriors wymiana ta była bardzo korzystna ponieważ do zespołu dołączył jeden z czołowych silnych skrzydłowych ligi w zamian za dwóch wyrobników i jednego młodziana, który nie wiadomo czy poradzi sobie w NBA. Było to spowodowane „wietrzeniem magazynów” w Knicks, którzy sposobili się do pozyskania Melo Anthony’ego. Z draftu doszedł młody center Ekpe Udoh (6 pick), a po niezłych występach w Summer League zakontraktowano absolwenta Harvardu Jeremiego Lina. Jako wolny agent do drużyny dołączył także były skrzydłowy Miami Heat Dorrell Wright. Podobna drogę tyle, że z Phoenix przebył Lou Amundson.
Warriors nie tylko pozyskiwali zawodników, ale i ich tracili. Najpoważniejszymi ubytkami było oddanie do New Jersey Anthony’ego Morrowa, a do Millwauke Coreya Maggete
Początek sezonu był bardzo udany co dla wielu mogło być zaskoczeniem. W pierwszy pięciu meczach Warriors ponieśli tylko jedną porażkę z Lakers. 15 listopada po wygranej z Pistons notowali bilans 7-4 i zapowiadało się, że duet Ellis-Curry wspierany przez Davida Lee i największą niespodziankę sezonu w składzie GSW Dorrella Wrighta (16.4 pkt. – w poprzednim sezonie – 7.1) może powalczyć nawet o Playoffs. Pięć kolejnych porażek w pięciu następnych meczach było jednak zapowiedzią tego jak będzie wyglądał ten sezon do końca. Potem była jeszcze wygrana ze słabiutkimi Wolves i tym razem siedem przegranych z rzędu. Marzenia o Playoffs trzeba było odłożyć na kolejny sezon (bilans 8-16).
Do końca rozgrywek „Wojownicy” zanotowali 28 wygranych przy 30 porażkach, ale potrafili zanotować jedną serię czterech zwycięstw z rzędu i cztery trzy meczowe. Właśnie brak stabilizacji nie pozwolił tej drużynie osiągnąć lepszego bilansu. Pierwsza piątka Curry-Ellis-Wright-Lee-Biedrins to może być naprawdę mocna ekipa. Tyle, że nie jest. Problemem jest tutaj postawa Łotysza, który już zapomniał o świetnym w jego wykonaniu sezonie 2008/09 (11.9 pkt., 11.2 zb., 1.5 blk.). Oczywiście wiele można wytłumaczyć kontuzjami, ale Biedrins trał się strasznie soft i czasami wydaje mi się, że nie podejmuje walki. Tegoroczne rozgrywki zakończył ze średnimi 5 pkt., 7.3 zb. w 24 minuty. W obronie nie podejmuje ryzyka bojąc się problemów z faulami.
Dorrell Wright to największa pozytywna niespodzianka Warriors. 16.4 pkt./mecz i 37.6% za trzy przy ponad sześciu próbach w meczu. Planowany jako rezerwowy dla Reggiego Williamsa (9.2 pkt., 20.3 min.) od pierwszego meczu wskoczył do pierwszej piątki i miejsca nie oddał już do ostatniego meczu sezonu.
Monta Ellis już piąty rok z rzędu jest liderem Warriors. Poprawił się w skuteczności rzutów zza łuku (33.8% – 36.1%) i co najważniejsze stał się lepszym obrońcą. Zmusiła go do tego sytuacja kiedy musiał bronić najlepszych strzelców drużyn przeciwnych. Już nie jest graczem, który nie stanowi żadnego zagrożenia defensywnego. Potrafi się przykleić do lidera przeciwników i nie odstępować go na krok zmuszając do rzutów pod presją. Obniżenie tempa rozgrywania akcji GSW (pięć punktów mniej z szybkiego ataku w każdym meczu niż pod wodzą Nelsona) spowodowało, że Monta oddawał dwa rzuty z gry mniej niż w ostatnim sezonie. Z każdym sezonem widać, że ten gracz dojrzewa, a bardzo pomaga mu w tym obecność Stephena Curry’ego. Drugoroczniak nie zrobił oczekiwanego skoku do przodu, ale utrzymał swoje statystyki z rozgrywek 09/10 i udowodnił, że zawodnicy z tak marnymi warunkami fizycznymi również mogą sporo osiągnąć w lidze. Razem z Ellisem tworzą zabójczy dla rywali obwodowy duet po, którym nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. Curry potrafi w jednym meczu spudłować 15 z 18 rzutów by w kolejnym rzucić 30 „oczek” trafiając 11 na 14 prób.
„Numerki” Davida Lee nieco spadły w porównaniu z jego sezonem w barwach Knicks, ale w swoim nowym zespole był tak naprawdę dopiero trzecią opcją ofensywną. Potwierdziło się jednak, że nie jest zbyt dobrym obrońcą i brakuje mu pod swoim koszem nieco twardości. Warriors zbierali najmniejszy procent piłek w obronie spośród wszystkich zespołów w lidze (69.3%).
Lee i Biedrinsa starali się wspierać Ekpe Udoh i Lou Amundson. Rookie notował średnio 4.1 pkt., 3.1 zb., 1.48 blk. w 18 minut. Pokazał w kilku meczach spory potencjał, ale chyba nie na szósty numer draftu. Numer za nim wybrany został Greg Monroe i chyba on lepiej pasowałby do tej drużyny. Nie ma jednak co gdybać i wydaje się, że Udoh w następnych rozgrywkach dostanie więcej minut. Możliwa jest wymiana z udziałem Biedrinsa żeby pozyskać kogoś silniejszego pod kosz, ale młody center przynajmniej w obronie ma duże możliwości.
Amundson to wielka energia, która przekłada się na bardzo uciążliwą dla wielu centrów defensywę. Jest to świetny zmiennik, który raczej na pewno zostanie w składzie Warriors.
Gracze Golden State mają duże problemy z obroną na obwodzie co stwarza przeciwnikom wiele szans na skuteczne penetrację kończone layupami i floaterami. 45.5 punktów traconych z pomalowanego to 27. wynik w lidze i nad tym elementem Keith Smart musi popracować ze swoimi zawodnikami.
Mimo wszystko perspektywy przed Warriors rysują się bardzo optymistycznie. Potencjał jakim dysponuje Smart jest naprawdę ogromny i co najważniejsze jeszcze dosyć młody. Aby awansować w kolejnym sezonie do PO trzeba jednak pozbyć się Biedrinsa i wzmocnić strefę podkoszową. Ktoś taki jak Nazr Mohammed czy Samuel Dalembert byłby naturalnym dodatkiem dla Davida Lee. Są to zawodnicy, którzy skutecznie odstraszają rywali od zbyt częstych penetracji i to mogłoby dać kilka wygranych dla Warriors więcej. Kibice w Oakland zapewne liczą także na kolejny krok do przodu Stephena Curry’ego oraz utrzymanie formy przez Dorrella Wrighta. Jeśli tak się stanie, a dodatkowo z draftu dojdzie utalentowany rookie możemy zawitać niebawem Golden State w gronie szesnastu najlepszych ekip NBA.
You must be logged in to post a comment.